-39°C - mruknąłem wyłączając termometr. Julia zakaszlała i przymknęła oczy - Jakim cudem jesteś chora, wtedy kiedy na dworze jest prawie 30°C ciepła?
-Nie wychodzę w ogóle na dwór - wychrypiała. Uniosłem oczy do nieba. Dziewczynka leżała na łóżku, przykryta kołdrą po samą szyje. Jej policzki były czerwone, ogólnie była blada.
-Julia, ja nie umiem się tobą zająć. Nigdy się nikim nie opiekowałem. Zadzwoń do matki i..
-Nie.
-Źle się czujesz, ogólnie jesteś chora, skończmy wreszcie tą zabawę.
-Nie.
Zacisnąłem pięści ze złości. Odrzuciłem termometr za siebie i wstałem z łóżka na którym siedziałem. Wyszedłem z pomieszczenia nie mogąc już wysłuchiwać sprzeciwów Julii.
Chwyciłem komórkę i przejrzałem kontakty.
Kto mi może z nią pomóc?
Nina? Ta, już to widzę jak zajmuje się znienawidzoną przez siebie dziewczynką.
Andrea? Louis jej nie puści.
Liam? Nie lubi dzieci.
Rita? Tak! Ona musi mi pomóc.
Wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po kilku sygnałach.
-Halo?
-Rita czy..
-Przepraszam, nie mogę za bardzo rozmawiać. Zadzwonię później.
-Ri wracaj tu.. - usłyszałem męski głos w tle. Odsunąłem telefon od ucha i patrzyłem chwilę na ekran. To tłumaczy czemu nie chciała się ze mną umówić. Rozłączyłem się. Zacisnąłem dłoń na komórce a ekran się rozlał. Odwinąłem się i cisnąłem telefonem o ścianę.
-T-tato..? - Julia wyszła z pokoju na co zgromiłem ją wzrokiem.
-Natychmiast do łóżka - warknąłem na co zbladła jeszcze bardziej, jeżeli to w ogóle możliwe. Szybko uciekła do pokoju i zamknęła drzwi. Usiadłem z impetem na kanapie. Schowałem twarz w dłoniach. Ja pieprze! Czemu mi nie powiedziała? Nie robiłbym sobie jebanych nadziei.
-Niall? - ktoś wszedł do domu. Odsunąłem dłonie od twarzy i zobaczyłem zmartwioną twarz Andrei - Co się stało? - uklękła przed kanapą i przyłożyła dłoń do mojego policzka. Zdałem sobie sprawę że ściera łzy. Kurwa.
-Co ty tu robisz? - wymamrotałem. Patrzyła na mnie chwilę. Położyła dłonie na moich kolanach i poklepała je lekko.
-Louis wykopsał mnie z domu - wywróciła oczami mówiąc to - Ma "poważną" rozmowę z Harry'm, a zawsze gdy oni zostają sami ja muszę wyjść. Wcześniej wychodziłam do Milagros ale od kiedy kłócą się z Liam'em to nie chcę im wchodzić w paradę.
-Ah, no tak. Liam zamienia się w twojego męża - mruknąłem. Uderzyła mnie po udzie na co westchnąłem - Wiesz że to prawda. Ale przynajmniej jeszcze nie maltretuje Mili.
-Lou mnie nie maltretuje. Poza tym, czemu za każdym razem gdy się widzimy prowadzimy tą samą rozmowę?
-Bo zastanawiam się czemu jeszcze z nim jesteś.
-To nie twoja sprawa. Moje prywatne sprawy nie powinny cię obchodzić - szepnęła i uśmiechnęła się - Gdzie Julia?
-Jest chora, leży w łóżku.
-Masz jakieś leki?
-Nie umiem zajmować się chorym dzieckiem. Nie umiem się zajmować niczym za co jestem odpowiedzialny. Dwa chomiki w dzieciństwie zagłodziłem, więc dziwię się że Julia się tak dobrze trzyma. Odpowiadając na twoje pytanie, nie, nie mam żadnych leków prócz aspiryny na kaca.
CZYTASZ
Hi Daddy! |NH| ✔
Fanfiction-Jaki masz problem? - założyłem ręce na torsie. -Żaden - dziewczynka wzruszyła ramionami. -Więc po co tu stoisz? -Przyjechałam żeby się przywitać - uśmiechnęła się i odgarnęła z czoła kosmyk ciemnych włosów. -Co? - chyba coraz bardziej nie rozumiem...