Rozdział 13. Białe bzy

127 17 73
                                    

Powoli zbliżał się koniec sierpnia, a to dla Scorpiusa oznaczało rozstanie z rodziną Potter i powrót do Hogwartu. Malfoy uważał wakacje w domu Potterów za najlepsze, jakie kiedykolwiek przeżył - tym bardziej, że poznał tutaj pewną piękną czternastolatkę o rudych włosach...

Jako że rok szkolny zbliżał się nieubłaganie chłopak musiał przeprosić Lily, nie tylko dlatego, że pani Potter i Albus (który o wszystkim się dowiedział) wciąż posyłali mu gniewne spojrzenia, ale dlatego, że Scorpiusa gryzło sumienie i cały czas nie mógł nie myśleć o tym, jak bardzo skrzywdził Lilkę. 

Myślał dość długo, co zrobić, aby dziewczyna mu wybaczyła. Znał dobrze Lilkę i wiedział, że nie polubiłaby czegoś niesamowicie imponującego, postanowił więc zrobić coś prostego, jednak z dobrym gestem. Nie wiedział jednak, co takiego miał zrobić. 

Kiedy pewnego dnia rozmyślał nad przeprosinami dla Lilki w ogrodzie Potterów na ławce, dosiadł się do niego Albus z niezadowoloną miną. Nie było się co dziwić - od kiedy Scorpius pokłócił się z Lily, przyjaciel mu nie odpuszczał i wciąż go ponaglał, by jak najszybciej przeprosił jego młodszą siostrę. 

- Dalej nic nie wymyśliłeś? - zapytał na powitanie Albus, patrząc na chłopaka. 

- Nie - odparł zgodnie z prawdą Scorpius. 

- Co trudnego jest w powiedzeniu zwykłego przepraszam?

- Ale ty jesteś głupi Albus - odparł mu nastolatek. - Ja nie chcę jej mówić po prostu przepraszam. Myślałem, żeby zrobić coś bardziej... zajmującego? 

- Daj spokój, Scorp. Przecież Lily pragnie jedynie, żebyście się w końcu pogodzili. Nie musisz odstawiać jakichś szopek, żeby ci wybaczyła. 

- Mhm... - skomentował tylko Scorpius, gapiąc się na kwiaty pani Potter w ogrodzie. Nagle poczuł, jak znakomity pomysł przychodzi mu do głowy. - Albus, muszę iść do kwiaciarni. Chyba na coś wpadłem. 

- No chyba nie zamierzasz dawać jej kwiatów?! - zawołał Potter, jednak Scorpius już wtedy był w połowie drogi do swojego pokoju. - Święty Boże, zwariuję z nim zaraz...

Scorpius wrócił pół godziny później do domu z bukietem białych bzów, które dopiero co kupił w kwiaciarni. Wszedł do jadalni Potterów, aby stamtąd przejść do ogrodu (w którym nie było już Albusa) jednak drogę zagrodziła mu pani Potter, która z ciekawością patrzyła się na kwiaty w jego rękach. 

- Kupiłeś kwiaty dla Lily? - spytała z małym uśmieszkiem, zakładając ręce na klatce piersiowej. 

- Tak. - Scorpius posłał jej mały uśmiech. - To białe bzy, sądziłem, że będę pasowały do tej całej sytuacji...

- Nie wiedziałam, że znasz się na kwiatach.

- To zasługa mamy, ona uwielbia kwiaty i często mi o nich opowiadała. Tata tego nie pochwala, ale oboje żartują, że przynajmniej będę wiedział, jakie kwiaty dać dziewczynie...

Na te słowa Ginny uśmiechnęła się jeszcze bardziej, tym bardziej, że zauważyła mały rumieniec na policzkach chłopaka. 

- Białe kwiaty oznaczają czystość, niewinność i pokorę, prawda? W dodatku przepięknie pachną...

- A bzy najczęściej oznaczają młodzieńczą miłość - dodał Scorpius, rumieniąc się jeszcze bardziej. Pani Potter wyglądała na bardziej niż szczęśliwą. 

- Zawołam Lilkę. Będziesz w ogrodzie, prawda?

- Tak. Dziękuję, pani Potter.

Na te słowa Ginny posłała mu uśmiech, po czym pognała na górę do pokoju swojej córki. 

Bez magii ▪ ScorilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz