8

1.2K 49 3
                                    

- Jeonie Jungkooku, jestem z ciebie dumna jak i na ciebie cholernie wkurzona! - powiedziała zła kobieta, która stała w kuchni i robiła sobie zioła prawdopodbnie na uspokojenie.

- No mamo no. Przepraszam, ale musiałem zainterweniować. Oni obrażali Pana Parka! A to najlepszy nauczyciel. Przez niego polubiłem język polski! On nic nie zrobił, a oni go obrażali. Musiałem im przyłożyć - westchnął

- Z jednej strony cię rozumiem synu, jednak musisz trochę panować nad sobą - odezwał się ojciec młodego Jeona

- No dobrze...przepraszam. A tak w ogóle - rozpoczął nowe zdanie szczęśliwy - za dwa dni jest wycieczka i chciałbym, żebyście mi podpisali zgody.

Kook podszedł do taty, który maźnął jak zwykle niewyraźny i skomplikowany podpis, po czym podszedł do swojej matki, która spojrzała na niego z uniesioną brwią.

- Co to za wycieczka? Z kim jedziesz? Gdzie jedziecie?

- Klasowa wycieczka. Jedziemy z nauczycielami. Jest to mała wioska, gdzie jest pełno atrakcji. Wodospady, jeziorka, sklepiki. I będziemy spać w takich fajnych domkach.

- No niech ci będzie - mruknęła kobieta i podpisała zgodę na wyjazd

Jungkook z uśmiechem usiadł przy stole. Nie mógł się już doczekać tej wycieczki. Wiedział, że jego znajomi pojechali na zawody trzydniowe z inną klasą, więc modlił się by padł mu pokój z jakimś nauczycielem, którym, chciał żeby był właśnie jego przystojny polonista.

                               ***
Dzień wyjazdu. Godzina : 6.30

- Szczoteczka jest...pasta jest..dezodorant...jest...prezerwatywy...są i to każda o różnym zapachu - uśmiechnął się dumny JK

- Po co ci prezerwatywy? - usłyszał głos z telefonu.

Właśnie rozmawiał z paczką swoich znajomych przez telefon.

- No jak po co głupku. On idzie na panienki! - dodał inny kolega

- Ciszej - mruknął Jungkook - jeszcze was mama usłyszy i będzie źle.

Dwójka koleszków zaśmiała się. Kook włożył do walizki skarpetki i zasunął ją.

- Myślę że wszystko już mam.

- To życzymy powodzenia. Napisz jak znajdziesz fajną loche i się z jakąś prześpij - powiedział jeden z kolegów

- Dobra napisze, cześć - rozłączył się brunet, będąc podekscytowany.

Sam na sam z Park Jiminem...znowu go zobaczy, takiego bezbronnego i zupełnie nagiego na łóżku, proszącego o więcej i więcej. Rozmarzony wziął walizkę i wyszedł z pokoju. Zrobił krok i runął z walizką na sam dół.

- Matko jedyna Jungkook, wszystko dobrze?! - podbiegła do niego zmartwiona rodzicielka.

Gukk syknął i wstał. Chwycił się dosłownie za dupe i wziął walizkę w rękę.

- Jest w porządku. Nie zauważyłem schodka - powiedział z skwaszoną miną.

Mama chłopaka zaśmiała się

- Głuptasek - powiedziała - leć już na parking szkolny. Jeszcze się spóźnisz na tą wycieczkę. I dzwon jak dojedziecie, albo napisz.

- Dobrze, obiecuje - uśmiechnął się Jeon - to do zobaczenia! - wyszedł szczęśliwy z domu i pobiegł na parking szkolny.

Będąc na miejscu, podbiegł i równo stanął na końcu kolejki do autobusu. Wszyscy byli liczeni, przez Pana matematyka.

- Wszyscy? - spytał polonista

- Wszyscy - odpowiedział mu matematyk

Jungkook spojrzał na Jimina.

- Mogę usiąść z Panem? Mam chorobę lokomocyjną - skłamał.

Nauczyciel pokiwał głową, a Gukk zajął obok niego miejsce. Autobus ruszył, a wszyscy zaczęli od razu rozmawiać. Jungkook, też zaczął jakiś temat z Jiminem, których od 5 dobrych minut zauważył, że jego uczeń czuje się dobrze i tak naprawdę ściemniał z chorobą. Od razu zrobiło mu się miło na sercu.

~ Może specjalnie chciał usiąść ze mną? ~ pomyślał

- I wtedy wybuchło - zaśmiał się Jungkook razem z profesorem, z historii, jaką opowiedział Jeon.

Park wyciągnął żelki.

- Chcesz? - spytał

Kook uśmiechnął się i wziął jednego żelka, którego od razu skonsumował. To były jego ulubione żelki. Park wiedział co wybierać.

Bowiem czas leciał im bardzo wolno. Cześć autobusu już zasnęła, ponieważ była 22.00, a razem z innymi uczniami Jungkook, którego głowa spadła na uda psora. Blondyn zaśmiał się cicho i okrył go kocykiem, po czym odgarnął włosy z jego czoła. Rozejrzał się czy nikt aby nie śpi i nie patrzy się na niego, po czym złożył pocałunek na czole swojego króliczka.

- Śpij dobrze Kookie - wyszeptał, po czym  sam przymknął oczy i po chwili zasnął....

I'm your teacher! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz