Rozdział 3

215 31 25
                                    

Niedziela, 19:31

W momencie, gdy San znalazł się w końcu w hotelowym pokoju miał wrażenie, że jego głowa za chwilę wybuchnie. Jak na jeden dzień, miał dość wrażeń. Marzył jedynie o ciepłym prysznicu i śnie. Przyjemnym i głębokim, jakiego jeszcze nie miał.

Szykując się do spania otworzył walizkę, by wyciągnąć z niej jedynie ubrania na noc. Resztę zostawi na jutro, teraz był już zbyt zmęczony. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to karteczka położona na samym wierzchu, nieco pognieciona. Podniosł ją i przeczytał treść.

- Jak będziesz chciał się przejść, nie zapomnij swojego psa - przeczytał pod nosem i prychnął rozbawiony. Poniżej znajdował się numer telefonu, który jak zgadywał, należał do Wooyounga. Zgniótł karteczkę i rzucił w kąt ruszając do łazienki.

Zastanawiał się co może robić przez ten tydzień oprócz jeżdżenia po okolicy i wspominania jak to cudownie było mieszkać w tej dzielnicy. Przydałyby się także inne atrakcje dostępne zarówno w Seoulu, jak i w innych miastach, do których przecież mógł łatwo się dostać. Jak zwykle pod prysznicem za dużo myślał przez co spędził tam o wiele więcej czasu niż planował. Wszystko przez to, że nie mógł się zdecydować, gdzie jutro się wybrać.

A może...

Nie. Postanowił, że nie chce utrudniać sobie życia wpuszczając do niego Wooyounga, który zwyczajnie zaburzał spokój i harmonię panujące w jego umyśle. 

Zgasił światło i ułożył się wygodnie, próbując zasnąć. Miał nadzieję, że przyjdzie mu to raczej łatwo, tak jak zwykle, ale jednak coś cały czas męczyło jego myśli powodując, że wiercił się i wzdychał co chwilę próbując znaleźć wygodną pozycję. Niestety to nie ona była problemem, a wątpliwośći Sana. Z jednej strony nie chciał towarzystwa, przyzwyczajony był do samotności, ale z drugiej, Wooyoung wydawał się być ciekawą osobą i chętnie zaryzykowałby pójściem z nim na miasto, nawet jeśli znowu mieli coś jeść.

Ostatecznie westchnął z irytacją, po czym wstał gwałtownie, podszedł do wejścia i zapalił światło szukając wzrokiem zgnieconej kartki. Gdy znalazł ją pod szafką, schylił się i sięgnął po nią ponownie patrząc na jej treść. Zawahał się przez chwilę, po czym wyciągnął telefon.

- Będę tego żałował - powiedział do siebie i zapisał numer chłopaka. Następnie ponowił próbę zaśnięcia, która tym razem przyszła o wiele szybciej i prościej.

💓

Poniedziałek, 9:10

San wstał nieco po godzinie 9:00 od razu szykując się na śniadanie. Później zamierzał wyjść gdzieś i pospacerować, możliwe, że nie samotnie. Jednak to będzie zależało od samego Wooyounga. Uznal, że póki co nie będzie się do niego odzywał. Nie wiedział nawet, czy chłopak raczej śpi do południa, czy może wstaje wraz ze słońcem.

Po śniadaniu usiadł w pokoju, odpoczywając chwilę oglądając przy tym telewizję. W ręce trzymał telefon, co chwilę pisząc wiadomość i kasując ją. Zajęło u to dobre pół godziny, zanim ostatecznie uznał, że nie obchodzi go, czy Wooyoung śpi, czy nie. Jeśli będzie chciał przyjść, przyjdzie, jeśli nie - trudno. To nie tak, że był Sanowi do czegoś potrzebny.

Treść wiadomości nie była długa. Zawierała jedynie miejsce i godzinę spotkania. Nawet się nie podpisał. Nie wiedział czy woli, żeby chłopak go olał, czy może jednak chciał spędzić z nim więcej czasu. Wszystko okaże się na miejscu, tak czy inaczej, odwrotu już nie było.

Po rozpakowaniu wszystkich swoich rzeczy i poukładaniu ich równo na swoich miejscach miał jeszcze trochę czasu na przygotowanie się do wyjścia. Nie potrzebował go bardzo wiele. W końcu był to jedynie zwykły spacer, na który nawet nie wiedział, czy idzie sam. Sprawdził prognozę pogody na dzisiejszy dzień, biorąc ze sobą na wszelki wypadek parasol. Niby nie przewidywano deszczu, ale nie ufał niepewnym źródłom. Już przejeżdżając tutaj o mało się nie ugotował, gdy ubrał się przygotowany na pochmurny dzień.

Leave Before You Love Me • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz