19

79 6 1
                                    

Zostałam w gabinecie sama z nim. Powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze, ale się ogromnie stresowałam. On zaczął.

- Zdaje sobie sprawę, że możesz nie wiedzieć kim jestem i...

- Jesteś tak jak ja mutantem. Iluzja to twoja specjalność. Mama jest zmiennokształtna i uważała mnie za ciężar.

Przerwałam mu. Chciałam ominąć zbędne gadanie.

- Nie do końca jest tak z twoją matką. Posłuchaj. Ona była wspaniałą kobietą. Troskliwą mądrą i kochaną, ale cieszyła się tobą tylko chwilę. Wpadła w złe towarzystwo...

Zamilkł na chwilę.

- To czemu nas zostawiłeś? Wyszłeś od tak z domu trzaskając drzwiami.

Posmutniałam, a on zrobił wielkie oczy.

- Skąd ty to wiesz?

- Byłam tam. Wspomnienia wracają. Powiedz mi tylko dlaczego nie przyszedłeś po mnie?

- Bo myślałem, że sie zmieni.

- Ale zostawiłeś mnie samą, a ona przez całe moje życie mnie nienawidziła. Oskarżała, że to wszystko co ją w życiu spodkało jest z mojej winy.

Zaczęłam szlochać.

- Nawet nie byłeś łaskaw dowiedzieć się co ze mną!

- Wiem córciu, że źle zrobiłem, ale czasu nie da się już cofnąć. Chciałem tylko z tobą o tym pomówić.

Zmienił nagle nastawienie. Z troski w obojętność w zaledwie kilka sekund.

- Nie powiesz nic więcej?

- Nic więcej nie potrzebuje do wiadomości. Skoro jeszcze żyjesz i masz się dobrze nie potrzebna ci moja opieka.

- Jesteś moim ojcem. Nie chcesz mnie poznać?

- Wystarczą mi opowieści Xavier'a. Będę tu wpadał co jakiś czas sprawdzić jakie czynisz postępy. Żegnam.

I tak poprostu wyszedł zostawijąc mnie samą. Żadnego tęskniłem lub czegokolwiek innego. Chciał pewnie wiedzieć ile ja wiem. Cham. Oboje z matką do siebie pasują.

Zostałam sama. Nie pozwoliłam sobie na łze smutku chodź oczy mi się szkliły. Otarłam jedną samotną łze i nie czekając aż ktoś po mnie przyjdzie wyszłam sama.

Zamknęłam się w swoim pokoju co zdarzyło się pierwszy raz. Schowałam twarz w poduszce i pozwoliłam złą płynąć. Szlochałam przez dobrą godzinę, aż postanowiła znów pobiegać.

Przebrałam się i krętym korytarzem skierowałam się na plac. Padało, więc wszyscy byli wewnątrz. Była identyczna pogoda jak tu mnie przywiozła. Nie przeszkadzało mi to. W deszcz mniej widać łzy.

Jedno okrążenie, drugie trzecie... Po piątym przestałam liczyć. Miałam miarowe tępo, więc praktycznie się nie męczyłam. Może to przez emocje? Możliwe.

- Rose!!!

Mój umysł był kompletnie odcięty. Skupiałam się tylko na tym aby odreagować.

- Rose zatrzymaj się wreszcie!!!

Ktoś chwycił mnie za ramię a ja zamiast normalnie się odwrócić prawą ręką chwyciłam jego nadgarstek i wykręciłam.

- Rose puść!

Zza mokrych włosów widać było twarz Max'a. Zwolniłam uścisk odwróciłam się bokiem pozwalając mu mówić.

- Biegasz tak już dobre 3 godziny. Ledwo dałem radę cię dogonić.

- No i co w związku z tym?

Byłam zła. To uczucie nie zmalało nawet odrobinę. Napędzało mnie i dawało siłę.

- To przesada. Biegać w taką pogodę to głupota. Co się stało?

- Nie twoja sprawa.

- Lubie Cię i się martwię.

- Odpuść.

Miałam dość jego gadania. Chciałam zostać sama. Spojrzałam w jego oczy i sprawiłam, aby mnie nie widział.

- Proszę Rose daj sobie pomóc.

Nie słuchałam go. Po prostu kontynuowałam bieg. Max po dłuższej chwili poszukiwania odpuścił. Miał bardzo zawiedziony wyraz twarzy.

- Rób co chcesz, ale jeśli będzisz się w taki sposób zachowywać nic nie zdziałasz. Wyciągamy do ciebie pomocną dłoń, więc ją przyjmij.

Wyciągnął dłoń przed siebie.

- Nie uciekaj przed tym czego się boisz. Jeśli ten koleś coś Ci zrobił zabije dziada.

Zacisnął mocno pięść. Nie mogłam stać bezczynnie. Jedno słowa rozbrzmiewały mi w głowie.

- Max on nic mi nie zrobił.

Pojawiłam się przed nim cała mokra.

- To czemu się tak dziwnie zachowujesz?

Zdjęłam kaptur z głowy. Spojrzałam mu głęboko w oczy.

- Ten koleś jest moim ojcem. Miałam z nim wizję i dlatego tak się zachowuje. Kiedyś byłam ciemnoskóra , ale przez mutacje stałam się taka jaka jestem obecnie. Nie chcę o tym gadać.

Max uśmiechnął się delikatnie i ot tak mnie przytulił. Ja wyrwałam się z jego obięcia nie wiedząc co się właśnie stało.

- Wybacz . Sam nie  wiem dlaczego to zrobiłem.

Chłopak bardzo się zmieszał wkładając ręce do kieszeni i odwracając wzrok.

- Nic się nie stało. Po prostu to dla mnie coś nowego.

- Dobra koniec tematu. Może w ramach zadośćuczynienia pójdziemy coś zjeść?

-Zgoda.

Spojrzenie Przeszłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz