15. Czas wielki się przyzwyczaić. #2

3.1K 87 4
                                    

Colton's pov:


– Jesteś pewien, że warto ryzykować?

– Masz do powiedzenia coś wartościowego?

– Jesteś kurwa nienormalny.

– Czas wielki się przyzwyczaić.

Prychnął na moje słowa i odwrócił głowę w stronę szyby. Zachowywał się jak mój ojciec, a nieraz prowadziliśmy rozmowę na ten temat, że to i tak nie ma sensu. Działam bezmyślnie i na własną rękę. Od zawsze, to nie jest nic nowego. Już dawno powinien to zaakceptować.

Zaparkowałem niedaleko domu, który kilka dni temu znalazł dla mnie Colin. Mój towarzysz miał zdecydowanie odwrotne zdanie na temat przyjazdu tutaj. Ja wolałem to załatwić jak najszybciej, nawet jeśli miała polać się krew. On natomiast najchętniej siedziałby w barze, pijąc whisky i podrywając tancerki, oczekując, że sprawa sama się wyjaśni, a on nie będzie musiał brudzić rączek.

Sprawdziłem swoją broń, schowaną za paskiem z tyłu spodni i poczekałem chwilę, nim Austin wyszedł z auta.

Zatrzymał mnie ruchem ręki tuż przed drzwiami. Spojrzałem na niego z politowanie, kiedy zamiast wyważyć drzwi, ten zdecydował się na dzwonek.

Nie mam w sobie tyle silnej woli, więc jak tylko zobaczyłem jego parszywą gębę to rzuciłem się na niego i powaliłem na ziemie, doprowadzając go kilkoma, szybkimi ruchami do omdlenia. Parsknąłem w duchu, bo chuj nawet nie próbował się bronić.

– Kurwa, stary. – Jęknął mężczyzna za mną, spoglądając z politowaniem w moją stronę.

– Zwiąż go.

Zdążyliśmy przeszukać całą chatę i znaleźć część mojej broni oraz amunicji. Co więcej, natknęliśmy się na plan zniszczenia moich samolotów w bardzo ciekawy sposób. Tak jak myślałem, Marcus jest za głupi, aby wymyślić to wszystko sam dlatego współdziała z moimi ludźmi. Mam wśród siebie kłamców.

A ja bardzo tego nie lubię.

Tyle, że nikt nie pomyślał o tym, że dokładną budowę samolotów zna wąskie grono ludzi. Poza mną i Austiem, znajdzie się z siedem osób, co bardzo ułatwia poszukiwania.

Istnieje opcja, że żaden się nie przyzna, a dla mnie to nie będzie problem, aby pozbyć się całej siódemki. Zrobię to z przyjemnością i z uśmiechem na twarzy.

Potarłem spięty kark i rzuciłem okiem na mój wibrujący telefon. Zmarszczyłem brwi zauważając na wyświetlaczu numer asystentki Myli. Zawsze to ja musiałem do niej wydzwaniać i jeszcze był problem, abym się połączył, a co dopiero dogadał jakieś spotkanie.

– Słucham?

– Dzień dobry, mam przekazać, że spotkanie z Mylą zostaje przesunięte na przyszły weekend.

– Przyczyna?

– Sprawa osobista. Myla prosiła, aby pan się z nią nie kontaktował. Zadzwoni jak tylko będzie miała chwilę. – Wyjaśniła, wywołując we mnie nie małą irytację. – To wszystko, życzę miłego dnia.

– Wzajemnie. – Odpowiadam z uprzejmością i kończę połączenie.

Do Myla: Szukanie ciebie brzmi teraz jeszcze bardziej kusząco.

– Ey, demon. – Odwróciłem głowę, aby zobaczyć Austina wskazującego na naszego drogiego kolegę.

Marcus wracał do żywych, idealnie.

BORDERLESS | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz