Zostałam w gabinecie sama z nim. Powtarzałam sobie, że wszystko będzie dobrze, ale się ogromnie stresowałam. On zaczął.
- Zdaje sobie sprawę, że możesz nie wiedzieć kim jestem i...
- Jesteś tak jak ja mutantem. Iluzja to twoja specjalność. Mama jest zmiennokształtna i uważała mnie za ciężar.
Przerwałam mu. Chciałam ominąć zbędne gadanie.
- Nie do końca jest tak z twoją matką. Posłuchaj. Ona była wspaniałą kobietą. Troskliwą mądrą i kochaną, ale cieszyła się tobą tylko chwilę. Wpadła w złe towarzystwo...
Zamilkł na chwilę.
- To czemu nas zostawiłeś? Wyszłeś od tak z domu trzaskając drzwiami.
Posmutniałam, a on zrobił wielkie oczy.
- Skąd ty to wiesz?
- Byłam tam. Wspomnienia wracają. Powiedz mi tylko dlaczego nie przyszedłeś po mnie?
- Bo myślałem, że sie zmieni.
- Ale zostawiłeś mnie samą, a ona przez całe moje życie mnie nienawidziła. Oskarżała, że to wszystko co ją w życiu spodkało jest z mojej winy.
Zaczęłam szlochać.
- Nawet nie byłeś łaskaw dowiedzieć się co ze mną!
- Wiem córciu, że źle zrobiłem, ale czasu nie da się już cofnąć. Chciałem tylko z tobą o tym pomówić.
Zmienił nagle nastawienie. Z troski w obojętność w zaledwie kilka sekund.
- Nie powiesz nic więcej?
- Nic więcej nie potrzebuje do wiadomości. Skoro jeszcze żyjesz i masz się dobrze nie potrzebna ci moja opieka.
- Jesteś moim ojcem. Nie chcesz mnie poznać?
- Wystarczą mi opowieści Xavier'a. Będę tu wpadał co jakiś czas sprawdzić jakie czynisz postępy. Żegnam.
I tak poprostu wyszedł zostawijąc mnie samą. Żadnego tęskniłem lub czegokolwiek innego. Chciał pewnie wiedzieć ile ja wiem. Cham. Oboje z matką do siebie pasują.
Zostałam sama. Nie pozwoliłam sobie na łze smutku chodź oczy mi się szkliły. Otarłam jedną samotną łze i nie czekając aż ktoś po mnie przyjdzie wyszłam sama.
Zamknęłam się w swoim pokoju co zdarzyło się pierwszy raz. Schowałam twarz w poduszce i pozwoliłam złą płynąć. Szlochałam przez dobrą godzinę, aż postanowiła znów pobiegać.
Przebrałam się i krętym korytarzem skierowałam się na plac. Padało, więc wszyscy byli wewnątrz. Była identyczna pogoda jak tu mnie przywiozła. Nie przeszkadzało mi to. W deszcz mniej widać łzy.
Jedno okrążenie, drugie trzecie... Po piątym przestałam liczyć. Miałam miarowe tępo, więc praktycznie się nie męczyłam. Może to przez emocje? Możliwe.
- Rose!!!
Mój umysł był kompletnie odcięty. Skupiałam się tylko na tym aby odreagować.
- Rose zatrzymaj się wreszcie!!!
Ktoś chwycił mnie za ramię a ja zamiast normalnie się odwrócić prawą ręką chwyciłam jego nadgarstek i wykręciłam.
- Rose puść!
Zza mokrych włosów widać było twarz Max'a. Zwolniłam uścisk odwróciłam się bokiem pozwalając mu mówić.
- Biegasz tak już dobre 3 godziny. Ledwo dałem radę cię dogonić.
- No i co w związku z tym?
Byłam zła. To uczucie nie zmalało nawet odrobinę. Napędzało mnie i dawało siłę.
- To przesada. Biegać w taką pogodę to głupota. Co się stało?
- Nie twoja sprawa.
- Lubie Cię i się martwię.
- Odpuść.
Miałam dość jego gadania. Chciałam zostać sama. Spojrzałam w jego oczy i sprawiłam, aby mnie nie widział.
- Proszę Rose daj sobie pomóc.
Nie słuchałam go. Po prostu kontynuowałam bieg. Max po dłuższej chwili poszukiwania odpuścił. Miał bardzo zawiedziony wyraz twarzy.
- Rób co chcesz, ale jeśli będzisz się w taki sposób zachowywać nic nie zdziałasz. Wyciągamy do ciebie pomocną dłoń, więc ją przyjmij.
Wyciągnął dłoń przed siebie.
- Nie uciekaj przed tym czego się boisz. Jeśli ten koleś coś Ci zrobił zabije dziada.
Zacisnął mocno pięść. Nie mogłam stać bezczynnie. Jedno słowa rozbrzmiewały mi w głowie.
- Max on nic mi nie zrobił.
Pojawiłam się przed nim cała mokra.
- To czemu się tak dziwnie zachowujesz?
Zdjęłam kaptur z głowy. Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Ten koleś jest moim ojcem. Miałam z nim wizję i dlatego tak się zachowuje. Kiedyś byłam ciemnoskóra , ale przez mutacje stałam się taka jaka jestem obecnie. Nie chcę o tym gadać.
Max uśmiechnął się delikatnie i ot tak mnie przytulił. Ja wyrwałam się z jego obięcia nie wiedząc co się właśnie stało.
- Wybacz . Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem.
Chłopak bardzo się zmieszał wkładając ręce do kieszeni i odwracając wzrok.
- Nic się nie stało. Po prostu to dla mnie coś nowego.
- Dobra koniec tematu. Może w ramach zadośćuczynienia pójdziemy coś zjeść?
-Zgoda.
CZYTASZ
Spojrzenie Przeszłości
FanfictionMała pożócona dziewczynka o imieniu Rose trafia pod opiekę X-menów. Boi się swojego daru i nie wie jak go wykorzystać. Z pomocą przychodzą jej inni. Jest bardzo nieufna. Pomimo czasu nie zmienia swojego wyglądu. Co to może oznaczać? Czy jej dar ją z...