Bolało mnie całe ciało. Ale najbardziej szyja. Oczywiście wiedziałam dlaczego. Dlaczego radość sprawia mu ból innych?! Zaczęłam otwierać oczy. Od razu je zamknęłam bo było jasne światło. Czyli znowu przespałam południe i noc.
W końcu usiadłam. Zaczęłam przecierać oczy żeby lepiej widzieć. Nagle usłyszałam dźwięk.
-Boże córeczko ty żyjesz! Tak się bałam!-mama do mnie podbiegła i przytuliła mnie.
-Hej mamo. Tak żyje. Jak z resztą widać.-uśmiechnęłam się i też ją przytuliłam.-jak dzieci?-naprawde się o nie bałam...
-Wszystko jest w porządku. Są całe i zdrowe. A z resztą sama się przekonasz.-moja mama uśmiechnęła się i odsunęła ode mnie. Okej? Co jest grane. Nagle usłyszałam piski i płacz. Ale szczęśliwy. Zobaczyłam jak Rose wskakuje na łóżko do mnie z Samatą na rękach.
-Miamia!-postawiła siostre pomiędzy mną a sobą i mocno mnie przytuliła.-tiy zyjesz!-była tak szczęśliwa jak nigdy dotąd. Nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej.
-Cześć moje skarby!-przytuliłam je od razu. Nawet ja nigdy nie byłam tak szczęśliwa.
Zastanawia mnie dlaczego Klaus mnie tak naprawdę ugryzł. Czy dlatego że mu to sprawiło radość czy dlatego żeby nie pokazać słabości... Tak czy siak muszę z nim to
-Rose zajmie się wami na chwilę babcia dobrze?-popatrzyłam na swoją córeczkę.
-Diobzie miamio alie gdzie tiy idziesz?-westchnęłam.
-Idę tylko z kimś zamienić słowo ale nie wiem gdzie jest i idę go poszukać wiesz?-popatrzyła na mnie ale już z uśmiechem.
-Diobzie!-wstałam od dziewczynek i podeszłam do swojej mamy.
-Mamo zajęłabyś się nimi chwilę?-popatrzyłam błagalnie na mamę.
-No dobrze kochanie ale gdzie Ty idziesz i do kogo?-popatrzyła na mnie ze zmartwieniem i zastanowieniem.
-No idę kogoś poszukać więc nie wiem gdzie pójdę i nie mogę powiedzieć do kogo.-moja mama mnie chwyciła za rękę.
- Nie idziesz chyba do Klausa prawda? Dopiero co Cię skrzywdził więc powiedz że nie idziesz do niego.-popatrzyłam na mamę z uśmiechem.
- Nie spokojnie nie idę do niego. Nie martw się.-moja mama westchnęła z ulgą. Dobrze że nie wie że udaje A tak naprawdę to idę właśnie do Klausa.
-Ciesze się. To baw się dobrze kochanie.-pocałowała mnie w głowę i puściła.
Zbiegłam szybko na dół i wyszłam.
Opuściłam rezydencje Mikaelsonów I poszłam do miasta. Zaczęłam się rozglądać. Szukałam go I szukałam. Nagle poczułam uderzenie do tyłu. Wpadłam na ścianę i spadłam na beton.
-Ała!-nie obchodziło mnie kto mnie walnął nawet jeśli to był Klaus.-Co Ty wyprawiasz?!-popatrzyłam z mordem w oczach na osobe która mnie popchnęła. Byłam w szoku. Zaatakował mnie mój... ojciec. Jak on mnie znalazł?! Teraz mam duży problem. Ojciec zaczął do mnie podchodzić.
Zaczęłam krzyczeć. Od razu zobaczyłam jak policja do nas podchodzi. Błagam niech mi pomogą. Mój ojciec zrobił kilka kroków w tył.
-Dzień dobry co się tutaj dzieje?-już chciałam coś powiedzieć ale ojciec mnie wyprzedził.
-Moja córka uciekła z domu ze swoim chłopakiem! Znalazłem ją dopiero teraz.-wytrzeszczyłam oczy. Z jakim chłopakiem?! Przecież to oznacza że jakbym ja z Klausem byliśmy parą! A tak nie jest! Szkoda... Nie! Przestań nie myśl o tym.
CZYTASZ
Dangerous Adventure/Klaus Mikealson
FantasyZnacie taką osobę, która pakuję się w kłopoty, ale w słusznym celu? Znacie taką osobę, która wiecznie cierpi, ale jest szczęśliwa? Jeśli znasz to możesz przeczytać z ciekawości a jeśli nie znasz to poznasz przez to opowiadanie.