Dużo myślałam o wczorajszych wydarzeniach z Waterfall. Przede wszystkim o tym, co usłyszałam od Echo kwiatów, o jakiejś barierze, o duszach poprzednich ludzi, ale nadal nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Postanowiłam nie pytać na razie o to Sansa, ponieważ widziałam, jak bardzo go to denerwuje. A propo Sansa... Dużo myślałam o tym co mi powiedział i co zrobił."Ja tylko chcę Cię chronić..."
Ale przed czym? Chciałabym wiedzieć co się dzieje. Właściwie mam pomysł jak to osiągnąć. Sans ma w domu dużo książek, może znajdę jakąś o historii, o ludziach, albo coś w tym stylu, z czego mogłabym się czegoś dowiedzieć.
*trzy godziny później*
Właśnie kończyłam rysunek w notatniku, naszkicowałam całkiem ładny portret uśmiechniętego Willa. Ciekawe co u niego słychać. I u mojej mamy... Brakuje mi ich. Chciałabym móc się do nich przytulić. Ale przede wszystkim, chciałabym dać im jakiś znak, że żyję. Zgaduję, że uznano mnie za nieżywą po upadku w otchłań góry. Domyślam się, że wyprawili mi pogrzeb, a moi biedni bliscy są w żałobie. Ehhh, tak bardzo pragnę wyprowadzić ich z błędu.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi warsztatu.-Proszę, wchodź! - zawołałam.
Do pokoju wszedł Sans z papierową torbą w ręku. Bardzo się ucieszyłam na ten widok.
Rozpakowałam paczkę i ze smakiem zjadłam zapiekankę z baru Grillby'ego.-Mógłbyś mi częściej przynosić coś zdrowego, bo na takiej diecie nie da się dobrze funkcjonować - powiedziałam z uśmiechem.
-Wedle życzenia, kiciu - odpowiedział przekornie.
-Dziękuję, jesteś cudowny.
Widziałam, że szkielet lekko się zarumienił. Odwrócił głowę, aby nie było tego widać. Cóż, za późno (◕‿-)
-Tiaa, nie powiedziałbym.
-A ja owszem. Wszystko mi zapewniasz, jesteś dla mnie dobry, troszczysz się o mnie. No i... z jakiegoś powodu mnie chronisz.
-To jeszcze nie czyni mnie cudownym - odparł chłodno.
-Dla mnie czyni.
-Wiele o mnie nie wiesz...
-Sans, tylko dzięki Tobie przeżyłam w podziemiu. Co prawda Flowey pomógł mi opuścić ruiny, jednak gdyby nie Ty, moja droga skończyłaby się już na początku Snowdin. Zawdzięczam Ci życie.
Szkielet nie odpowiedział. Stał bez ruchu z rękami w kieszeniach, patrzył na ścianę przed sobą i miał minę, jakbym powiedziała coś złego.
Powoli do niego podeszłam i objęłam go rękami w torsie. Poczułam jak cały się spina. Stał przez chwilę zaskoczony, słyszałam jego szybko bijącą duszę, niczym ludzkie serce. Do mojego nosa dotarł kojący zapach papierosów, jedzenia i proszku do prania. Po paru sekundach zaczął się rozluźniać i niepewnie odwzajemnił uścisk. Nagle ścisnął mnie nieco mocniej, wtulił twarz w moją szyję i cicho zamruczał.-Przytulna jesteś, kiciu.
-Dziękuję, za to Ty jesteś nieco kościsty.
-Ale i tak jestem wygodny.
-To prawda, jakim cudem?
CZYTASZ
Pragnienie {Fell Sans x Reader}
FanfictionTwoje zwyczajne, nastoletnie życie całkowicie zmienia się po tym, gdy z Twoim najlepszym przyjacielem urządzacie sobie piknik na szczycie góry Ebott. Czy poradzisz sobie w brutalnym świecie podziemia, gdzie nigdy nie wiadomo komu można zaufać? Czy z...