Na początku września dopadła mnie bardzo dziwna choroba - zapalenie nerwu przedsionkowego. Po prostu pewnego ranka wstałam i zaczęło mi się kręcić w głowie, ale nie tak, że się zakręciło i przeszło, tylko tak ciągle. Jak na karuzeli. Przez dwa tygodnie. Nigdy więcej. Nie polecam. Najgorsza impreza, na jakiej byłam.
Dolegliwości były na tyle uporczywe, że do poprawki egzaminu podeszłam dopiero w ostatnich dniach września, a leki brałam jeszcze dłużej. Na szczęście przeszło. Mam nadzieję, że nie wróci.
Stosowne zwolnienie przedstawiłam Profesorowi (u którego miałam zdawać egzamin). Widniał tam też powód, dlaczego nie mogłam się pojawić u niego na poprzednim terminie, a dokładniej lekarka użyła wyrażenia "zaburzenia układu przedsionkowego".
Na egzaminie, w gabinecie Profesora, który jest miłym starszym panem, nadal lubiącym swoją pracę oraz studentów, zaczął ze zdającymi rozmowę mało związaną z tematem zaliczenia. Tak po prostu dla rozluźnienia atmosfery i uspokojenia zdenerwowanych zdających. Dochodząc do mnie, zadał mi bardzo dziwne pytanie:
— Jak tam Pani serce? Już wszystko w porządku? Co tam na SORze robili? EKG, echo serca? Jakieś migotanie się zdarzyło?
Yyy... Mam error. Nie wiem, o co chodzi.
— Nie mam problemów z sercem... — zaczęłam nie pewnie.
Moje zwolnienie leży dosłownie tuż przed nim, podpisane Alicja Alikwis, więc nie ma mowy, że pomylił mnie z kimś innym.
— Na zwolnieniu ma napisane Pani — zawsze zwraca się do studentów na Pan/Pani - że miała problem z układem przedsionkowym...
I cyk. Już wiem. Serce też ma przedsionki, stąd pomyłka, ale chyba wtedy lekarka napisałaby "problemy kardiologiczne", ale kto to wie. Nie znam się na ludzkiej medycynie.
— Ale Panie Profesorze... — przechodzę do wyjaśnień — miałam zapalenie nerwu przedsionkowego, nic z sercem.
— Ach, ale już wszystko w porządku? — kochany Profesor, martwi się o swoich studentów 💜
Egzamin zdałam, był całkiem miły, a pomyłka po zniknięciu stresu zaczęła bawić. Przynajmniej mam co wspominać.
Profesor widocznie nigdy nie był na ćwiczeniach u Kalego stąd ta pomyłka... Kto nie pamiętam, to zapraszam do przeczytania rozdziału "My i ludzie".
Ave
CZYTASZ
Zaufaj mi, jestem technikiem weterynarii
HumorPoznajcie Alicję czyli technika weterynarii z wielkimi aspiracjami na tytuł lekarza weterynarii. Tylko niewielka część populacji wie, co naprawdę robią ludzie związani z weterynarią, dla innych jest to tylko dawanie tabletek na "robaki" i robienie s...