14. Czas wielki się przyzwyczaić. #1

3.3K 87 1
                                    

Seattle Nowy Jork


Myla's pov:


   Nowy Jork. Mój dom. Moje miejsce. To tutaj czuję się sobą.

   Nie znalazłam się jeszcze w mieszkaniu, a już jestem zadowolona jak dziecko. Musiałam odetchnąć od Seattle, dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy mój wylot odbył się bez paparazzi. Byli zbyt zainteresowani przyjazdem jakiegoś piosenkarza. 

   Jak tylko zjechałam do podziemnego parkingu, zobaczyłam Olivera z moim ukochanym mustangiem. Przywitałam blondyna skinięciem głowy i wystawiłam w jego kierunku rękę. Mężczyzna prychnął i zanim oddał mi kluczyki, to złożył krótkim pocałunek na moim policzku.

   Ma szczęście, że go lubię.

   – Wyglądasz na zmęczoną.

   – Seattle mnie wykańcza nie tylko psychicznie.

   – A liczyłem na lepszą formę, skoro zostałaś nazwana Królową.

   Przewróciłam oczami słysząc ten cholerny pseudonim.

   – Zajmij się moim mieszkaniem. – Zażądałam, chcąc jak najszybciej zakończyć temat. – Chcę dostać raport, czy oprócz pracowników pojawił się ktoś nieproszony.

   – Już to zrobiłem.

   Powinnam go zabrać do Seattle, aby przećwiczył tak Keatona. Nadal mam co do niego wątpliwości ale odkąd u mnie pracuje wykazuje naprawdę inicjatywę do pracy i jeszcze się nie zdarzyło, aby czegoś nie zrobił.

   – I? – Pośpieszyłam go, wyjeżdżając z parkingu.

   – Nie przyszedł nikt, kogo byś nie znała.

   – Ale?

   – Był ktoś, kogo obecność na pewno cię zaskoczy. Twój były narzeczony. – Dodał, widząc mój wyraz twarzy.

   Zmarszczyłam brwi i zaczęłam się solidnie zastanawiać, dlaczego miałby się pojawić w moim mieszkaniu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie dostałam z powrotem jego kompletu kluczy, ale kompletnie nie rozumiem po co miałby się tam wybierać.

   – Widzę, że cię trochę zaskoczyłem. Kontynuując, wszedł i dobrze wiedział co chciał, bo poszedł do twojej biblioteczki i wyciągnął z niej plik papierów. Zdążyłem już ustalić co to było.

   – Oliver.

   – Myślałem, że tylko w łóżku jesteś niecierpliwa. – Uniosłam brwi na ten komentarz ale zdecydowałam się go nie komentować. – Spis budynków w Seattle, który dostałaś od ojca.

   – Po cholerę mu to?

   – Próbowałem się do niego dodzwonić, jak się domyślasz, olał mnie. Wysłałem listowne powiadomienie o popełnieniu przestępstwa, jednak jak on to ujął, miał klucze, więc nie zrobił niczego bezprawnie.

   – Więc ja go bezprawnie zajebie.

   Nawet nie zdążyłam się dobrze zdenerwować, a rozbrzmiał mój telefon. Jak najszybciej nacisnęłam czerwoną słuchawkę ale mój towarzysz zdołał zobaczyć kto taki do mnie wydzwania.

   – Ty i Nicholson? – Zaczął prześmiewczo, zmieniając radio.

   – Nic nas nie łączy.

   – Media przedstawiają to inaczej.

   – Nie obchodzi mnie to.

   – No tak. Jak mogłem oczekiwać innej odpowiedzi.

BORDERLESS | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz