17. Najpiękniejszy dzień - Koniec

296 10 16
                                    

-Kookie... Co jeśli coś pójdzie nie tak?- spytał młodszy.

-Na pewno wszystko pójdzie tak, jak ma pójść. Spokojnie, słońce. A teraz śpij. Pan młody musi się wyspać.- cmoknął go w czoło.

-Spróbuję. Jejku, ale ja się cieszę! I stresuję.

-Ja też się cieszę. W końcu nareszcie będę mógł dumnie powiedzieć, że jesteś moim mężem.- uśmiechnął się.

-Już możesz mówić.

-Ale narazie jesteśmy narzyczeństwem.

-Dla mnie jesteśmy małżeństwem i tyle.- zaśmiał się.- Kocham cię bardzo, Jungkookie.- wtulił się w niego jeszcze bardziej.

-Też cię bardzo kocham, skarbie.


Brunet trzęsącymi się rękami właśnie zakładał obrączkę na palec męża. Na twarzy miał wielki uśmiech, a łzy szczęścia aż cisnęły mu się do oczu.

-Możecie się pocałować.- powiedział urzędnik, na co od razu złączyli usta w pocałunku pełnym szczęścia i miłości. Urzędnik podał im jeszcze papiery, które oboje podpisali.

Kook wziął Jimina na ręce i zaniósł go do czarnego Mercedesa, który stał tuż urzędem.
Za kierownicą siedział Junghyung, który zawiózł ich na salę.

Wysiedli z auta i kiedy już wszyscy goście przyjechali za nimi, razem przecięli wielką, fioletową wstęgę.

Wprowadzili gości i kiedy już każdy siedział na swoim miejscu, na salę wjechał tort. Był dość duży, trzypiętrowy, obłożony białą masą cukrową z jadalnym brokatem. Każda warstwa tortu była przełożona trzema biszkoptami, masą waniliową i malinowymi konfiturami. Maliny również były ułożone na samej górze tortu. Były niczym łąka malinowa. Na środkowym piętrze widniały imiona pary młodej, napisane złotą masą. Po całym torcie rozsypane były serduszka z wafelków i posybka z czerwonych kuleczek.

Razem kroili tort i rozdawali gościom. Oczywiście zostało jeszcze sporo ciasta, które zdecydowali się rozdać gościom pod koniec imprezy.

Kiedy już wszyscy zjedli po kawałku torta, w głośnikach zabrzmiała muzyka, a para młoda zatańczyła pierwszy taniec.

Potem muzyka leciała już cały czas. Była to ulubiona playlista Jimina i Kooka. Wszyscy tańczyli i bawili się, świętując szczęście młodej pary.

Kook i Jimin podchodzili po kolei do każdego stolika i pytali, czy czegoś nie potrzeba oraz wręczali malutkie upominki w postaci buteleczki soku malinowego, robionego własnoręcznie przez rodzinę Kooka oraz brata Jimina. Do tego również były koperty z podziękowaniami oraz wisiorki z kwiatkiem zamkniętym w szkle. Każdy gość dostał inny kwiatek.

-Wujku, zatańczysz?- spytała dziewczynka.

-Pewnie.- Kook wziął ją na ręce i zaczął tańczyć do muzyki, która właśnie leciała w głośnikach.

-Mina, nie męcz wujka.- poprosiła kobieta, śmiejąc się.

-Spokojnie Chae. Jak wszyscy się bawią, to i dzieciaki. A wiesz, że za salą, na podwórku, są dmuchane zjeżdżalnie?- zwrócił się do dziewczynki.

-Naprawdę?- spytała z iskierkami w oczach.

-No naprawdę. Chodź, zaprowadzę cię.- postawił dziewczynkę na ziemię i poszedł z nią za rączkę na dwór.

-Co się stało?- spytał blondyn, kiedy poczuł ciągnięcie za nogawkę.

-Ja też chcę tam...- powiedział smutno chłopiec.

"Just one day" || Jikook ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz