Ostatnie godziny, które ze sobą spędziliśmy były po prostu niezwykłe.
Gdyby pół roku temu ktoś mi powiedział, że przeżyję swój pierwszy raz na starym materacu w ukrytym warsztacie z szkieletem (w dodatku takim posiadającym magiczne, czerwone przyrodzenie), to uznałabym, że chyba ten ktoś mocno się naćpał i teraz bredzi farmazony. A tu proszę - leży obok mnie szczerzący się głupio Sans we własnej osobie. Nie żebym zarzekała, było bardzo przyjemnie. No i... zaskakująco. Nie spodziewałam się po sobie, że nakręcę się dwa razy bardziej, gdy Sans zaczął zakrywać mi buzię dłonią, aby Papyrus będący w domu mnie nie usłyszał. No ale co ja poradzę, nie mogłam się opanować.-O czym myślisz, kiciu? - zapytał szkielet.
-No zgadnij, o czym mogę myśleć w takiej chwili? - odparłam sarkastycznie.
-He he heh, no tak, to chyba myślimy o tym samym.
-Jak Ty to w ogóle zrobiłeś?
-Ale co? Myślałaś, że nie potrafię uprawiać...
-Nie o to mi chodziło - przerwałam mu - Bardziej miałam na myśli Twoje... no wiesz... narzędzie.
-Moje co? - zapytał piskliwie mając taką minę, jakby miał pęknąć ze śmiechu.
-No kurna wiesz o co mi chodzi, nie zgrywaj się!
-Przepraszam, ale Twoja mina jest taka zabawna, heh heh. - zakrył dłonią usta.
-Boże no, po prostu powiedz! Potrafisz sobie wyczarować fujarę kiedy tylko chcesz? I czemu jest czerwona? Wybierasz sobie kolor? OMG POTRAFISZ WYCZAROWAĆ TĘCZOWEGO PENISA?
-Nie, błagam dość, nie mogę już - Sans aż sturlał się z materaca na podłogę ze śmiechu - Nie, nie potrafię tego zrobić. Mogę Ci wytłumaczyć jak to działa, ale to nudne.
-Mów, chcę wiedzieć.
-No więc wiesz już, że ciało potworów głównie składa się z magii. Na tę magię ma wpływ to, jaką mamy duszę, energię i jakie emocje nam towarzyszą. Mój kolor to czerwony, nie mam na to wpływu. Dlatego moje oczy i cała moja magia ma kolor czerwony. A jeśli chodzi o to czy mogę sobie wyczarować przyrodzenie kiedy chcę, to też nie. Dzieje się to samoistnie jako reakcja na podniecenie, a potem sam znika. Tak samo pojawia mi się język, gdy jestem głodny.
-Oooo, już kumam, ma to sens.
Zapadła chwila ciszy, żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Aby przerwać ten niezręczny moment, wstałam i założyłam czystą koszulkę.
-Umieram z głodu, możesz załatwić dla nas jakieś jedzenie?
-Rozkaz, kapitanie. - zaśmiał się Sans i także zaczął się ubierać - Na co masz ochotę?
-Zrobisz mi ten zielony koktajl, co ostatnio? Jakoś lepiej się czuję, gdy go piję.
-Jasne, zaraz będę. Jeśli w domu nie ma Papyrusa, to będziesz mogła przyjść się umyć, zawołam Cię.
-Super, dziękuję!
Szkielet uśmiechnął się i wyszedł z warsztatu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na fotelu pod poduszką leżała otwarta książka o wojnie, którą ostatnio w pośpiechu przed nim ukryłam. Wzięłam ją do rąk i na chwilę wstrzymałam powietrze. Jedna ze stron była w połowie zgięta, pewnie przez to, że tak nieuważnie wepchnęłam książkę pod poduszki. Cholera, oby Sans się nie zorientował. Korzystając z okazji, doczytałam końcówkę, na którą wtedy nie miałam czasu.
"Królewscy naukowcy odkryli, że do przełamania bariery na zawsze
potrzeba..."ostatniej, ósmej ludzkiej duszy"

CZYTASZ
Pragnienie {Fell Sans x Reader}
FanficTwoje zwyczajne, nastoletnie życie całkowicie zmienia się po tym, gdy z Twoim najlepszym przyjacielem urządzacie sobie piknik na szczycie góry Ebott. Czy poradzisz sobie w brutalnym świecie podziemia, gdzie nigdy nie wiadomo komu można zaufać? Czy z...