14

30 3 0
                                    

- Chyba ktoś nas śledzi – powiedziałam Mike'owi

- Co? – odpowiedział chłopak

- Chyba ktoś nas śledzi – powtórzyłam i dodałam – Zobacz w lusterko. Ten czarny Suv jedzie za nami już dobre pięć minut

- Kurwa – rzucił Mike, po czym dopowiedział – Trzymaj się mocno, musimy ich zgubić

- Ich? Czyli wiesz kto to? – zapytałam go

- Nie ma teraz czasu na wyjaśnienia, po prostu się trzymaj – i po tym zdaniu przyspieszył tak szybko, że wbiło mnie w fotel

Zajebiście pomyślałam. Najpierw zmusza mnie do spotkania, potem całuje, a na końcu uciekamy przed Bóg wie kim. A na dodatek nie chce mi nic powiedzieć. Świetnie po prostu. Lepiej być nie mogło. Słowo honoru, że zwariuję z tym człowiekiem, a jak wyjdziemy z tego cało to coś mu zrobię. Ma to gwarantowane. No chyba, że w końcu mi powie o co tutaj chodzi. Po dwudziestu minutach szaleńczej ucieczki w końcu udaje nam się zgubić ogon. Tylko, że zamiast do domu wjeżdżamy na jakiś parking przed starą halą sportową. Skąd wiem? Przy wjeździe była stara zakurzona tabliczka informująca gdzie się znajdujemy. Po zaparkowaniu chłopak wyskoczył z auta i poszedł otworzyć mi drzwi mówiąc:

- Wysiadaj - zażądał

- Żartujesz sobie, prawda? Nie dość, że zmuszasz mnie do spotkania, całujesz jak gdyby nigdy nic, pędzisz szaleńczo przed chuj wie kim, to teraz każesz mi iść cholera wie gdzie. Czyś ty normalny jesteś? – warknęłam do niego

- Posłuchaj mnie kurwa. Albo pójdziesz po dobroci albo siłą cię wezmę. Twój wybór – odpowiedział mi lodowato

- Po moim kurwa trupie! Albo mi powiesz o co chodzi albo tu zostaję – oznajmiłam twardo

- Okej, sama się prosiłaś – rzucił Mike wzruszając ramionami

I nawet nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, gdy chłopak siłą wyciągnął mnie z auta, by następnie przerzucić mnie sobie przez ramię jak worek ziemniaków. Krzyczałam, wierzgałam i biłam go, ale on nawet sobie nic z tego nie robił. Ba! Nawet przeniósł swoje ręce na mój tyłek. Nie wierzę. Co za dupek!

- Wara precz od mojego tyłka, albo coś Ci zrobię jak tylko mnie postawisz – zagroziłam mu, ale ten tylko się zaśmiał i dalej szedł tylko w sobie znanym kierunku

Po jakże długich i ciężkich minutach w końcu mogłam stanąć na nogach. Szybko rozglądając się stwierdziłam, że jesteśmy w środku budynku. Czyżby to było sekretne miejsce chłopaka? Bardzo możliwe. Hala jak hala. Tylko, że zużyta i naznaczona czasem. Gdybym była tu sama pewnie bym się bała, ponieważ było to mało przyjemne miejsce. Po oględzinach sali odwróciłam się do Thompsona i zadałam najważniejsze pytania:

- Gdzie jesteśmy? I kim byli Ci ludzie?

- Stara sala treningowa na obrzeżach miasta. Trenowałem tu kiedyś jak była jeszcze otwarta. A tamci z czarnego Suv'a są złymi i niebezpiecznymi ludźmi, od których lepiej trzymać się z daleka – odparł przyglądając mi się przenikliwie

- Cóż za ironia. To powiedz mi lepiej kurwa jak to się stało, że nas ścigali, co? – podniosłam na niego głos

- Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie – powiedział

- Ah tak? Chyba teraz na to za późno zważywszy na to, że mnie z tobą widzieli co nie? – zapytałam retorycznie dodając – Nie uważasz, że mam prawo wiedzieć skoro zostałam w to wplątana? A co jeśli będą chcieli zemsty? Albo stanę się ich celem? Albo mnie zab... - i tu nie dokończyłam, ponieważ chłopak w trzech krokach znalazł się przy mnie i zamknął mi usta pocałunkiem

,, Pamiętaj o oddechu "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz