16. Nawet jeśli wczoraj było złe.

105 12 7
                                    

Każdemu życzę takiego ojca, jak Trevor Ceed

PINK

Zbieram pustą tacę, a w międzyczasie myję stoliki. Restauracja JEST PRAWIE OGARNIĘTA. Została mi tylko podłoga, sala do pole dance i strefa Vip Room -część klubu nocnego, do której prowadzą kręte schody.

Wyciskam wodę z mopa i przejeżdżam nim po jasnych panelach, kierując rączkę pod stoliki. Prostuję się i zderzam się z Trevorem. Twarda klatka piersiowa obija się o moja, męskie dłonie chwytają za moje nadgarstki i za część rączki od mopa.

- Możemy pogadać?

Nie odzywam się, próbuję oderwać jego ręce, by móc w spokoju dalej sprzątać. Jest nieugięty.

- Mel...

Wytykam w jego stronę palec.

- Jak mogłeś mi nie wspomnieć o tym, że masz dziecko? SĄDZIŁAM, ŻE SIĘ PRZYJAZNIMY.

-Bo tak jest. Ale nie mogłem wyskoczyć z tym tak jak Filip z Konopi. Poza tym, czy to coś by zmieniło?

-Tak. Może nie wypadłabym aż tak fatalnie przy pierwszym zapoznaniu się z twoją córką wiedząc, że nią jest.

- Poszło ci doskonale. Naprawdę Jasmine jest tobą oczarowana.

- Znamy się tyle lat, a pracuję u ciebie już pół roku.

- Ale kontakt nam się urwał od momentu, kiedy to były kapitan drużyny hokeja wyleciał z miasta. Potem zjawiłaś się w Atlancie, w miejscu, którego jestem właścicielem. Docierałem do ciebie powoli, bo na początku byłaś dosyć oporna do jakikolwiek rozmów i ja to rozumiałem. Nie naciskałem na ciebie. Choć wiele razy chciałem spytać, dlaczego tak pełna optymizmu i radości dziewczyna stała się taka wyblakła. Trudno było mi cokolwiek odczytać, bo twoja mimika twarzy była bez wyrazu. Ty byłaś taka zamknięta. Jakby...- zaciska wargi w wąską linię jakby się wahał.

- Hej, co mnie nie zabije, to wzmocni -odpieram i tym samym daję znak by kontynuował.

- Nie było w tobie niczego. No może oprócz agresji. Czasem cieszyłem się, że dostawało się porcelanie, a nie mi.

-To były tylko dwa talerze.

Posyła mi swój uśmiech.

-Jasmine zajmowała się moja narzeczona, a kiedy ona nie mogła to opiekunka. Radziliśmy sobie. Poza tym każdy z nas ma własne życie. Każdy jest zaganiany. Ta informacja niczego by nie zmieniła, ale oczywiście na ślub czuj się zaproszona w pierwszej kolejności.

-Cóż za zaszczyt mnie kopnął.

Szef marszczy brwi i wzdycha. Próbuję uwolnić mopa, ale on trzyma mocno za niego. Szarpię wiec go w swoją stronę, a wtedy on ciągnie w swoją, wskutek czego lecę do przodu. Moje szpilki ślizgają się po mokrej podłodze. Kładzie swoją dłoń poniżej mojego krzyża i przyciąga do siebie, a ja zawisam w pozycji podobnej do plié.

- Tatusiu, co robicie?

- Pilnuję, żeby nasza Pinky Pie nie zrobiła sobie krzywdy.

- Mamusia jak umyje podłogę to mówi; żebym nie chodziła po niej, bo jest mokro i mogę się przewrócić. Nie wiedziałaś o tym Pinky Pie?

- Zapomniałam. Twój tata przyszedł mi z pomocą.

- Aha, a czy mój tata wspominał o tym, że...

Trevor puszcza mnie i podbiega do córki. Nachyla się nad nią i coś szepcze jej do ucha. Dziewczynka rodzi zdziwioną minę, potem wygina usta w podkówkę, ale szef ponownie coś mówi i głaszcze ją po bujnych blond loczkach. W końcu mała zasłania usta i wykonuje ruch ręką, aby Ceed się pochylił. Tym razem to ona coś mu szepcze do ucha. Szef wydaje się zdumiony. Ale kiwa głową, co wywołuje pisk radości.

Nim odejdę, pokochaj mnie|New AdultOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz