Uwaga! 18+ po akcji z córkami
Dziękuję Lloyd_Cute za odpowiedź. Poprawiłeś mi humor. Dziękuję że chociaż Ty mi odpisałeś. Skoro nikt więcej się nie odezwał to w takim razie 18+ będzie w następnym rozdziale. Obecnie zapraszam na ten rozdział. Miłego czytania!
*******
Byłam jednocześnie przerażona jak i wściekła i zrozpaczona. Byłam przerażona dlatego że bałam się że dzieciom coś się stanie. Byłam wściekła dlatego bo jak można wykorzystywać maleńkie dzieci do własnych celów! A byłam zrozpaczona dlatego że nie wiedziałam czy znajdę dzieci martwe czy w ogóle je kiedy kolwiek zobaczę...
Ale muszę chociaż spróbować! Tak więc zabrałam się w sobie I dzięki naukom Frey'i użyłam zaklęcia lokalizującego. Szybko znalazłam ich kryjówke. Tylko dalej nie wiem czy powiedzieć o wszystkim Klausowi...Lepiej nie. Jest zbyt impulsywny i przez to mogło by się coś stać moim dzieciom. A tego bardzo bym nie chciała... Żeby tylko wiedział gdzie jestem zostawię tą mapę i jak Freya to zobaczy to powie najwyżej Klausowi gdzie jestem. Tak na wszelki wypadek jakby nie wszystko poszło po mojej myśli.
Dobra jestem gotowa. W drogę. Podeszłam pod drzwi i cicho je otworzyłam. Mam nadzieję że już wszyscy śpią. Nie wiem czy Freya i Klaus się kładą spać razem czy wieczorem. Bo Davina raczej już śpi.
Kiedy udało mi się wyjść z posiadłości Mikaelsonów to było już z górki.Poszłam do miejsca gdzie mi pokazała magia. Na miejscu był duży opuszczony port. Wiedziałam co to za miejsce z serialu "The originals". Weszłam po cichu do środka. Nagle usłyszałam głos Aurory.
-Nie skradaj się bo i tak wiemy że tu jesteś. Jeśli bym Cię nie wyczuła ja to by Cię wyczuła Geneviev.-podeszłam do nich i przewróciłam oczami.
-Jesteście tchórzliwe że wykorzystujecie małe dzieci żeby mnie zwabić.-popatrzyłam na nie. Widziałam ich zdziwione miny ale po chwili spoważniały.
-To nie jest tchórzenie tylko spryt i taktyka.-Aurora uśmiechnęła się z wyższością.
-Z pewnością taktyką nazywacie uprowadzenie dzieci które są przerażone i niewinne.-usmiechnęłam się zwycięsko bo widziałam zdziowne miny obudwóch kobiet. Później zobaczyłam wściekłość w oczach Aurory.
-Aurora uspokój się. Ona jest nam potrzebna żywa A nie martwa pamiętasz?-Aurora tylko przewróciła oczami i się nie odezwała.
-A więc jak mam wam pomóc żeby odzyskać dzieci?-popatrzyłam na nie.
-Czyli od razu przechodzimy do rzeczy z tego co widzę. Szkoda bo chciałam abyśmy trochę porozmawiały. No ale cóż.-zoriwntowałam się szybko o jednej rzeczy.
-Czekaj za nim zaczniesz mówić dalej.-obydwie popatrzyły na mnie zainteresowane.-jaką mam pewność że one żyją? Chce je zobaczyć. Bo jak będą martwe to wam nie pomogę!-zawarczałam zła za to że porwały moje córki.
-Zgoda. Aurora przyprowadź je. Tylko nie ugryź ich ani nic z tych rzeczy jasne?-Geneviev popatrzyła na Aurore bez zaufania.
-Dobra dobra. Spokojnie nic im się nie stanie.-odwróciła się i poszła po moje dzieci. Zrobiły mi się łzy w oczach. Dlaczego one? Nic nie zrobiły...
Usłyszałam że wraca.
-Proszę bardzo.-dała dzieci przed siebie. Oczywiście Samante na rękach trzymała Rose.
-Czemu starsza trzyma młodszą A nie Ty-popatrzyła na Aurore zdenerwowana.
-Bo jak biorę tą małą na ręce to starsza zaczyna mnie szarpać A mała się wydziera tak głośno że jestem prawie głucha.-popatrzyła na Geneviev zła.
CZYTASZ
Dangerous Adventure/Klaus Mikealson
FantasyZnacie taką osobę, która pakuję się w kłopoty, ale w słusznym celu? Znacie taką osobę, która wiecznie cierpi, ale jest szczęśliwa? Jeśli znasz to możesz przeczytać z ciekawości a jeśli nie znasz to poznasz przez to opowiadanie.