28

56 4 0
                                    

- Jesteś tego pewna Rose? Może być to ktokolwiek inny.

- Na 100%. Nikt inny by nie miał tyle odwagi, żeby tu wejść. Ona zna ten teren, więc czuje się bezkarna. Mimo, że to moja matka nienawidzi mnie, ale niech myśli co chce.

Odwróciłam wzrok w stronę okna i zauważyłam jakąś postać w czerni, która rozpłynęła się w powietrzu, a raczej przeteleportowała się.

- Nad czym tam dumasz Rose?

- Wujku sprowadź tu jak najszybciej tego twojego znajomego co był ty kiedyś na wizytacji. Tego od iluzji.

- A co on ma do tego?

- On może nam w czymś pomóc. Obiecuje, że wyjaśnię wam wszystko, ale nie teraz.

Po zobaczeniu tajemniczej postaci byłam cała w nerwach. Nie wiedziałam do czego jest zdolna posunąć się moja matka a tym bardziej czemu tak bardzo chce mnie zniszczyć.

- Mogę iść do siebie?

Logan spojrzał na mnie jakbym była jakimś niedorozwojem.

- Możesz sobie o tym pomarzyć. W ciągu dosłownie chwili znowu byłaś na skraju życia i śmierci. Zostawić cię samą to jak dać psychopacie broń do ręki.

Nadopiekuńczość lvl hard. Wiedziałam, że po tym co zaraz zrobię będę miała jeszcze bardziej przekichane, ale mówi się trudno. Zanim jednak to zrobiłam odezwała się Liz.

- Młoda uważaj na siebie bo tamci cie pozabijają.

- Dam sobie radę. Jakby coś mogę zrobić tak.

Zniknęłam tak jakby nigdy nic i wyszłam. Logan parsknął śmiechem. Taka jego reakcja była dla mnie nie małym zaskoczeniem.

- Moja krew. Ma to po mnie.

- Tak na pewno Logan. Ja jej pomogłem to opanować.

- Taaa...

Nie słuchałam ich bo już wyszłam z sali. Lekko kręciło mi się w głowie, ale nie było to uciążliwe. Nikogo jeszcze nie było na korytarzu, a ja akurat zgłodniałam. Szybko zakręciłam do kuchni.

Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu zimnego mleka, ale znalazłam jedynie jogurt. Mam nadzieję, że chociaż płatki będą.

- Niedoczekanie moje.

Mruknęłam do siebie gdy nie znalazłam tego czego chciałam. Ostatnią moją deską ratunku była dolna szafka.

- Bingo.

Znalazłam tam truskawki. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Jak to mówił kędyś Erick. Czasem miałam wrażenie, że Erick jest starszy od Logana. Trochę sztywny był.

Pokroiłam owoce w drobną kostkę i wrzuciłam do miski. Dodałam jeszcze jogurtu i śniadanie gotowe. Zajęłam miejsce przy stole. Zza drzwi dobiegała jakaś rozmowa.

- Stary słyszałem, że jakaś laska została znaleziona nieprzytomna wcześnie rano.

- Stawiam na tą pyskatą telekinetyczke. Jak jej tam było? Chyba Suzzan.

- Ja na tą pozornie niewinną telepatię El.

- Stoi Max. Jeśli przegrasz odrabiasz za mnie pracę domową przez tydzień.

- Niech Ci będzie Nick. Zrobimy śniadanie i się przekonamy.

W tym momencie drzwi się otworzyły, a ja odłożyłam błyskawicznie łyżkę i rzuciłam na siebie iluzje niewidzialności. Max rozejrzał się po kuchni.

- O truskawki z jogurtem ktoś zostawił. Jego strata.

Wzruszył ramionami, ale ten drugi popchnął go na drzwi i sam podbiegł do miski.

- Chyba śnisz. Ja to pierwszy zauważyłem.

Odsunęłam miskę akurat wtedy gdy on po nią sięgał. Chłopak odskoczył w bok i widać, że sie wkurzył.

- Max to nie uczciwe.

- Chłopie to nie ja.

Uniusł ręce w geście poddania się. Bawiła mnie ta sytuacja. Nie chcąc dalej słuchać ich sprzeczki zdjęłam z siebie iluzje.

- Hej chłopaki.

- O hej Rose.

- Siema.

Usiedli naprzeciw mnie wyjmując z szafki na samej góże płatki. No żesz w mordę jeża. Wprost idealne miejsce na schowanie przede mną płatków.

- Tak patrzę na ciebie Rose i myślę. Czemu ja cie wcześniej tu nie widziałem?

-  A kiedy tu dotarłeś?

- Jakieś 9 miesięcy temu, a co?

- Tu jest topór zakopany. Ja rok temu w śpiączce byłam, więc jeśli nie wchodziłeś do mojej sali to niemogliśmy się poznać.

- A okej.

Max spojrzał mi sekundowo w oczy przez co przeszedł mnie delikatny dreszcz.

- A wam co?

- Długa historia Nick. Opowiedzcie lepiej co mnie ominęło. Max zaczniesz?

- Jasne. Przez ten czas oprucz tego co ci już mówiłem to zdarzyło się parę małych sprzeczek, ale udało się im to opanować. Po tym jak Nick doszedł staliśmy się jak bracie.

- Dosłownie. On telekinetyk a ja telepata.

- Czekaj, czy ja dobrze zrozumiałam. Jesteś telepatą?

-No tak, a coś w tym dziwnego?

- Nie, ale ciekawi mnie jedna rzecz. Spróbuj mi wejść w umysł.

- Skoro tak ładnie prosisz.

Skupił się i przymknął oczy. Minął jakiś czas, ale nic wyjątkowego się nie działo.

- Co jest kurwa? Czemu nie mogę Ci wejść do głowy?

- Czyli z wiekiem mi to nie przeszło.

Ni stąd ni zowąt rozległ się alarm. Okna zostały automatycznie zamknięte. Oni już tu są.

Spojrzenie Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz