21. Za dużo tych chwastów.

3K 85 0
                                    

Myla's pov:


   Colton wyprzedził mnie o parę kroków i otworzył mi drzwi, przepuszczając przodem. Skomentowałam to jedynie rozbawionym spojrzeniem i przekroczyłam próg domu. Nie przeszłam za wiele, bo zatrzymując się na środku korytarza zauważyłam salon pełen kwiatów. Przeróżnych, we wszystkich kolorach, w bukietach, bądź pojedynczych sztukach.

   Co do cholery jest?

   – Myla, jesteś nareszcie! – Odwróciłam się w stronę kuchni i od razu napotkałam uśmiechniętą Valerie. Ubrana w fartuch, delikatnie brudna od mąki, podbiegła w moją stronę i zamknęła w niedźwiedzin uścisku. – Jak dobrze cię widzieć.

   – Widziałyśmy się wczoraj.

   – Ale teraz jesteś w domu! Chłopaki posprawdzali parokrotnie zamki i czujniki, cały system ochronny jest wymieniony i jeszcze bardziej strzeżony.

   – Oliver się odzywał? – Zapytałam, lekceważąc jej słowa.

   – Ma w planach przylecieć w przyszłym tygodniu, prosił, abyś sama się do niego odezwała w wolnej chwili. – Oznajmiła, zaciągając mnie do kuchni.

   – Czy mówił coś odnośnie mieszkania w Nowym Jorku?

   – Wszystko dokładnie sprawdzili i nic nie znaleźli. Twoja matka nie pojawiła się tam jeszcze.

   – Skoro jeszcze się tam nie znalazła, to nie ma tego w planach.

   – Jak przesłuchanie?

   – W miarę dobrze. – Wychwyciłam wzrok Coltona, który opierał się o framugę i bezczelnie zjadał mnie wzrokiem. – Poszło dość sprawnie, bo tak jak mnie uprzedził Bradley, mieli sporo dowodów.

   – Co wam zrobić? Herbatę, kawę?

   – Dla mnie może być kawa. – Oznajmił, posyłając jej uśmiech. – Najlepiej biała.

   – Dla mnie czarna. Przynieś proszę do mojego gabinetu. – Zwróciłam się do kobiety, w tym samym czasie łapiąc mężczyznę za ramię i ciągnąc za sobą.

   Przeszliśmy przez korytarz i salon, docierając do wymienionego pokoju. Siłą wepchnęłam go do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Obdarzył mnie zaciekawionym spojrzeniem, opierając się o blat biurka. Sama stanęłam naprzeciwko niego, z założonymi rękoma i mierząc pewnym wzrokiem.

   Nikt mnie tak bardzo nie wkurwiał i pociągał jednocześnie.

   Colton dokonał niemożliwego i jestem pewna, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę, bo był bystry ale ja byłam mądrzejsza.

   – To twoja gra wstępna?

   – Jesteś beznadziejny.

   – Nigdy nie narzekałaś.

   – Miałam sprawić ci przykrość?

   – Co ci chodzi po tej pięknej główce, Hodge? – Rzucił i uśmiechnął się szeroko w moją stronę.

   – Świetny z ciebie bajkopisarz. Policja jest naprawdę chujowa, skoro tobie uwierzyła. Nawet po tygodniowej przerwie od rzeczywistości, jestem w stanie stwierdzić, że coś tu jest nie tak. Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?

   – Nie daje ci to spokoju, co? – Podrapał się po kilkudniowym zaroście, odchrząkając.

   – Chcę znać prawdę.

   – A ja chcę cię pocałować.

   – Coś za coś, Colton.

   – Nie chcesz w to grać.

BORDERLESS | +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz