15. Przekroczona granica

247 10 4
                                    

Jimin obudził się po około 3 godzinach snu. Brunet obok niego nadal spał, więc postanowił go nie budzić. Wygrzebał się ostrożnie z łóżka i po cichu wyszedł z pokoju.

-Hej, Jimin.- przywitała go Chaeyoung.

-O, hej Noona.- uśmiechnął się.- Wiesz gdzie jest łazienka?

-Na końcu korytarza na lewo.

-Dziękuję.- uśmiechnął się znów.

-Nie ma problemu. A, przyjdźcie do salonu, tam wszyscy siedzimy.- powiedziała, po czym poszła w stronę salonu. Jimin udał się do łazienki, gdzie załatwił swoje potrzeby, a następnie poszedł w stronę salonu.

-Dzień dobry.- kobieta uśmiechnęła się do niego.- Wyspany?

-Um... T-tak... Tak, wyspany.- uśmiechnął się.- I dzień dobry.

-Jimin, tak?

-Mhm.

-Kook mi wszystko opowiedział. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że żyjesz. Myślę, że drugiego tak fajnego zięcia bym nie mogła mieć. A i upominaj mnie, jak powiem nie takimi zaimkami. Jeszcze się do końca nie przestawiłam.- powiedziała z uśmiechem.- A gdzie mi syna wcięło?

-Śpi. Nie chciałem go budzić.

-Ah, w porządku. W takim razie przyjdzie później. Chodź.- zgarnęła go ręką i zaczęła prowadzić do salonu.- Dzięki tobie mój syn jest szczęśliwy. Jak mam ci się za to odwdzięczyć?

-Proszę się nie wygłupiać, nie chcę nic.

-Oj no daj spokój, coś na pewno.

-Mi wystarczy jego miłość. Naprawdę, nic nie chcę.- zaśmiał się.

-Oj no ale ty jako chłopak mojego syna też musisz coś ode mnie dostać.

-Nie chłopak, narzeczony.- zaśmiał się pod nosem.

-No to jeszcze lepiej. Kiedy ślub?

-W czerwcu.

-A ja jeszcze nie dostałam zaproszenia?- oburzyła się.

-Spokojnie, jeszcze nikt nie dostał.- zaśmiał się.

-A twoja rodzina będzie?

-No... Właśnie nie wiem. Nie mam z nimi kontaktu. To znaczy mam, ale z kuzynostwem, a z rodzicami nie mam. Nawet nie wiem, czy żyją.

-A masz kontakt z bratem?

-Tak. Ale mieszka w Stanach, więc nie widzimy się zbyt często.

-Ale na ślub chyba przyjedzie?

-Mam nadzieję.- zaśmiał się. Usiedli na skórzanej kanapie, gdzie siedziała Chea, a Junghyung pilnował dzieci.

-Nas możesz traktować jak własnych rodziców, Jiminie.

-Dziękuję.- uśmiechnął się. Zrobił sobie kanapki i zabrał się za jedzenie, a wtedy poczuł oplatające go ramiona.

-Dzień dobry, kochanie.- usłyszał zachrypnięty głos koło ucha.- Widzę, że już się zaklimatyzowałeś.- cmoknął go w policzek i usiadł obok.

-Cześć, Kookie.- uśmiechnął się i przytulił do niego.

-Czemu mnie nie obudziłeś?

-Słodko spałeś i mi ciebie było szkoda. Zajadaj, króliku.- przyłożył mu kromkę do ust, na co brunet otworzył buzię i odgryzł kawałek.

-Jungkookie, upiekłam ciasto. Pomożesz mi udekorować?- spytała po kilku minutach kobieta.

-Jak zawsze, mamo.- zaśmiał się.- Już teraz?

"Just one day" || Jikook ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz