Rozdział 8

164 4 0
                                    

Kiedy tak biegłam do rodziców rozglądałam się dookoła. Była piękna noc. W Nowym Orleanie dość często są ładne noce ale ta była wyjątkowo piękna.

Niestety wszystko minęło jak podeszłam do drzwi domu i już słyszałam mamę stojącą w przedpokoju, stukając nogą. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi.

-Co ty sobie myślisz smarkulo! Nie wolno ci tak nagle znikać bo nasi rodzice odchodzą od zmysłów gdzie jest ich "kochana" wnuczka!-przewróciłam oczami.

-Ojejku przesadzasz. Nie mam już 5 lat żeby wracać do domu o 20 i iść ładnie spać. Mam prawie 18 i mam prawo do wolności. Zwłaszcza od was.-matka miała czerwoną twarz ze złości.

-Ty gówniaro! Nie pyskuj! Może i nie masz 5 lat ale dalej cie wychowujemy i masz się dostosować do zasad!-Jezu serio będzie mi zawracać dupe zasadami.

-Serio będziesz mi truć o zasadach w domu?-popatrzyłam na nią pytająco.

-Nie. Dzisiaj jest już za późno. A tak wogóle to z kim tak długo siedziałaś?-o cholera. No to mamy problem! Bo jak powiem jej, że u Klausa to będzie próbowała go zabić. A Klaus nie da się jej zabić i prędzej zabije i moją matke i ojca. A wtedy mogą mi zabrać dzieci spod opieki.

-No bo siedziałam z koleżanką i się zasiedziałam.-błagam kup to!

-Ych! Dobra niech Ci będzie. A teraz marsz do pokoju. Umyj się i od razu do łóżka.-kupiła to! Jestem rewelacyjną aktorką.

-Dobranoc.-mruknęłam. Ale o dziwo usłyszałam odpowiedź.

-Dobranoc.-co się stało z moją matką? Ktoś ją musiał podmienić! Bo to jest niemożliwe!

Weszłam na górę dalej w ciężkim szoku. Weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod ciepłą wodę. Zawsze mnie rozluźniała ciepła woda. Bo zimnej nienawidze! Wogóle nie lubię zimna. Wolę ciepło.

Po umyciu się wysuszyłam się i wskoczyłam w piżamę. Oczywiście nie zdąrzyłam podejść do łóżka bo matka mi weszła do pokoju.

-Gdzie Rose?! Miałaś z nią przyjść!-no nie. Myślałam, że pominie ten temat. Ale nie. I co teraz.

-Postanowiłam ją dać mojej koleżance bo tu nie byłaby bezpieczna.-mama uśmiechnęła się blado.

-No i dobrze. To nawet lepiej.-szepnęła do mnie. Po co mama szeptała? Bała się, że Klaus ją podsłuchuje?

-To dobranoc mamo.-weszłam na łóżko i od razu usłyszałam odpowiedź.

-Dobranoc córeczko...-córeczko?! Co się stało, że się tak zmieniła?!

Dobra pomyśle nad tym jutro rano. Na razie marzę tylko o zaśnięciu.

Rano jak się obudziłam to zobaczyłam przy łóżku jajecznicę z bułką posmarowaną margaryną i kakao. Dziwne. Nigdy nie dostawałam tak dużego jedzenia. Pewnie mama. Oczywiści, która dalej pozostaje zagadką dlaczego się zmieniła.

Zjadłam szybko i pobiegłam do łazienki się przebrać. Ubrałam na siebie bluzkę krótszą czyli nad pemepek, czarne krótkie spodenki dżinsowe, skarpetki jasno-niebieskie i białe buty Nike. Szybko uczesałam włosy ale nie spiełam bo spinać nie lubię.

Stanęłam przed szkołą i powiedziałam sama do siebie "dzisiaj jest już piątek. Przeżyjesz. Jutro jest sobota. Musisz przeżyć tylko dzisiejszy dzień". Weszłam do środka. Zaczęły się lekcje.

*****
Po lekcjach szłam w stronę domu. Zauważyłam, że rodzice są w domu bo widziałam ich przez okno. Dziwne przecież oni nigdy nie kończyli tak wcześnie pracy. Coś jest nie tak... Weszłam do środka i od razu usłyszałam wrzask mamy.

Dangerous Adventure/Klaus MikealsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz