Z okazji Dnia Kobiet rozdział poświęciłam niesamowitej postaci jaką jest Helena Jurgielewiczówna. Wiem, pewnie mało znane jest to nazwisko. Więc kim była?
7 czerwca dawno, dawno temu, czyli w 1897 roku w Krakowie urodziła się Helena Bujwidówna. Była szóstym dzieckiem znanego bakteriologa i feministki. Jej ojciec produkował szczepionki, a matka walczyła o prawa kobiet, w tym o prawo do studiowania na uniwersytetach. Jak cała jej rodzina uwielbiała aktywność fizyczną, zarówno jazdę konną jak i strzelectwo. Odebrała staranne wykształcenie...Wait, stop. To niczego nie wyjaśnia, a kreuje na typową Mary Sue, czemu więc jest taka niezwykła?
Bo to pierwsza kobieta, która została lekarzem weterynarii.
Była pionierką na tym kierunku. Szczególnie, że weterynaria była kierunkiem męskim, bo wymagała nie tylko bystrego umysłu, ale i mięśni. A jak wiadomo dziewczyny to delikatne, słabe kwiatuszki posiadające mniejsze mózgi niż faceci, więc się kompletnie nie nadają do myślenia abstrakcyjnego. Dlatego wiekszość ludzi odradzało jej ten wybór. Same władze Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie przyznały jej pełny status studenta dopiero po trzech latach. Wcześniej była tylko wolną słuchaczką, ale i tak zdobywała najwyższe wyniki.
Dlaczego jeszcze można ją podziwiać?
W 1918 roku broniła Lwowa. Kazano jej być sanitariuszką. Jako silna i niezależna kobieta powiedziała, że chce walczyć, ale dowódca nie pozwolił jej wydać broni.
Co zrobiła Helena?
Rzuciła się do walki wręcz, zdobyła karabin wroga i okazała się być znakomitym snajperem (wspominałam już coś o lekcjach strzelectwa w dzieciństwie?). W walkach straciła kilka zębów więc jestem zmuszona wykreślić ją z listy osób będących Mary Sue :/
Została nagrodzona za odwage Krzyżem Walecznych i otrzymała dyplom podporucznika od samego Józefa Piłsudskiego.
Po skończonej obronie Lwowa, spokojnie wróciła na studia i w 1923 roku otrzymała tytuł lekarza weterynarii.W późniejszych latach, już jako weterynarz, pracowała w Warszawie, w Laboratorium Bakteriologicznym, a potem jako kierownik sanitarny w rzeźni. Poślubiła też majora poznanego na froncie i miała z nim córkę Krystynę. Po wybuchu II wojny światowej i agresji Związku Sowieckiego na Polskę, postanowiła z rodziną wyjechać za granicę. Przez krótką chwilę pracowała w Instytucie Pasteura.
Po śmierci męża, zaangażowała się z córką w operacje konspiracyjnie. Podczas jednej z nich zostały złapane i przewiezione do obozu koncentracyjnego Ravensbruck w Niemczech. Razem przeżyły tzw. marsz śmierci.
Pomimo tego co przeżyła, pozostała sobą i wróciła do pracy. Pracowała aż do ukończenia 78 lat. Dopiero wtedy przeszła na emeryturę i zamieszkała u swojej córki w Warszawie. Zmarła w 1980 roku, mając 83 lata.Wiem, że post spóźniony, ale i tak wszystkim dziewczyną mogę życzyć poszerzania horyzontów oraz bycia takim hardcorem jak Helena.
Także świętujcie.Ave.
PS Ciekawscy bez problemu mogą znaleźć pełny życiorys Heleny Jurgielewiczówny w internecie.
CZYTASZ
Zaufaj mi, jestem technikiem weterynarii
HumorPoznajcie Alicję czyli technika weterynarii z wielkimi aspiracjami na tytuł lekarza weterynarii. Tylko niewielka część populacji wie, co naprawdę robią ludzie związani z weterynarią, dla innych jest to tylko dawanie tabletek na "robaki" i robienie s...