- Harry! Zaczekaj! Kurwa, Harry! - nawoływanie rozniosło się po pustym korytarzu. Było już trochę minut po dzwonku, ale akurat była to Louisa ostatnia lekcja, więc korytarze były mniej zatłoczone. - Czemu udajesz, że mnie nie słyszysz?! Ja chce ci pomóc, a ty zwyczajnie mnie lekceważysz! Spójrz na mnie jak do ciebie mówię!
Harry nadal usilnie wpatrywał się w swoje buty, tak że włosy zasłaniały mu praktycznie całą twarz.
Louis odgarnął kręcone kosmyki bruneta za ucho. I wtedy też Harry podniósł głowę.
Jego spojrzenie zdawało się mówić: "I co? Zadowolony?"
To co szatyn ujrzał, wywołało u niego wyrzuty sumienia, za to że nakrzyczał na młodszego. Jego lewy policzek jak i oko zdobił fioletowy siniak.
- Kto ci to zrobił? - zapytał naprawdę przejęty.
Harry wzruszył tylko ramionami, nie udzielając odpowiedzi.
- Okej, w takim razie jedziemy do mnie. Nie przyjmuję żadnych sprzeciwów. To trzeba opatrzeć.
Złapał Harrego za rękę, ciągnąc za sobą w kierunku wyjścia ze szkoły. Brunet próbował uwolnić swoją ręk rękę z wręcz morderczego uścisku, ale poszło to na marne, ponieważ za każdą taką próbą stawał się od jeszcze ciaśniejszy.
Kiedy dotarli do samochodu Louisa, ten w końcu puścił Harrego rękę, która szczerze mówiąc zaczynała drętwieć.
Teraz kierowali się w stronę posiadłości Louisa.
***
Przepraszam za długą nieobecność, ale postaram się to nadrobić :)
![](https://img.wattpad.com/cover/32557648-288-k989130.jpg)