To moja pierwszą scena +18, więc proszę o wyrozumiałość!
* * *
- Ale i tak mnie kochasz.
- Tego nie da się ukryć - powiedział, zanim zdążył ugryść się w język.
Wciągnął powietrze ze świstem kiedy uświadomił sobie, co powiedział. To wyszło z jego ust tak odruchowo.
To nie tak, że bał się - lub był niepewny - swoich uczuć. Od dawna wiedział, co czuje do Louisa. I wiedział, że było to odwzajemnione. Te wszystkie gesty, spojrzenia. Czy może być coś piękniejszego? Ale problem tkwił w czymś innym. Harry bał się tego wszystkiego. Obawiał się, że nie będzie dość wystarczający. Ale nikt nie jest idealny. Oprócz Louisa - pomyślał Harry.
Wiedział, że Louis da mu tyle czasu, ile będzie potrzebował, ale co jeśli ten czas będzie trwał wiecznie? Czy Louis będzie w stanie tyle wytrzymać? Czy zrezygnuje z seksu na rzecz Loczka, a może po jakimś czasie dopuści się zdrady? Przecież Louis jest młody, jasne, że tego potrzebuje. Ale nie, Louis by mu takiego czegoś nie zrobił.
Harry zmarszczył brwi w zamyśleniu. W sumie po co mieliby czekać? Przecież coś co jest związane z Louisem nie może być złe. A przede wszystkim powinien jakoś mu się odwdzięczyć za to wszystko, co dla niego zrobił. I może jest dużo sposobów na to, ale ten będzie oznaczał więcej. Może to wcale nie jest takie straszne, jak Harry'emu się wydaje. Wiele osób to robi i lubią to. Można by rzec, że wręcz kochają.
Dopóki nie spróbuje, to się nie przekona. Podjął może trochę spontaniczną decyzję, ale nie miał zamiaru się z niej wycofać.
Wstał z kanapy i podszedł do Louisa. Tak jakby przed chwilą wyznał mu swoje uczucia. Co prawda mógłby udawać, że wcale tego nie zrobił, albo powiedział to w żartach, ale po co.
Nie zwracając uwagi na zdezorientowaną minę szatyna, pocałował go. Kiedy Louis oprzytomniał, oddał pocałunek. Harry zarzucił ręce na szyję chłopaka, który położył swoje na biodrach bruneta. Loczek czekał, aż szatyn przejmie kontrolę, co też po chwili zrobił, wdzierając się językiem do buzi młodszego, który jęknął z przyjemności.
Nie wiedział jakim cudem dostali się do pokoju Louisa, cały czas całując się i mając zamknięte oczy. Przewrócili się na łóżko. Louis dominował i tak Harry'emu pasowało.
- Chcę się z tobą kochać - wyszeptał brunet.
- Jesteś pewny? - zapytał spokojnie trochę zszokowany Louis, składając pojedyncze pocałunki na jego twarzy. W jego głosie nie było słychać pożądnia czy zniecierpliwienia. W jego spodniach to już była inna sprawa. - Wiesz, że możemy poczekać.
- Jestem pewny - odpowiedział stanowczym głosem. - Chcę zrobić to z tobą. Ty sprawiasz, że czuję się bezpiecznie i ufam ci bezgranicznie. Wiem, że mnie nie skrzywdzisz, kocham cię i właśnie dlatego chcę to zrobić.
- Rozważyłeś wszystkie za i przeciw? - zapytał, chcąc trochę rozluźnić atmosferę i podroczyć się z Harrym. Delikatnie bawił się jego włosami, cały czas patrząc mu w oczy.
- Tak - trochę skłamał. - Naprawdę chcę żebyśmy to zrobili - dodał dla zapewnienia.
- Też cię kocham, Harry - wyszeptał mu do ucha. - Jeśli będziesz chciał przestać, to po prostu powiedz - dodał, całując go.
Gdy pościągali sobie nawzajem koszulki, Louis zaczął badać ustami każdy kawałek jego ciała, składając na nim pocałunki. Ręce Harry'ego były wplątane we włosy szatyna, który schodził ustami coraz niżej. Niebieskooki powrócił to jego ust, wspierając się na przedramionach i całując go namiętnie. Po chwili musieli się od siebie oderwać, aby zaczerpnąć powietrza.