- Co jest?
Nick wstał nagle lekko spanikowany. Max położył mu dłoń na ramieniu.
- Nie wiem, ale pewnie zaraz się dowiemy.
Zauwarzył moją bardzo zaniepokojoną twarz. Stanęłam naprzeciw nich.
- Do piwnic. Biegiem!
Razem zbiegliśmy po schodach do miejsca zbiórki, ale coś musiało pójść nie tak. Jakąś osoba popchnęła mnie przy wejściu. Uderzyłam głową dość mocno w ścianę. Ktoś pomógł mi wstać.
- Rose nic ci nie jest?
- Nie. Wszytko jest wporządku.
Wstałam z ziemi. Tym kimś okazał się Logan.
- Zbieraj się. Musisz nam pomóc.
- Idę. Ilu ich jest?
- 10 osób. Mają Kurt'a. Mówią, że jeśli nie porozmawiasz z nimi zabiją go.
Pobiegłam czy prędzej na zewnątrz. Nie było to łatwym zadaniem bo tłumy ludzi przepychali się przez korytarz. Na szczęście Wolverine miał autorytet i wszyscy go przepuszczali. Tak oto znaleźliśmy się na zewnątrz.
- O matko...
Zaniemówiłam. Teren przed szkołą był zmasakrowany. Na czele atakujących stała moja matka z nożem przyłożonym do krtani Diablo. Krew we mnie zabuzowała. Xavier z nią rozmawiał.
- Puść go. On nic ci nie zrobił. Nie chcesz tego robić.
- Przestań mi zamydlać oczy tą głupią gadką. Przekaż mi ją inaczej go zabije. To uczciwa wymiana.
- Nie musimy walczyć.
- Czekam. Liczę do 3. Jeśli ona się tu nie zjawi on zgonie.
- Spokojnie. Da się to rozwiązać.
- 1...
- Nie jesteś zła.
- 2...
- Daj sobie pomóc.
Gdy miała mówić ostatnie słowo wybiegłam przed szereg xmenów. Widać po co mnie tu Logan wezwał, ale zanim to zrobiłam musiałam z nim pomówić.
- Co ja mam z tym zrobić?
- Plan jest prosty. Wystarczy, że ich zagadasz i ewentualnie oślepisz.
- Nie dam rady zrobić tego na takiej ilości ludzi. To niemożliwe.
- Niemożliwe to jest to, żebym się przemalował na blond. Dasz radę młoda. Wierzymy w ciebie.
Przytuliłam się do niego mocno i wybiegłam naprzód. Moje spojrzenie spodkało się z jej.
- O widze, że wreszcie raczyłaś się zjawić.
Powiedziała z fałszywą czułością w głosie. To była ta sama osoba, która wyzywała mnie przez część mojego życia. Czułam do niej odrazę i gniew.
- Zostaw go.
- Chyba sobie śnisz. Obiecałam sobie, że nie pozostawię cie przy życiu i tego dokonam. Ale teraz chodź do mnie a uchronię twojego przyjaciela przed śmiercią. A i nie próbuj swoich sztuczek ze zmianą postaci. Jestem na to przygotowana.
I tu się mylisz. Grunt to opanowanie.
- Najpierw go puść.
- To podejdź tu.
Zerknęłam na wujka x. Okropnie się bałam. Omiotłam wzrokiem przeciwników spoglądając im głęboko w oczy, żeby potem móc użyć iluzji na nich. Wolnym krokiem zbliżyłam się do nich. Gdy byłam już wystarczająco blisko ona wypuściła Kurt'a, który odrazu przeteleportował się do reszty.
CZYTASZ
Spojrzenie Przeszłości
FanfictionMała pożócona dziewczynka o imieniu Rose trafia pod opiekę X-menów. Boi się swojego daru i nie wie jak go wykorzystać. Z pomocą przychodzą jej inni. Jest bardzo nieufna. Pomimo czasu nie zmienia swojego wyglądu. Co to może oznaczać? Czy jej dar ją z...