Rozdział 11

185 26 38
                                    

Czwartek, 21:34

Wooyoung z Sanem wracali właśnie ze sklepu, gdzie wstąpili w drodze z dworca. Wooyoung w plecaku niósł zakupiony przez nich alkohol, natomiast San dostał czekoladki, którym młodszy nie mógł się oprzeć.

Wjechali windą na trzecie piętro hotelu, gdzie mieścił się pokój Sana. Doszli do końca korytarza, po czym weszli do środka po krótkich poszukiwaniach klucza w kieszeniach Sana.

- Póki jesteś trzeźwy, zapytam ile mam ci oddać - zaczął od razu San, kładąc plecak koło niewielkiej kanapy.

- Oddać? Za co?

- Nie rób z siebie idioty. Ten wyjazd nie był za darmo.

- Potraktuj to jako prezent.

- Wooyoung.

- No co? Jak nadarzy się okazja, to się odwdzięczysz.

San westchnął, gdy Wooyoung odłożył również swój plecak kierując się do stolika, na którym stały kieliszki. Wziął po jednym i postawił na stoliku kawowym, po chwili też wyciągając wcześniej kupione dwie butelki wina. Nim jednak wzięli się za spożycie alkoholu, Wooyoung sięgnął do plecaka Sana, wyciągając z nich słodycze.

- Częstuj się - powiedział kładąc opakowanie pomiędzy swoim udem a tym Sana, na kanapie.

- Nie, dzięki.

- Normalny człowiek wziąłby od razu - prychnął Jung.

- Sugerujesz, że jestem nienormalny?

- A nie jesteś?

- To ja z naszej dwójki jestem ten rozważniejszy.

- I to daje ci przewagę? Każdy jest nienormalny na swój sposób.

- A właśnie. Jak się skończył film? - przypomniał sobie San.

- Oh. Nie wiem. Wyłączyłem, gdy zasnąłeś.

- Nie wiem jak to zrobiłeś.

- Musiał być serio nudny - zaśmiał się Wooyoung.

- Nie, nie o to chodzi. Nawet gdyby był bardzo nudny, nie zasnąłbym w pociągu, bo to po prostu niewygodne i czuję się tam niekomfortowo.

- Więc chcesz w ten sposób przekazać, że jestem tak wyjątkowy, że udało ci się zasnąć pomimo jazdy pociągiem?

- Coś w tym stylu.

- Jestem zaszczycony - ukłonił się lekko, na co San klepnął go w ramię, zaraz potem sięgając po wino.

- O której jutro przychodzi do ciebie ta dziewczynka?

- Gdzieś o 11:00.

- Więc zostajesz na noc?

- Co?

- Późno jest. Nie puszczę cię samego, pijanego tak daleko.

- To było prawie słodkie, gdyby pominąć "pijanego" - stwierdził Wooyoung.

San nalał cieczy do kieliszków, podając jeden młodszemu. Właściwie nie planowali pić dużo. Druga butelka miała im się przydać na "następny raz", o ile taki w ogóle będzie. Nawet nie spodziewali się, że uda im się w jeden wieczór opróżnić całą butelkę alkoholu. San widocznie nie wierzył z możliwości Wooyounga. Dlatego był nieco zaskoczony, gdy wlał resztki wina do obu kieliszków i odstawił butelkę na stolik. Nie wydawało mu się, by wypili tak dużo. Przecież dopiero zaczęli. Jednak po Wooyoungu słychać było, że jego głowa nie pracuje prawidłowo.

Leave Before You Love Me • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz