Rozdział 16. Randka

114 16 130
                                    

Scorpius sobotnim wieczorem czuł się nieco zdenerwowany. Nie wiedział, jak dać Rose do zrozumienia, że nic z tego nie będzie. Nie lubił dawać kosza dziewczynom. W Hogwarcie miał wiele adoratorek i nawet kilka dziewczyn przed tym, jak poznał Lily. Nie było się co dziwić, nastolatek był urodziwy, miał dobre wyniki w nauce, w dodatku był Prefektem i przed tym, jak w Proroku Codziennym pojawił się artykuł o nim i Lily, posiadał nieskazitelną reputację. 

Granger-Weasley wysłała mu liścik z wiadomością, że mają się spotkać o osiemnastej i będzie na niego czekała przed wejściem do kuchni. Scorpius nie miał wtedy żadnego patrolu ani żadnego innego zajęcia, nie mógł się więc już wycofać. Z niezadowoleniem zmierzał w kierunku kuchni, a już z daleka mógł zauważyć rude włosy Rose.

Nastolatka była niższa od Scorpiusa, a jej wzrost mniej więcej dorównywał wzrostowi Lily. Miała nieco ciemniejszy odcień skóry niż jej kuzynka, jej włosy również były trochę ciemniejsze. Posiadała niebieskie oczy i niewiele piegów na nosie. Ogółem była ładną dziewczyną, Scorpius jednak nie uważał, że była piękniejsza od Lily.

- Cieszę się, że cię widzę - powiedziała na przywitanie Rose z szczerym szczęściem w głosie. Uśmiechnęła się szeroko do Scorpiusa, co chłopak, chcąc nie chcąc, musiał odwzajemnić. 

- Długo na mnie czekasz? - spytał Malfoy, starając się być miły, jednak odzywać się do dziewczyny z pewną rezerwą.

- Nie, tak naprawdę to przyszedłeś idealnie na czas. To ja jestem przewrażliwiona i przyszłam kilka minut wcześniej - odparła rudowłosa, odwracając się w stronę obrazu i łaskocząc gruszkę, która zaczęła się kurczyć i przemieniać w klamkę do drzwi. 

- Nie zmarzłaś? Piwnice Hogwartu o tej porze roku są dość zimne - rzekł Scorpius, otwierając przed dziewczyną drzwi, by weszła pierwsza. Następnie on sam wszedł do pomieszczenia, zamykając ich za sobą. 

Kuchnia Hogwartu była ogromnym pomieszczeniem o wymiarach podobnych do Wielkiej Sali. Tak samo również, jak we wspomnianym pomieszczeniu, stało tam pięć stołów. Skrzaty domowe krzątały się w całej kuchni, pracując. Kiedy zauważyły nowych gości, od razu do nich podeszli, jednak Scorpius jak na razie odmówił zamawiania czegokolwiek. 

- Nie, ale dziękuję za troskę - odrzekła Rose, uśmiechając się do chłopaka. 

Zasiedli przy stole, który odzwierciedlał stół Gryfonów; znajdował się na tyle daleko od części sali dla gotujących skrzatów, że nie powinni sobie nawzajem przeszkadzać. W pewnym momencie Granger-Weasley zawołała skrzata i cicho powiedziała mu, co ma przynieść, a Scorpius pozytywnie się zdziwił, kiedy stworzenie przybyło z dwoma porcjami lodów miętowych.

- Skąd wiedziałaś, że te lody są moimi ulubionymi? - zapytał chłopak, uśmiechając się, zdumiony, ale pozytywnie.

- Intuicja - odparła zagadkowo dziewczyna, biorąc do ust pierwszą łyżeczkę deseru.

Ostatecznie to Scorpius rozpoczął temat dotyczący tegorocznego Bożego Narodzenia w Hogwarcie. Rose nie zdawała się być tym tematem zadowolona, sama więc postarała się o to, by rozmowa nie dotyczyła już tylko ich prefektowskiej pracy. 

Scorpiusowi nie podobało się to, jak rozmowa zmierza w niezwykle niebezpiecznym kierunku. Rose przybliżyła się do niego tak, że prawie stykali się ramionami. Musiał przyznać, że czuł się niekomfortowo z tym, jak dziewczyna siedziała blisko niego, trzepotała zalotnie rzęsami i często komplementowała chłopaka. 

Sama rozmowa mijała jednak całkiem przyjemnie. Rozmawiali głównie o literaturze, którą, jak się okazało, oboje lubili. Rose uwielbiała fikcje, akcje i gorące romanse, Scorpius za to wolał starsze książki obyczajowe z wątkiem romantycznym. Mimo tego, że różnili się w swoich preferencjach, był to temat, o którym oboje rozmawiali z uśmiechami na ustach. 

Bez magii ▪ ScorilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz