14. Zmarzłaś.

112 10 5
                                    

PINK

Wiem, że już nie zasnę. Przewracam się z boku na bok. Liczenie przeskakujących przez zagrodę baranów mi nie pomaga. TAK TO JEST, GDY PRZESTAWI SIĘ SWÓJ ZEGAR BIOLOGICZNY. Było od razu się położyć, gdy tylko poczuło się zmęczenie, teraz się męcz–zadrwiła moja podświadomość.

Dzwonek telefonu wyrywa mnie z marnych podejmowanych prób dotyczących zaśnięcia.

Mr. Goggo

– Jeśli dzwonisz w środku nocy, żeby powiedzieć mi, że ktoś cię porwał i potrzebujesz pomocy, to daj słuchawkę porywaczowi, chcę mu pogratulować pomysłu, ponieważ ty jedna to jak sto gladiatorów razem wziętych.

Marszczę brwi, odkładam na chwilę słuchawkę upewniając się co do wyświetlającej się nazwy kontaktu, po czym mówię:

– Ale to ty dzwonisz.

Słyszę westchnięcie i niski pomruk.

–Sorry. Nie będę ci zakłócał snu. Śnij dalej –mówi dosyć przygnębionym tonem głosu.

Odkrywam się cała i wyskakuję z pościeli.

– Wszystko w porządku?

– Taa. Oczywiście. Nie chciałem cię obudzić. – brzmi na wyjątkowo strapionego.

O co chodzi?

– Włączył mi się tryb łazik i nie mogę usiedzieć na miejscu. Zastanawiałem się, czy mogłabyś...

– Połazikuję z tobą. Bądź u mnie...

Przerywa mi.

Czekam przed klatką.

– Czy ty wiesz, która jest godzina?

– Wpół do komina. –odpowiadam.

– Naprawdę chcę ci się ze mną pójść na spacer?

– Tak. Muszę przecież wyprowadzić psa.

–Nie masz przecież psa. Jesteś nienormalna – stwierdza cicho, ale słyszę, jak się śmieje. To dobrze.

– Zdefiniuj, proszę to pojęcie. Poza tym znamy się już tyle czasu, że co do takich spraw nie powinieneś mieć nawet wątpliwości. Wiesz, że bywam nieco nieprzewidywalna.

– Nieco nawet tego nie oddaje.

Rzucam ostatnie słowo do słuchawki i po omacku nakładam bluzkę. To czasami duży plus, gdy mam blisko siebie ciuchy, choć gdybym kogoś tutaj wpuściła tutaj, najprawdopodobniej przeraziłby się tym, co by zobaczył.

Sięgam po różowe dresy, zahaczam stopą o czarny lakier do paznokci i prostownicę oraz kupkę ubrań leżących na podłodze. Rano wypadłam w takim pędzie, że zostawiłam po sobie ten cyrk na kółkach. A po powrocie z pracy byłam tak przemarznięta, że udałam się pod prysznic, a następnie wskoczyłam pod ciepłą pierzynę.

Sięgam ręką w górę, by wziąć puchową czapkę, ciągnę za pompon, a wraz z nim na podłogę spada różowy notes, przewiązany fioletową wstążką. Mój wzrok natrafia na okładkę, gdzie widnieje zdjęcie rąk skierowanych ku niebu usianemu gwiazdami. Większa z nich splata najmniejszy palec mniejszej. Pod nim jest cytat.

„Jak pewni jesteśmy gwiazd na niebie, tak pewni bądźmy, że mamy siebie".

Napisany równym, odręcznym chłopięcym pismem.

Ściska mnie w sercu.

Jego kroki są zdecydowane, a cień jaki rzuca na chodnik, skąpany blaskiem latarni jest ogromny. Kiedy staje obok mnie zerkam na niego.

Nim odejdę, pokochaj mnie|New AdultOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz