30

21 1 0
                                    

Pov. Mike

- Teraz moja kolej – powiedziałem po dłuższej chwili wpatrując się intensywnie w Nancy

Dziewczyna wciąż siedziała na moich kolanach. Na jej policzkach widniały świeżo zaschnięte łzy, usta miała opuchnięte po naszym pocałunku, a wzrok utkwiony w moich tęczówkach. Cały czas miałem oplecione ręce wokół jej ciała utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Naprawdę ją podziwiam. Przeszła dużo jak na osiemnastolatkę. Jak sama wspomniała strata ukochanej osoby cholernie boli i ciężko jest się z tym pogodzić. Taka drobna istotka, a tyle w niej cierpienia. Życie serio jest suką. A nie przepraszam jest niesprawiedliwą suką.

- Możesz mi powiedzieć o wszystkim. Zawsze będę przy Tobie – odpowiedziała Agnes uśmiechając się lekko

Najwyższa pora ukazać prawdziwego siebie zdradzając swoją tajemnicę pomyślałem biorąc głęboki wdech oraz zaczynając swoją historię.

- U mnie jest dokładnie tak samo jak u Ciebie. Moja historia zaczęła się kilka lat temu, ale swój początek ma w dniu kiedy przyszedłem na ten świat. Rodzice wzięli ślub zaraz po studiach, a jakieś dwa lata potem postanowili powiększyć rodzinę. No i jak widzisz udało im się, ponieważ na świecie pojawiłem się ja. Wszystko układało się wspaniale. Rodzice poświęcali mi uwagę, spędzali ze mną czas w każdy możliwy sposób oraz pomagali mi, kiedy tego potrzebowałem. Po kilku latach rodzice postanowili spróbować postarać się o kolejne dziecko. Tak więc gdy miałem osiem lat urodziła mi się siostra... Lily. Była dopełnieniem naszej rodziny. Dzięki niej wszystko było lepsze. Wspólnie byliśmy skarbem naszych rodziców. Pomimo tak dużej różnicy wieku chętnie się nią zajmowałem. Wręcz uwielbiałem się z nią bawić. Pewnego dnia wybraliśmy się wszyscy na spacer do parku niedaleko domu. Był tam plac zabaw, dlatego od razu z Lily ruszyliśmy w jego stronę. Bawiliśmy się na nim dwie godziny, a rodzice obserwowali nas z uśmiechem siedząc na pobliskiej ławce. Po tych dwóch godzinach zaczęliśmy się zbierać. Idąc z powrotem przez park mała zobaczyła budkę ze słodyczami po drugiej stronie ulicy. Spytała się rodziców czy możemy podejść. Zgodzili się – nabrałem powietrza kontynuując – Zbliżaliśmy się właśnie do przejścia dla pieszych. Była podekscytowana dlatego wyrwała się rodzicom i wbiegła na pasy. Nikt z nas nie zauważył nadjeżdżającego z bocznej uliczki samochodu. Kiedy się zorientowaliśmy... było już za późno. Lily została potrącona i leżała kilka metrów przed autem, które się zatrzymało na przejściu. Kurwa nigdy nie zapomnę tego przerażającego widoku. Mała istotka leżąca nieruchomo cała we krwi. Od razu do niej podbiegliśmy, nie patrząc w ogóle na to co się dzieje wokół nas. Wtedy liczyła się tylko ona. Niestety było już za późno... zginęła na miejscu. Dla tak małego dziecka siła uderzenia pojazdu była zabójcza. Może gdyby kierowca jechał wolniej byłby jakaś szansa, ale nie w tym przypadku. Miała tylko pięć lat – wypowiedziałem łamiącym się głosem, a po moim policzku poleciało kilka łez, których nie powstrzymywałem, bo było to bez sensu – To wydarzenie nas zmieniło. Ojciec rzucił się w wir pracy, dlatego praktycznie w ogóle nie było go w domu. Jak już się w nim pokazywał to najczęściej zamykał się w swoim gabinecie. A mama się po prostu załamała. Zaczęła obwiniać wszystkich o to co się stało. Z mijanym czasem było tylko gorzej... wyżywała się na nas psychicznie. Nawet terapia u psychologa nic nie dawała. Ja jako osoba, która również cierpiała zacząłem kontratak wobec niej. Doprowadziło to do ciągłych kłótni między nami. Zacząłem się buntować, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Gdy miałem piętnaście lat poznałem Blase'a, których handlował prochami. Znasz historię o Johnsonie dlatego nie będę się w to zagłębiać. Chciałem się po prostu odciąć, zapomnieć o tym wszystkim. Pracowałem dla niego kilka lat, potem z pomocą chłopaków udało mi się od tego odciąć, ponieważ chciał abym handlował. Może byłem gówniarzem, ale aż tak głupi nie byłem. W sumie do dziś do końca nie wiem jakim cudem pozwolił mi odejść, ale się cieszyłem z tego. Natomiast cała ta otoczka bad boya była tylko odskocznią od bólu. Sama wiesz jak to jest. Część też była tylko iluzją. Do dziś się nie pozbierałem. Tęsknię za nią bardzo mocno. Gdybym mógł zrobiłbym wszystko, żeby była tu teraz z nami. Zostałem poturbowany przez życie w najgorszy możliwy sposób, ale dzięki Tobie tamten szczęśliwy chłopak, którym byłem powrócił – rzekłem kończąc swój wywód

- "Uśmiechaj się, ponieważ to dezorientuje ludzi. Ponieważ to jest prostsze, niż wytłumaczenie im, co zabija cię od środka." – powiedziała brunetka

- ,,Każdy z nas nosi maski. Jedne uwierają nas mniej, inne bardziej. W jednych czujemy się sobą, w innych kogoś udajemy. Wszystkie w końcu się wycierają i odsłaniają prawdziwe oblicze." – dopowiedziałem z lekkim uśmiechem

- Przy osobie, którą kochamy całym sobą ściągamy nasze maski i pokazujemy swoje prawdziwe ,,ja" – odpowiedziała mi Nancy muskając moje usta – Zawsze będę dla Ciebie. Nikt ani nic tego nie zmieni, bo Cię kocham – dodała wtulając się we mnie

- Jesteś dla mnie najważniejsza Mała. Kocham Cię bez względu na wszystko – rzuciłem zagłębiając twarz w zgięciu jej szyi

- Uważam, że powinieneś porozmawiać z mamą o tym co się zdarzyło w przeszłości. Wiem, że masz z nią słaby kontakt i prawie nie rozmawiacie ze sobą, a jak przyjdzie co do czego to się kłócicie.  Jest Ci ciężko... rozumiem to. Ale może warto spróbować? - Agnes zrobiła krótką przerwę, po czym kontynuowała - Znasz to: ,,Spieszmy się kochać, tak szybko odchodzą"? - zapytała mnie

- Oczywiście, że znam

- Spróbuj z nią na spokojnie porozmawiać. Jak nic to nie da to będzie jej strata. Ty przynajmniej będziesz mieć świadomość, że próbowałeś

- Masz rację. Od śmierci Lily nie rozmawiałem z nią na ten temat, ponieważ jest to bolesne dla obu stron. I chyba najwyższa pora to zmienić. Rodziny się nie wybiera, ale powinno się ją docenić, bo tak jak mówisz nigdy nie wiadomo kiedy dana osoba odejdzie. I nie mówię tylko o śmierci, ale także o rozstaniu - szepnąłem w jej usta

- Jesteś niesamowitym mężczyzną - wyszeptała składając pocałunek na moich wargach

- A ty jesteś wyjątkową kobietą - wyznałem oddając pocałunek, a następnie zatraciliśmy się w sobie nawzajem

W końcu! Druga część prawdy została wyjawiona. Również był to jeden z cięższych rozdziałów do napisania. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Mega ciężko było mi pisać nie wyjawiając od razu całej prawdy, dlatego teraz mi ulżyło. Nie będę Was trzymała długo w niepewności co do dalszych losów naszych bohaterów (tak to jeszcze nie koniec, choć jest blisko zakończenia) i za kilka dni wstawię część dalszą. Nie przedłużam tylko idę pisać. Do następnego! Buźka!

,, Pamiętaj o oddechu "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz