10

1.2K 43 3
                                    

Jimin jak i Jungkook, spędzili dużo czasu w wannie. Kook już wiedział, że będzie chciał częściej brać kąpiel z swoim chłopakiem. W końcu blondyn był taki uroczy i rozkoszny gdy bawił się pianą, albo śmiał z tego, gdy dorabiał Jeonowi kozią bródkę.

Teraz jednak obydwoje szykowali się do wyjścia na zbiórkę.

- Dobrze wyglądam? - spytał Park

- Wyglądasz ślicznie - uśmiechnąłem się królik i ucałował swojego aniołka w czoło - idziemy kruszynko?

Blondyn pokiwał głową na tak będąc czerwonym. Uwielbiał, gdy jego chłopak mówił do niego pieszczotliwie, jednak przy tym też dochodziły rumieńce, które za to Gukk uwielbiał. Cieszył się, że jego maleństwo w taki sposób odbiera słowa które do niego mówi JK. A w dodatku reaguje na nie słodko.

Obydwoje zeszli na sam dół w miejsce zbiórki. Wszyscy już byli na miejscu o czekali co powie nauczycielka.

- Macie czas wolny dla siebie. Chcemy, żebyście pozwiedzali wiele terenów. Jednak musicie dobrać się w grupy. Wszyscy nauczyciele zaczekają tutaj. Będziemy także wypoczywać. Gdyby coś się działo, dzwońcie i piszcie do nas. Macie na zwiedzanie 5 godzin. A teraz możecie iść pozwiedzać.

Jungkook ucieszył się z takiej atrakcji. Lubił gdzieś się 'szwendać' sam lub z znajomymi. Także powodem radości było to, że wycieczka wcale nie będzie taka nudna jak myślał. Bo w końcu wcale nie przyjechał tu tylko po to by pobyć sam na sam z swoim polonistą. Wcale w ogóle.

W końcu Gukk dobrał się do grupki chłopaków, których wcale nie znał, jednak o dziwo oni znali jego. Ruszyli więc w jakiś park. Mieli niby trafić do pizzeri. Odpalili GPS'y i zaczęli chodzić. Raz do sklepu, później łyknęli trochę alkoholu. Jednak przyszedł moment którego każdy się obawiał. Znaleźli się w miejscu, którego nie pamiętali z wcześniej. Była to niewielka placynka, gdzie nie było ani drzew ani roślin w promieniu 2 metrów. Dopiero później znajdowały się jakieś rośliny. Wszyscy zaczęli próbować wydostać się z tego miejsca. Niektórzy starali się by wrócił do nich zasięg który kompletnie zginął. Jednak postanowili iść przed siebie. Może znajdą niedaleko gdzieś jakiś sklepik i się dopytają.

Zaczęli iść przed siebie, zagłębiając się w coraz bardziej mroczną dżunglę. Wszędzie było coraz więcej roślin i nigdzie dookoła jakiejś cywilizacji. Co chwile zerkali czy zasięg wrócił, jednak go nie było. Najgorsze było to, że robiło się coraz ciemniej. Nauczyciele zaczęli coś podejrzewać, gdy nagle wszyscy oprócz 4 uczniów znaleźli się w miejscu zbiórki. Jimin ze stresu zaczął obgryzać skórki. Bał się, że Jungkookowi się coś stało. Nie wiedział, czy ma dobrą orientację w terenie. Może gdzieś się zgubił, albo zasnął, albo ktoś go porwał. Jego przemyślenia były coraz gorsze. Pisał do niego i dzwonił mając łzy w oczach. Policja już dawno zaczęła szukać chłopaków, a tak samo dwójka nauczycieli. Jedynie Park siedział martwiąc się i praktycznie nie mając już nic do obgryzania.

Nagle z gęstwiny zieleni, wyłoniła się policja i 4 chłopaków. Park widząc Jungkooka zmęczonego i z lekkim zadrapaniem podbiegł do niego. Wiedział, że za wiele, nie może teraz zrobić. Cała 4 usiadła na ławce, a za nimi stanął polonista.

- To było bardzo nieodpowiedzialne - powiedziała nauczycielka

- To nie ich wina. Niech Pani profesor ich zrozumie. Nie mieli zasięgu i środków do skontaktowania się. Każdemu mogło się coś takiego przytrafić. Nawet nauczycielowi. Proszę zrozumieć - zaczął bronić ich Jimin

- Park ma rację - odezwał się inny nauczyciel - to nie ich wina.

Nauczycielka westchnęła

- Wszyscy do domków. Jest dość późno, więc do łóżek. Jutro omówimy dokładnie ten temat wszyscy - powiedziała, a nauczyciele odeszli.

Park jak i Jeon schowali się w swoim domku tak jak reszta uczniów. Jimin spojrzał na bruneta i rozpłakał się

- Ej aniołku, co się dzieje? - spytał królik delikatnie gładząc policzek swojego chłopaka

- N-nawet n-nie wiesz j-jak s-się martwiłem. M-mogłeś z-zginąc. T-to m-moja w-wina. M-mogłem iść z w-wami - powiedział zapłakany

- Ej no Żabciu, to nie twoja wina - ucałował go w nos - po prostu się zgubiliśmy. Jak to mówiłeś, każdemu może się zdarzyć. A ze mną wszystko jest w porządku. Stoję tutaj i jestem cały i zdrowy. Nie zostawiłbym cię tak szybko - przytulił go mocno - proszę nie płacz już, to łamie mi serducho - ucałował go w szyję

Park pociągnął nosem

- P-przepraszam. N-nigdy j-już nie p-puszczę cię s-samego. O-obiecuje

- Ciii - położył blondyna na łóżku i usiadł na jego biodrach

Włożył głowę pod jego koszulkę i zaczął składać pocałunki, specjalnie łaskotając go w brzuch.

- Ah Gukk, przestań! - zaśmiał się chłopak

Brunet od razu się uśmiechnął. Uwielbiał słuchać śmiechu swojego aniołka. Był taki wesoły i słodki.

- Ale przestaniesz już płakać? - spojrzał na profesora Jeon

- Przestanę. Obiecuje - uśmiechnął się smutno

- No dobrze - odpowiedział brunet i wrócił do całowania jego ciała już nie łaskocząc swojego maleństwa.

Szedł coraz wyżej, gdy nagle zassał się na sutku chłopaka. Słysząc jęknięcie jak sapnięcie z ust swojego blondynka, doskonale już wiedział, co dzisiaj w nocy będzie się działo. I nie zamierzał przepuścić tej okazji, by sprawić przyjemność swojemu aniołkowi..

I'm your teacher! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz