Rozdział 14 - Poranne zakupy.

159 9 9
                                    

Pov: Shuichi

Minąły prawie dwa tygodnie od sprawy, a dalej nic się nie dowiedzieliśmy.
Jesteśmy w ciągłym stresie, a nasi rówieśnicy w tym Kiibo nie są winni... W pewnym sensie to dobrze, ale chciał bym aby był to ktoś którego znamy. Aby wszystko stalo się jasne...

Poszedłem do sklepu po jedzenie ponieważ z tego stresu przez dwa tygodnie miałem praktycznie pustkę w lodówce, nie miałem siły wstać i gdziekolwiek wyjść, nawet do Kokichiego.

Kokichi ciągle do mnie dzwonił, lecz ja nawet nie miałem siły odbierać, pisałem mu już to ale on się o mnie martwi, przychodził do mnie, to takie chojne z jego strony...

Gdy dotarłem do sklepu, wziąłem kilka bułek, ser i parę innych sporzywczych rzeczy.
Byłem już taki głodny... Umierałem z głodu, ale nie dosłownie-
No cóż... Podszedłem do kasy i zapłaciłem za zakupy, kupiłem więcej niż myślałem... Trzy pudełka lodów... Co?! Pięć paczek żelków i-i... Dziesięć p-pączków?-
Tylko poco ja to kupiłem...? I-ile to wyszło? Czekaj... Ile kasjer dał mi reszty...? Więc... Ja dałem... Stoo... A reszty nie dostałem- Naprawdę? Ale...
Byłem tak strasznie zmęczony... Już miałam odchodzić od kasy, ale jednym uchem usłyszałem coś co kasjer do mnie krzyczał...
-Hej!! To wyszło dwieście trzydzieści złotych!!!

Uh... C-co?... Ocknąłem się odrazu.

- O jeny!!! Bardzo przepraszam! Z-zamyśliłem się! J-juz płacę...

- mm... Dobrze,ale proszę tym razem zapłacić dobrą kwotę.

Wyciągałem z portfela jeszcze te sto trzydzieści złotych, zerknąłem kasjera i zaraz na panią obok która podsmiechiwala się ze mnie... Było mi tak strasznie głupio... Ale przypał...

- dziękuję. Dowidzenia.
- D-dowidzenia...

Dobra... W domu sprawdzę co kupiłem...
Nagle...

- chciałeś oszukać co? Złodzieju. Jeszcze raz zobaczę że zapłacisz mniejszą kwotą i będziesz odchodził to sprawa trafi na policję.

To ochroniarz tego sklepu... C-co? J-ja...? Ja nie chciałem nic...
W tej chwili zignorowałem go, w sumie nie obchodziło mnie co sobie teraz pomyślał.
Jeszcze coś tam powiedział ale nie chciałek tego słyszeć, wyszedłem ze sklepu.
Zmierzałem w stronę domu, mialem cztery siatki i jedną torbę na ramieniu... Co ja kupiłem?! A-ah... Nie miałem siły.
Upuściłem siatki z zakupami, na chodniku były moje rzeczy, jogurty, żelki, inne słodkie pierdoły i nie tylko.
C-czy ja zemdlałem?

Zaraz obudził mnie znajomy głos, otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem... Kaede-

- Shuichi! Shuichi!

- wszystko okej? Halo?

-uhm... K-Kaede...?
- mhm!
Wciągnęła do mnie rękę i zauważyłem że pomogła mi posprzątać moje zakupy

-ohh... Bardzo Ci dziękuję że mi pomogłaś...
- nie ma za co. Widzę że się obkupiłeś...
- hm? Oh! No tak, ehehe... U-um to ja zemdlałem?
- na to wygląda... Co się stało? Naprawdę słabo wyglądasz... Pomogę Ci z zakupami, twój dom już nie daleko!
- o-oh dziękuję Ci... Bardzo...
- naprawdę nie musisz, chodź.- uśmiechając się Kaede pomogła mi wstać

Rowniez się uśmiechnąłem, ale czułem się strasznie przemęczony, co ze mną jest nie tak...?

- hm... Jadłeś coś dzisiaj? - Kaede spytała się martwiąc się o mnie

- Oh.. Nie... Dlatego poszedłem po zakupy... Jeszcze dostałem przypału w sklepie przez to że jestem tak zmęczony, no ale cóż..., a jak u ciebie? Co cię tu sprowadza?

Saioma/zaczeło się od listu. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz