Rozdział 1

257 32 18
                                    

Niedziela, 12:44


San przystanął przed wejściem na lotnisko, jeszcze raz sprawdzając adres hotelu, w którym miał się zatrzymać na ten tydzień. Nawet jeśli sprawdzał to miliard razy, i tak wolał być pewien na sto procent, że niczego nie przekręcił. Musiał też się tam jakoś dostać, więc jeśli podałby taksówkarzowi zły adres, musiałby dodatkowo płacić za swoją pomyłkę.

Podniósł wzrok ponownie na bezchmurne niebo, przysłaniając oczy ręką, by osłonić się przed drażniącymi promieniami słonecznymi. Ubrał się zdecydowanie za ciepło jak na dzisiejszą pogodę i każdy mógł to zauważyć. Miał nadzieję, że tylko prognoza pogody się u niego nie sprawdziła.

Zdjął swój żakiet i odpiął dwa guziki koszuli, czując natychmiastową ulgę. Następnie odwrócił się, by wziąć swoją walizkę i ruszyć do hotelu.

W ułamku sekundy, nawet nie wiedział jak, ale wylądował na ziemi, wraz z innym chłopakiem, który jak się domyślał, gdzieś się spieszył, przez co nie patrzył gdzie biegnie.

- Bardzo cię przepraszam - odezwał się od razu drugi, zbierając swoje bagaże - Nic ci się nie stało?

- Nie. W porządku. Na przyszłość uważaj. Ty też mogłeś sobie zrobić krzywdę - zauważył San, również podnosząc się z ziemi i chwytając rączkę od walizki.

- Zapamiętam - zaśmiał się cicho - Do widzenia - dodał na pożegnanie i pognał dalej, już nieco wolniej.

San pokręcił głową z uśmiechem przyglądając się oddalającemu chłopakowi, po czym ruszył przed siebie, by dostać się na miejsce swojego noclegu. Widząc z oddali taksówkę, machnął kierowcy, który zatrzymał się, po czym wysiadł, by pomóc Sanowi z załadowaniem swojego bagażu (w postaci aż jednej małej walizki), nawet jeśli doskonale poradziłby sobie sam. Podał adres, po czym ruszyli.

💓

13:22

Docierając na miejsce swojego tygodniowego pobytu odebrał klucz do pokoju i ciągnąc za sobą walizkę ruszył na drugie piętro hotelu. Skorzystał z windy, po czym po zorientowaniu się, z której strony znajduje się jego pokój, udał się w tamtym kierunku.

Znajdował się on na samym końcu korytarza tuż obok niewielkiego okna z widokiem na główną ulicę biegnącą obok hotelu.

San cieszył się, że zdecydował się na ten wyjazd. Samo użycie koreańskiego po raz pierwszy od dawna w tego typu miejscach była dla niego satysfakcjonująca. Na ulicach mieściły się również znaki informacyjne, także w jego ojczystym języku.

Kochał Koreę i sam nie wiedział, dlaczego nie chciał tutaj wracać. W Japonii było równie ładnie i przyjemnie, miał dobrze płatną pracę, mieszkanie i przyjaciół. A jednak czegoś w tym brakowało. Coś, co zawsze odczuwał, gdy przebywał tutaj, w Seoulu.

Oglądnął swój pokój stwierdzając, że jest naprawdę ładny. Wszystko utrzymane w jasnych barwach, porządek, schludna łazienka i klimatyzacja. Nie potrzebował nic więcej.

Sięgnął po walizkę zamierzając rozpakować swoje rzeczy zamiast odkładać to przez cały tydzień. Mimo wszystko chciał utrzymywać względny porządek. Nie mógł się ogarnąć, gdy wszystko leżało w walizce.

Przy zamku znalazł zawieszkę, której raczej nie spodziewał się znaleźć przy swojej walizce. Zdziwił się oglądając przedmiot i obracając go w rękach. Otworzył walizkę orientując się, że nie znajdują się tam jego rzeczy.

Leave Before You Love Me • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz