Rozdział 12

147 3 1
                                    

Kiedy dotarliśmy do posiadłości Mikaelsonów weszliśmy od razu do środka. Od razu zauważyłam Freye i Davinę siedzące w salonie. Obydwie się od razu na nas popatrzyły.

-Layla gdzie Ty znikasz?! Martwiłyśmy się!-Freya się popatrzła na mnie z gniewem ale i szczęściem że się znalazłam.

-Przepraszam ale chciałam znaleźć Klausa A wiedziałam że nie ma go w domu to poszłam do miasta. Tam natknęłam się na mojego ojca z dwoma policjantami. Klaus w ostatniej chwili się pojawił i ich odpędził.-popatrzyłam na Nika. Patrzył się na mnie ze złością.-no co?! Chciałam Cię tylko znaleźć! Nie moja wina że trafiłam na mojego szurniętego ojca!-wzięłam głęboki wdech żeby się uspokoić.

-Czemu nie poczekałaś do momentu aż wrócę?! Albo poprosiła Freye żeby do mnie zadzwoniła?!-wsumie to tak też mogłam zrobić. Ale pomińmy ten fakt.

-Nie pomyślałam o tym okej? Po prostu chciałam Cię przeprosić.-wszyscy wytrzeszczyli oczy.-no co?-popatrzyłam na nich tempo. O co im chodzi?

-Ty przepraszasz mnie?-Nik popatrzył na mnie z widocznym zaskoczeniem.
Pokiwałam głową na tak.-och Layla.-westchnął po czym do mnie podszedł. Ja z odruchu zrobiłam krok w tył. Klaus mnie chwycił za rękę i przyciągnął do siebie. Zdziwiłam się, trochę wystraszłam ale najbardziej to zrobiłam się po prostu czerwona. Nagle mnie przytulił.-nie masz mnie za co przepraszać. To ja przepraszam Ciebie za to jak Cię potraktowałem.-byłam w szoku. Nik mnie przeprosił? Widziałam zdziwione wyrazy twarzy dziewczyn. Ale się im nie dziwię. Sama jestem w niemałym szoku.

-Nik to ja Cię sprowokowałam. To ja przepraszam...-zakrył mi usta dłonią.

-Nawet nie waż mi się tłumaczyć. Zawiniłem ja A nie Ty. I koniec tematu.-uśmiechnęłam się pod nosem.

-Zgoda to twoja wina.-zobaczyłam oburzoną mine Klausa. Zaczęłam chichotać.

-Osz Ty mały wilczku. Choć tutaj!-wytrzeszczyłam oczy i szybko zaczęłam uciekać. Zaczęłam się śmiać.

-Jesteś za wolny!-ale tu się zastanowiłam. Przecież Klaus by mnie dogonił. Mimo że jestem wilkiem to i tak by mnie dogonił.

Zaczęłam się rozglądać i zaczęłam zmniejszać tempo. Zatrzymałam się i obracałam wokół własnej osi. Nagle wyskoczył na mnie z cienia.

-AAAA!-krzyknęłam ale zatkał mi usta dłonią. Podirytowałam się.

-Mam Cię.-uśmiechnął się triumfalnie.

-Znasz przysłowie nie chwal dnia przed zachodem słońca?-popatrzył na mnie zainteresowany.

-Tak A co?-zaśmiałam się.

-Bo to.-z całej siły odepchnęłam się od ściany żeby wpaść na drugą ale na tą drugą plecami wpadnie Nik A nie ja.

-Au! Kurwa!-i w tym momencie mnie puścił. Zaczęłam się głośno śmiać. Chyba na całą posiadłość.

-Ja wygrałam.-popatrzył na mnie wrogim wzrokiem.

-Chcesz się przekonać?-przestałam się śmiać i zastanawiałam co on kombinuje. Nagle zerwał się z ziemi. Chwycił mnie za ręce i pobiegł ze mną do jakiegoś pomieszczenia. Okazało się że do swojego pokoju.

Moja nadgarstki wylądowały nad łóżkiem na ścianie. Moja serce zaczęło szybciej bić. Ale nie że strachu tylko z... podniecenia. Nik uśmiechnął się chytrze.

-I co teraz kwiatuszku?-szczerze nie wiedziałam co zrobić. Mam! Tylko coś czyje że mi się za to dostanie.

Z całej siły którą miałam w nodze walnęłam go kolanem między nogi. Zwinął się z bólu tym samym puszczając moje nadgarstki. Szybko zaczęłam się czołgać po łóżku w stronę drzwi ale Klaus był szybszy i chwycił mnie za nogę i wsunął pod siebie żeby mnie chwycić za nadgarstki.

-Sprytne ale za mało dopracowane. Może i mam odruchy jak u człowieka jak się kopie między nogi ale u mnie szybciej mija ból. A poza tym za bardzo się guzdrałaś.-uśmiechnął się szyderczo ale i rozbawiony.

-Nenenene.-popatrzyłam na niego oburzona.

-Czyli tak albo uznasz że wygrałem albo~-zrobiło mi się strasznie gorąco. Nagle Nik z uśmiechem zbliżył swoją twarz do mojej.

-Zgoda! Wygrałeś.-odpowiedziałam zarumieniona. Klaus zaczął się śmiać.
Ale nie złośliwie tylko szczerze. Tak od serca.

-Ja zawsze wygrywam.-uśmiechnął się szyderczo.

-Nie zawsze.-wymamrotałam pod nosem. Nik się na mnie od razu popatrzył.

-Teraz przesadziłaś.-uśmiechnął się chytrze i zbliżył się do mojej szyi. Od razu drgnęłam. Nagle poczułam jego język na mojej szyi. Zrobiłam się tak czerwona jak dorodny pomidor.

-N-nik.-jąkałam się. Pierwszy raz w życiu się jąkałam. Co Klaus ze mną zrobił?! Chociaż to ja z nim też coś zrobiłam bo jest inny...

-Słucham kwiatuszku.-jezu co jest grane?!

-M-musze i-iść d-do d-dzieci.-w tym momencie Nik wstał i podniósł mnie za rękę do góry.

-Jaka Ty czerwona. Aż tak ci się podobało?-uśmiechnął się chytrze.

-Emm ja... Musze iść!-ominęłam Niklausa i wybiegłam z jego pokoju.
Ciężko dyszałam. Ale nie przez strach tylko przez zaintrygowanie.

Pobiegłam do swojego pokoju i weszłam do łazienki żeby się umyć. Zastanawia mnie dlaczego akurat ja go zmieniłam. Przecież jest jeszcze Cami. Co się między nimi stało że się nie spotykają? Czego chcą ode mnie Geneviev i Aurora? Co mój ojciec wymyśli żebym wróciła do domu? Mam nadzieję że dowiem się o co wszystkim chodzi. Narazie nie będę o tym myśleć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk z pokoju. Ktoś pukał do drzwi. Teraz?! Dobra i tak już skończyłam. Wyszłam z wody nakładając na siebie ręcznik. Wyszłam z łazienki,podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

-Mama? Co się stało?-popatrzyłam na nią. Płakała. Nie podoba mi się to...

-Kochanie zawiodłam! Ktoś zabrał Rose i Samante! Dostałam czymś w głowę i zemdlałam jak się obudziłam dziewczynek już nie było! One zniknęły przeze mnie! Tak bardzo Cię przepraszam córeczko!-zrobiły mi się momentalnie łzy w oczach. Moje dzieci... Kto?! Dlaczego?! Ale powiem że nie winiłam za to mamy... Nie mogła nic zrobić nie przypomna. Ale to oznacza że osoba która moje dzieci porwała wiedziała że mama jest czarownicą. Ojciec nie bo nie wiedział o Samancie A tak poza tym nie udałoby się zwykłemu człowiekowi wtargnąć do posiadłości Mikaelsonów. Ale chyba wiem kto dałby radę.

-Mamo nie płacz. To nie twoja wina. Nie mogłaś nic zrobić. I spokojnie znajdziemy je.-szczerze już wiedziałam kto ma dziewczynki i dlaczego je zabrał. A raczej zabrały. Geneviev I Aurora. Aurora wprawdzie nie może wejść bez zaproszenia ale Geneviev jest czarownicą nie potrzebuje zaproszenia. A tylko one mogły wiedzieć jakie osoby są czarownicami. A zabrały dziewczynki dlatego że myślą że szantażem im pomogę. Najgorsze że jeśli nie będzie innego wyjścia to będę musiała to zrobić...

Muszę odzyskać dziewczynki za wszelką cenę! Nawet kosztem własnego życia! Tylko rodzi się pytanie czy mówić Klausowi i reszcie czy nie...

*******
Witajcie kochani!
Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał! Mam do was pytanie kochani czy chcielibyście w następnym rozdziale 18+ czy za 2 rozdziały? Tylko proszę napiszcie mi w komentarzach jakbyście chcieli. Bo nie będę wiedziała co dać w następnym rozdziale. Do następnego rozdziału kochani!😘😘😘❤❤❤

Dangerous Adventure/Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz