Louis stał oniemiały. Czy Harry zrobił to co on widział, że zrobił? Opadł bezradnie na kanapę. Rękoma zasłonił twarz, jęcząc z bezsilności. Wiedział, że mógł - albo nawet powinien - pobiec za Loczkiem. Ale nie zrobił tego.
Powinien dać mu trochę czasu. Bo jakby nie patrzeć, to cały czas zachowuje się jak jego matka. Czasami szczerość nie popłaca. Postanowił dać Harremu kilka dni na przemyślenie wszystkiego.
Choć tak szczerze, to czego się mógł spodziewać? Że Loczek rzuci mu się na szyję? Że pocałuje? Że odpowie "ty mi też się podobasz"? I zostaną parą, i będą żyli długo i szczęśliwie? Tak pięknie to jest tylko w bajkach dla dzieci, nie w prawdziwym życiu.
A może Harry boi się swojego ojca? Jak dowiedział się, że jego syn interesuje się także chłopcami to go pobił, a gdyby dotarły do niego informacje, że ma chłopaka to chyba by go zabił.
Louis cieszył się, że jego rodzice są tolerancyjni. Nie zrobili mu awantury, gdy powiedział im o swojej orientacji, nie wyrzucili go z domu, czy nie kazali iść do kościoła i się nawrócić. Chciałby, żeby każdy miał tak tolerancyjnych rodziców.
Choć jak wróci do niedawnych wspomnień to jednak znajdzie jeden minus tego, że im powiedział. Dokładniej, że mamie powiedział. Bo która normalna mama idąc chodnikiem ze swoim synem, pyta się czy chłopak, który idzie z naprzeciwka, jest w jego typie i czy mu się podoba, przy okazji używając żenującego przezwiska jakim jest Boo Bear? Tyle dobrze, że mówiła to szeptem.
A tak w ogóle... To co z mamą Harrego? Czemu nie zwraca uwagi na to, co dzieje się z jej synem? Dlaczego pozwala na takie traktowanie? A może Harry mieszka tylko z ojcem? A jego mama jest na drugim końcu Polski?
Nie, Louis, jego mama jest zaledwie 3 metry pod ziemią