16

100 8 4
                                    

Wskoczyłam przez otwarte okno do swojego pokoju. Zamknęłam je i zerknęłam na zegarek powieszony nad drzwiami. Była już prawie 7 czyli pora kolacji. Nie chciało mi się za specjalnie przebierać, więc tylko zmieniłam buty bo te trochę były obklejone mieszanką błota i piasku. Skorzystałam szybko z toalety i poszłam na śniadanie. Lubiłam być przed czasem.

Tak jak zwykle byłam pierwsza. Nalałam sobie klusków lanych na tależ i usiadłam przy stoliku. Obok mnie pojawił się Diablo.

- Hej Rose. Powiedz mi kiedy ty się nie spóźnisz na śniadanie?

Już chciał ugryźć w język. Przecież nie wiedział, że od niedawna mówię.

- Kiedyś na pewno.

- Ooo.

- No co?

- Mówili mi już, że wreszcie postanowiłaś się odezwać, ale nie sądziłem, że będziesz mieć tak delikatny głosik.

- Dzięki.

Uśmiechnęłam się w podzience. Diablo( Kurt Wagner jakby ktoś zapomniał ) był naprawdę miłym gościem z nieco przerażającymi żółtymi oczami. Jedliśmy w spokoju aż Kurt oderwał się od tych pyszności.

- Ten wilk i profesorek chcieli cie widzieć. Podobno to ważne i takie tam.

Wzięłam swój i jego takeż, żeby odnieść do zmywania.

- Rose kiedy ty urosłaś?

Przewróciłam oczami i delikatnie się uśmiechnęłam.

- Tej nocy. Długa historia. Kiedyś Ci opowiem.

- Jakbyś jeszcze urosła to tam mam firanki do powieszenia.

- Sam przecież możesz to zrobić.

- Ale mi się nie chce. Będę miał od tego ciebie.

Obiej wybuchliśmy śmiechem. Nie urosła aż tak. Miałam obecnie może z 165 do 170 centymetrów wzrostu max.

Ruszyłam korytarzem pełnym różnych ludzi do gabinetu. Jeden dzieciak tak jakieś rok młodszy ode mnie potknął się o własne nogi niemiłosiernie się tłucząc. Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać.

- Dzięki.

Powiedział to i tym razem wolniejszym tempem poszedł w swoim kierunku. Oby nie założył kolejnej kraksy. Zapukałam ostrażnie i weszłam.

- Jak się spało Rose?

- Jak zwykle. Coś się stało, że mnie tu wezwaliście?

- Właściwie tak. Siadaj słońce już Ci mówię o co chodzi.

Usiadłam i założyłam nogę na nogę. Obaj mężczyźni patrzyli na mnie jakoś inaczej. Uprzedziłam ich pytanie.

- Długa historia.

-Mniejsza o to. Słuchaj. Od kiedy z nami jesteś żadeno z nas nie zgłębiało się w to jak tu przybyłaś, ale nadszedł ten czas, aby się tego dowiedzieć.

- Jak zamierzasz to zrobić?

- Szukałem w archiwach twarzyczki twojej matki. Znalazłem to.

Podał mi jakieś dokumenty. Przejrzałam je i dokładnie przestudiowałam. Wychodzi na to moja matka jest absolwentką tej szkoły. Potrafiła się zmienić w kogo chciała i często płatała psikusy.

- Ale tu jest napisane, że ona jest ciemnoskóra a ja jestem no...

- Nie zawsze dzieci dziedziczą wygląd po swoich rodzicach. Tak już jest. Dzięki temu, że znalazłem to możemy stwierdzić co jeszcze możesz. Zależy nam na tym, abyś czuła się jak najbardziej komfortowo.

- Wiem. Dziękuję za wasze starania, ale...

- Nie ma żadnych,, ale ". Ja I Xavier chcemy cie chronić no traktujemy cie jak jedną z nas.

Teraz odezwał się Logan dotychczas przysłuchujący się rozmowie mojej i profesora. Był dość rozluźniony jak to ma w zwyczaju. Dyrektor ponownie przejął inicjatywę.

- Jest coś jeszcze. Mam dziś wizytę jednego z moich dobrych znajomych i chciałbym, żebyś mi w tym towarzyszyła. Jest dość doświadczonym mutantem i sporo możesz się od niego dowiedzieć.

- Zgoda. Tylko kiedy?

- Za godzinę. Dasz radę?

- Tak jasne. Muszę się odzywać?

- Jeśli będziesz chciała.

- Zrozumiano. Wybaczcie mi, ale pójde się przebrać. Nie pokaże się w zwykłym dresie.

- To widzimy się za godzinę przy wejściu głównym.

**********

Kolejny nocny rozdział. Jak myślicie kim jest tajemniczy przyjaciel profesora Xaviera?  Odpowiedzi na to pytanie dowiecie się już jutro.

Do zaczytania

Spojrzenie Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz