Epilog

289 34 26
                                    

Trzy miesiące później

San stał przy ladzie obserwując wchodzących i wychodzących klientów. Zdążył przywyknąć z powrotem do swojego normalnego życia. Wstawianie rano, chodzenie do pracy, no i inny język. Ten czas jednak umilał mu Wooyoung, który co jakiś czas pisał lub dzwonił.

Nieźle mu się dostało za tę akcję z wylotem. Stwierdzenie, że Wooyoung był zły było niedopowiedzeniem. Był wściekły i gdyby mógł, udusiłby go własnymi rękami.

Minęło jednak kilka dni, po których Wooyoung wybaczył mu. Nie potrafił się na niego długo gniewać, nawet jeśli widok pustego pokoju z rana bardzo go zasmucił. Przez chwilę myślał, że San go zostawił, bez słowa, tak po prostu. Dopiero gdy przeczytał list zostawiony na szafce odetchnął z ulgą.

Trochę zajęło zanim zdecydował się napisać. Nie wiedział, czemu. Po prostu wydawało mu się to trudne, bardzo stresujące.

- Ile to już? - usłyszał głos swojego współpracownika. San westchnął.

- Trzy tygodnie, dwa dni, czternaście godzin i trzydzieści sześć minut - odparł spoglądając na zegarek.

- No a nie pisał może nic, co by wyjaśniało to wszystko?

- Nic a nic. Przestał się odzywać z dnia na dzień.

- Może ma jakiś problem? Albo sprawę rodzinną?

- Powiedziałby mi o tym. Jestem pewien.

Oboje westchnęli opierając się o blat. San nie trzymał w tajemnicy jego relacji z Wooyoungiem. Zarówno jego przyjaciel Shotaro, jak i drugi współpracownik, Yuto znali ze szczegółami całą ich historię. San był nieco zdziwiony ich reakcją. Zamiast krzywo na niego spojrzeć, zaczęli wypytywać o dosłownie wszystko. Kibicowali im i trzymali kciuki za to, by im się udało. Przejmowali się też, gdy tamci się kłócili. Można powiedzieć, że byli fanami tego związku, nawet jeśli na oczy nie widzieli Wooyounga.

Dlatego też milczenie Junga zastanawiało ich wszystkich. Może nie odliczali każdej minuty, jak San, ale martwili się, co mogło mu się przydarzyć.

- Nie chcę być pesymistą, ale co jeśli przydarzył mu się jakiś wypadek i jest w śpiączce, w ty nie masz o tym pojęcia? - powiedział Yuto.

- No co ty! - skarcił go Shotaro - Nie wygaduj takichże głupstw. Wooyoung ma się dobrze i nic mu nie jest.

- Więc czemu się nie odzywa? - wtrącił zmartwiony San.

To wszystko powoli go przerastało i miał wrażenie, że zwariuje, jeśli nie dostanie zaraz jakiejkolwiek wiadomości od Junga. Na szczęście nie było dziś wielkiego ruchu, jak zazwyczaj w środy, dzięki czemu nie musieli biegać po całym lokalu. Można powiedzieć, że mieli dziś luz.

- Idę do kibla - mruknął San, powolnym krokiem wlokąc się w stronę łazienki. W głowie tylko odliczał minuty do końca swojej zmiany, by jak zwykle dotrzeć do domu, nakarmić psa i położyć się na łóżku gapiąc się w telefon z nadzieją, że otrzyma jakąś wiadomość od chłopaka.

Tymczasem, gdy Yuto i Shotaro wykonywali swoje obowiązki (których na chwilę obecną i tak było niewiele) do kawiarni wszedł nowy klient, zwracając swoją obecnością uwagę pracowników. Rozglądał się wokół i patrzył w telefon, jakby zastanawiał się, czy trafił pod właściwy adres.

- Myślisz o tym samym co ja? - odezwał się Yuto, patrząc na nieco zaginionego chłopaka.

- Daj mi chwilę - odparł Shotaro szukając czegoś w telefonie. Po chwili oboje wpatrywali się w ekran jego komórki przenosząc wzrok od zdjęcia do chłopaka - To on!

Leave Before You Love Me • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz