11

30 3 0
                                    

- Co za idiota każe nam zapierdalać do budy pięć dni w tygodniu na ósmą rano? – wyjęczała Emma, kiedy tylko weszłam do szkoły w ten cudowny poniedziałkowy poranek (wyczujcie ten sarkazm)

- Myślę, że nasz dyrektor – rzucił Will

- Aż tak bardzo zabalowałaś, że dwa dni wolnego nie starczyły Ci na regenerację? – zapytałam

- Lepiej nie pytaj – odpowiedziała mi Mel

- Okej – powiedziałam

Czasem jest po prostu lepiej nie wnikać w jakiś temat podpowiedział mi mój mózg.

Po naszej sobotniej rozmowie wiem, że Em ostro zabalowała. Sama mi to mówiła, a na dodatek Melanie zdała mi raport z niańczenia dziewczyny, po tym jak wyszłam z imprezy. Z tego co mówiła znalazła ją w kuchni, gdzie rozmawiała z Liam'em ledwo stojąc na nogach. Na szczęście była już tak spita, że Mel bez problemu z nią sobie poradziła. Wiem, że brzmi to okropnie, ale lepiej kiedy pijana osoba nie kontaktuje i nie sprawia problemów niż taka co by się wyrywała i wrzeszczała, że nie chce jeszcze wracać. Na ziemię sprowadził mnie dzwonek. Dlatego niechętnie ruszyłam z resztą paczki na lekcje. Wszystkie lekcje minęły mi dość szybko czego nie mogę powiedzieć o Em. Biedna musiała się męczyć na nich z bólem głowy pomimo, że wzięła tabletki. I to właśnie z tego powodu odpuściła sobie trening Williama. Mamy taki swój zwyczaj, że co trzeci trening idziemy razem z Willem na niego, żeby mu kibicować. Tak oto znalazłyśmy się na trybunach i czekałyśmy aż chłopaki zaczną trening. Po piętnastu minutach cała drużyna pojawiłam się na murawie i zaczęli rozgrzewkę.

- Powodzenia Will! – krzyknęłyśmy obie, a zaraz potem zaczęłyśmy rozmowę na swoje tematy.

- Jak myślisz Emma odpuści sobie następną imprezę? – zapytała Mel

- Nie wiem, ale znając ją nie zraziła się tym, że ledwo żyje po ostatniej. Więc obstawiam, że pójdzie na następną – odpowiedziałam szczerze

- Co racja to racja. Nie znam bardziej szalonej dziewczyny od Emmy – zaśmiała się Mel, a ja jej zawtórowałam

- Trudno się z tobą nie zgodzić – odparłam, po czym dodałam – Gdyby nie ona nasze życie byłoby po prostu nudne. Ona nadaje mu barw.

- Zgadzam się Nancy – odpowiedziała dziewczyna, by później zacząć nowy temat

***

I tak oto półtorej godziny później pożegnałam się z przyjaciółką i skierowałam się w stronę hali, żeby dojść na przystanek autobusowy. Niestety boisko było po jednej stronie szkoły a przystanek po drugiej, więc musiałam obejść całą szkołę. Oczywiście o tej godzinie świeciła pustkami co było mi na rękę. Gdy mijałam szatnie nagle drzwi się otworzyły i ktoś chwytając mnie za nadgarstek wciągnął do środka. Kiedy miałam już zacząć krzyczeć usłyszałam znajomy głos:

- Spokojnie to tylko ja – rzekł nie kto inny jak Mike

- Boże czyś ty zwariował! Prawie na zawał zeszłam idioto – rzuciłam wściekła w jego stronę

- Tak na twoim punkcie – odparł z cwaniackim uśmiechem

- Ja pierdole jesteś nie poważny – warknęłam

- Nie powinnaś zwracać się tak do kogoś, kto uratował Ci życie – powiedział pewny siebie debil

- Teraz będziesz mi to wypominać? – zapytałam i nie dając mu czasu na odpowiedź dodałam – Dobra nieważne już. Lepiej mi powiedz czego ode mnie chcesz, bo jak mniemam nie wciągnąłeś mnie tu bez przyczyny

,, Pamiętaj o oddechu "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz