Jeść...Błagam...
Potrzebuję jedzenia...
Nie pamiętam kiedy ostatnio cokolwiek jadłam. Jestem zamknięta w izolatce od kilku dni. A może tygodni? Nie wiem, już dawno temu straciłam poczucie czasu.
Nie ma tu nic czym mogłabym zająć umysł i czuję, że zaraz zwariuję.
Moja cela jest niemal pusta. Mam tu metalową pryczę, na której leży poduszka śmierdząca stęchlizną, wiadro, do którego muszę się załatwiać jak u Sansa (tylko, że tu nie mam okna przez które mogłabym wylać jego zawartość), a pod ścianą stoi metalowe krzesło że skórzanymi zapięciami. Właściwie, to nie mam już poduszki. Po kilku dniach byłam już tak znudzona, że rozerwałam materiał i wysypałam pióra ze środka. Układałam z nich różne wzory, liczyłam je, podrzucałam w górę i łapałam i robiłam po prostu wszystko co przyszło mi do głowy. Raz na jakiś czas słychać było koszmarne wrzaski cierpienia z innych izolatek, przez co zawsze płakałam że strachu. Starałam się jak najwięcej spać, aby tylko czas płynął szybciej. Jedzenie dostawałam raz na parę dni, a było po prostu obrzydliwe. Byłam wygłodniała i jadłam je bardzo szybko, ale jednocześnie chciało mi się wymiotować. Dostawałam głównie chleb (który smakował jak papier) i ziemniaki (ledwo włożone do garnka, były prawie surowe), a do każdego posiłku dodawali mi tabletkę. Początkowo nie chciałam jej połykać, jednak za każdym razem do celi wchodziło dwóch potworzych strażników i wpychali mi ją na siłę do gardła. Przy okazji jak przynosili mi jedzenie, robili też mały porządek: przywiązywali mnie do krzesła o którym wspominałam, a potem wynosili wiadro z moimi nieczystościami. Oczywiście przychodzili tak rzadko, że moje odchody były również na podłodze, co jakaś zgarbiona, szczuro-podobma potworzyca zmywała mopem. Potem mnie odwiązywali, a chwilę później z wąskiej rury na suficie zaczynała lecieć lodowata woda. Trwało to około 5 minut i to była jedyna okazja, aby choć trochę się umyć. W trakcie mojego pobytu tutaj Alphys parę razy badała mnie na różne sposoby i wiele razy pobrała mi krew. Raz wstrzyknęła mi coś, od czego dostałam gorączki, ale na szczęście jaszczurzyca szybko przywróciła mój stan do normy.
Tak wyglądało moje życie tutaj jeszcze cztery dni temu. Myślałam nawet nad samobójstwem, jednak w głębi serca wierzyłam, że powinnam jeszcze czekać. I miałam rację. Trzy dni temu, gdy siedziałam w kącie i bujałam się do przodu i do tyłu nucąc ulubioną piosenkę, ktoś wszedł na korytarz z izolatkami. Zdziwiło mnie to, bo jedzenie dostaliśmy kilkanaście godzin temu, więc do następnego zostało dużo czasu. A więc czego chcą?
Niecierpliwie spoglądałam w drzwi z małą, pancerną szybą. Słyszałam powolne, niepewne kroki i zastanawiałam się, kto zbliża się do mojej celi. Gdy za szybą ujrzałam czerwone ślepia zaglądające tu do środka, myślałam, że mam halucynacje. Szkielet za drzwiami gdy tylko mnie zobaczył wyszczerzył zęby w uśmiechu i przylgnął ciałem do dzielącej nas przeszkody. Usłyszałam lekko stłumione:-_______, o mój kurwa Boże, co za ulga...
Nie byłam w stanie się odezwać. Podeszłam powoli do drzwi i dotknęłam ręką szybę, za którą widziałam twarz Sansa.
Ten przyłożył swoją dłoń tam, gdzie była moja i spojrzał na mnie, a z jego oczu popłynęły łzy.-Przepraszam Cię... Przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale dostanie się tutaj jest tak cholernie ciężkie... musiałem tyle zrobić... musiałem jakoś zdobyć zaufanie Alphys - tłumaczył mi się - Tutaj nie da się ot tak po prostu wejść, jest tyłu strażników i tyle zabezpieczeń... Na szczęście znajomość z Papyrusem i Undyne trochę mi pomogła i Alphys chyba mi zaufała. Nie powinno mnie tu być tak długo, miałem tylko zajrzeć do każdego i sprawdzić, czy żyjecie. Posłuchaj, ja niedługo Cię stąd wyciągnę, obiecuję. Wytrzymaj jeszcze tylko trochę, błagam.
Na chwilę przestał mówić i włożył coś w szparę w drzwiach, przez którą podawane jest jedzenie. Spojrzałam tam i drugi raz odebrało mi dech w piersiach. Zobaczyłam coś, co było zawinięte w biały papier.
CZYTASZ
Pragnienie {Fell Sans x Reader}
FanficTwoje zwyczajne, nastoletnie życie całkowicie zmienia się po tym, gdy z Twoim najlepszym przyjacielem urządzacie sobie piknik na szczycie góry Ebott. Czy poradzisz sobie w brutalnym świecie podziemia, gdzie nigdy nie wiadomo komu można zaufać? Czy z...