Od incydentu w łazience na moje szczęście nie widziałam już więcej Mike'a. Ale to nie znaczy, że czułam się swobodnie. Szczerze powiedziawszy miałam dziwne przeczucie, iż niedługo stanie się coś złego. Nie wiem może to z powodu groźnych słów Michaela, a może to ja już po prostu zwariowałam? W każdym razie ciężko było mi udawać przed przyjaciółmi, że wszystko jest w porządku. Ale najwyraźniej niezła ze mnie aktorka, ponieważ nawet Melanie nic nie zauważyła, a przecież jako jedyna na razie była wtajemniczona w tą sprawę. Żeby nie zepsuć tej iluzji po szkole ruszyłam prosto do domu mówiąc ekipie, że mam dodatkowy trening. Wszyscy na te słowa przytaknęli, a Mel niewidocznie uśmiechnęła się do mnie dodając mi tym otuchy, więc odwdzięczyłam jej się również delikatnym uśmiechem. Gdy byłam już na miejscu poszłam do kuchni wziąć sobie obiad, którym było spaghetti. Muszę przyznać było to miłą odmianą. Zazwyczaj musiałam sobie sama coś gotować ze względu na pracę rodziców, a tu proszę niespodzianka - obiad już jest. Zasiadając do stołu stwierdziłam, że mam jeszcze półtorej godziny do tej cudownej randki (królowa sarkazmu wita), więc nie muszę się spieszyć. Po obiedzie usiadłam na kanapie w salonie i odpaliłam swój serial korzystając z nadmiaru czasu. A gdy było już pół godziny do przyjazdu tego idioty to zaczęłam się trochę ogarniać. Nie stroiłam się, bo po co? Bądźmy szczerzy to nie była randka tylko spłacenie wdzięczności (jeżeli można to tak nazwać). Ja nawet nie wiem gdzie on mnie zabiera i w sumie mało mnie to obchodzi. Odbębnię to co muszę i koniec. Dlatego do czarnych dżinsów, które miałam na sobie założyłam zwykły oversize'owy biały t-shirt i czerwoną bluzę Willa wkładaną przez głowę. A całość dopełniłam sportowym workiem i czarno różowymi adidasami. Akurat kiedy zakładałam buty to zadzwonił dzwonek do drzwi dlatego biorąc rzeczy skierowałam się w ich stronę, żeby je otworzyć. Gdy już to zrobiłam to moim oczom ukazała się chłopak ubrany w niebieskie jeansy, czarną bluzę i białe Nike.
- Cześć – przywitał się chłopak lustrując mnie wzrokiem
- Hej – odparłam zamykając drzwi na klucz
- Idziemy? – zapytał Mike
- Tak – odpowiedziałam i ruszyliśmy w stronę auta chłopaka
Gdy wsiedliśmy Thompson odpalił silnik i ruszył w tylko jemu znaną stronę. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy wsłuchując się w grające w tle radio. Kiedy chłopak trochę przyspieszył nie wytrzymałam i zapytałam się o to co mnie nurtowało od samego początku:
- Gdzie my właściwie jedziemy?
- Dowiesz się w swoim czasie skarbie – rzucił uśmiechając się szelmowsko
- Już Ci mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał – burknęłam niemiło
- A ja Ci powiedziałem, że będę robić to co mi się żywnie podoba – powiedział puszczając mi oczko
No co za idiota pomyślałam, modląc się o to aby jakoś przetrwać ten wieczór. Po około trzydziestu minutach zajechaliśmy pod klub. Przyznam, że mnie trochę zaskoczył. Myślałam, że zabierze mnie do siebie. Nie żebym liczyła na coś więcej. Po prostu tak jakoś wyszło. Kiedy wysiadłam z auta chłopak musiał zauważyć na mojej twarzy małe zdezorientowanie, ponieważ rzucił:
- Zaskoczona? Pewnie nie tego się spodziewałaś
- Szczerze? Tak ociupinkę mnie zaskoczyłeś, ponieważ obstawiałam bardziej, że mnie wywieziesz do jakiegoś lasu i zamordujesz, a tu proszę niespodzianka. Zabrałeś mnie do klubu – odparłam ze słodkim uśmiechem
- Kto wie może następnym razem tak zrobie. Zawsze jakiś pomysł – mruknął puszczając mi oczko
- Co nie zmienia faktu, że nadal nie wiem co my tu robimy – powiedziałam z wyrzutem w głosie
CZYTASZ
,, Pamiętaj o oddechu "
RomanceMówi się, że życie jest piękne ale trudne, że sukces sam się nie osiągnie. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Ale czy to prawda? Czy aby na pewno jest to rzeczywiste? Jeśli tak to... Jak mamy się tego dowiedzieć? Świat bywa piękny i zarazem okrutny...