17. Koncepcja.

111 10 0
                                    

/Hermiona POV/

Minęły trzy dni od mojej rozmowy ze Snape'm. Widziałam, że czekał na moją odpowiedź w sprawie rytuału. Ale nie mogłam od razu pobiec do niego i z radością zgodzić się na jego pomysł. A raczej na pomysł tego starca. To trzeba zrobić w odpowiednim momencie.

- Hermiono?

Drgnęłam wyrwana z myśli. Nie zauważyłam nawet, kiedy podeszła do mnie Luna. To było naprawdę imponujące. Jej ukryte talenty zaczynają mi się coraz bardziej podobać. Kto wie? Może kiedyś mi się przyda.

- T-Tak?

- Wszystko w porządku? Nic nie tknęłaś.

- Nie jestem głodna...

- Ale to już trzeci dzień z rzędu. To nie zdrowe.

- Dziękuję, ale to naprawdę nic takiego.

- Skoro tak mówisz. A właśnie, profesor Snape chce cię widzieć.

- M-Mnie? Skąd wiesz?

- Bo właśnie morduje cię wzrokiem. Lepiej nie dawaj mu powodu do gniewu. Ostatnimi czasy nie ma najlepszego humoru.

Luna odeszła a ja spojrzałam na stół nauczycieli. Miała rację. Snape wbijał we mnie wściekłe spojrzenie. Z trudem zwalczyłam ochotę na uśmiechnięcie się do niego. Skoro chce mnie widzieć to równie dobrze mogę iść teraz. Wyszłam z Wielkiej Sali i od razu skierowałam się w stronę lochów. Wtedy zobaczyłam Draco. Upuścił dla mnie kartkę. Przywołałam ją z podłogi i ukryłam w kieszeni spódnicy. Mam teraz ważniejsze sprawy do załatwienia.

Stanęłam przed gabinetem Mistrza Eliksirów i delikatnie zapukałam. Drzwi otworzył się a ja zostałam wciągnięta do środka przez niewidzialną siłę. Gdy otworzyłam oczy znajdowałam się w fotelu, a przede mną znajdowali się Dumbledore, Snape i McGonagall. Oh? To coś nowego.

- Panno Granger... Jak rozumiem Profesor Snape zapoznał Panią z naszym pomysłem na poradzenie sobie z obecnością tego... bytu. Pytanie jednak brzmi, dlaczego Pani nadal się waha? - spytał Dumbledore.

- J-Ja- show time.

/3rd person POV/

Nagle z ciała dziewczyny zaczęła wydobywać się czerwona para. Otoczyła całe ciało dziewczyny. Czarodzieje zerwali się na równe nogi mierząc różdżkami w miejsce, gdzie jeszcze przed momentem znajdowała się dziewczyna.

~ MMMMmmmm! Jak dobrze po takim czasie rozprostować kości! - rozległ się TEN głos.

Z czerwonego dymu, ubrana w zupełnie inną, krwisto czerwoną suknię, wyłoniła się ona. Salem.

- TY- usta Dumbledora zostały zarośnięte przez skórę.

~ A-A-A! Nie jesteśmy na ty, Dumbel! I nie zapominaj, że to ciało jest moje! Nie pozwolę go sobie tak łatwo odebrać!

- Uwolnij dziewczynę!

Wiedźma uśmiechnęła się i powiedziała.

- Dla ciebie, z chęcią! Ale pod warunkiem...

Tu odsłoniła swoją smukłą stopę.

-...że ucałujesz moją stopę. Jak na wiernego pieska przystało!

Snape przycisnął jej różdżkę do gardła. Dumbledore pstryknął palcami, na co z ukrycia wyłonili się Moody i Lupin. Dziewczyna nawet nie zareagowała na obecność aurorów. Nagle jakby stała się duchem, przeniknęła przez ciało Snape'a. Okropne uczucie. Zupełnie jakby zanurkował w smole.

- Masz tupet Dumbledore... Dziewczyna ci zaufała. Wierzyła, że chcesz jej dobra. A tu takie rozczarowanie! Jakaż zdradzona poczuje się, gdy wmówię jej umysłowi, że chcieliście ją zabić!

- Ani mi się waż! - warknął Moody.

- Oh, ależ z chęcią to uczynię! Chcę zobaczyć jak wtedy uda wam się nakłonić ją do waszego rytuału!

- A więc to prawda. Jest on w stanie cię zapieczętować. Raz na zawsze.

Nie odpowiedziała. Lodowatym spojrzeniem spojrzała prosto w oczy Dumbledora. Dumbledore uśmiechnął się z wyższością.

- Więc jednak nie jesteś niepokonana.

Nie odpowiedziała. Podeszła do okna i zaczęła postukiwać czerwonym paznokciem w szybę.

- Wiesz co mnie zastanawia, Dumbledore? Skąd bierze się ta twoja pycha? Toż ty nie masz nad niczym kontroli, a zachowujesz się jakbyś już wygrał.

- O czym mówisz?

- Czy naprawdę myślisz, że gdy zniknę dziewczyna będzie taka jak rok temu? Że będzie ślepo szła za Potterem? Że nie zauważy twoich gierek?

Z każdym pytaniem coraz bardziej zbliżała się bliżej do dyrektora. Ostatecznie jednak wróciła na swoje miejsce. Wtedy po tablicy za dyrektorem zaczęła poruszać się kreda.

- Głupio myśleliście, że ja jedynie rezyduję w jej ciele.

Na tablicy pojawił się rysunek przedstawiający zarys ludzkiego ciała.

- Ja ją zaraziłam.

- Zaraziłaś?

- Jej serce, jej czarky, sploty magiczne, jej zmysły, a na końcu jej przecudny umysł! Nie bez powodu wybrałam akurat ją! Nie mogłam pozwolić aby tak cudny umysł pozostał ograniczony.

- To tylko nastolatka! Nie rozwinięta do końca.

Parsknęła.

- Naprawdę myślisz, że to o tym mówiłam?

Wtedy ich tknęło. Z przerażeniem spojrzeli na zadowoloną postać. Jej szeroki uśmiech tylko potwierdził ich najgorsze obawy.

- Coś ty zrobiła?!

- To co robię zawsze ze swoimi zabawkami! JEŚLI JA NIE MOGĘ MIEĆ TEJ LALKI, TO NIKT JEJ MIEĆ NIE BĘDZIE!

Nagle zamarła w bezruchu. Zmarkotniała.

- Wygląda na to, że nasza rozmowę dokończymy innym razem. Powinnam się obrazić, Sev! Nauczyłeś Hermionę walki o swoje.

Tuż po tym czerwień wyparowała ustępując miejsca czerni. Hermiona upadła dysząc ciężko. Zlana potem wydusiła.

- Zgadzam się! Tylko zabierzcie ją z mojego ciała! Błagam!


- Tydzień później -

- Jak jej stan? - spytał Dumbledore.

- Nie najlepiej. Pasożyt nie pozwala jej jeść, a w obecnym stanie jej organizmu zginie nim na dobre rozpoczniemy rytuał. - powiedział zmęczonym głosem Snape.

- Masz coś z tym zrobić.

- Zrobiłem. Mugolksie kroplówki. Działają ale nim uda nam się ją przygotować minie dobry tydzień.

- To nie najgorszy czas. Niech spotka się i przyjaciółmi. To pozwoli jej podleczyć się psychicznie. Ale przed tym niechaj przyjdą do mnie. Muszę poinstruować ich, jak mają postępować. Nie chcemy przecież odwrotnego efektu. - powiedział zadowolony Dumbledore.

Snape ponownie został sam w pokoju. Miał złe przeczucia do samego pomysłu tego zaklęcia. Zwłaszcza po tym co powiedział ten pasożyt. Szybko doszedł do tego, że ilekroć mówi coś takiego, jest to prawda. Ta szmata uwielbia się chwalić i pysznić. Bije tam gdzie zaboli i zniszczy, każdy plan przeciwko niej nim ten nawet zostanie głośno wypowiedziany. Jest przebiegła. Ale Dumbledore jest głuchy na jego protesty. Severus spojrzał na stertę notatek na wielkim czarnym stole. Upił łyk whisky ze szklanki i powiedział.

- Obyś miał rację, Dumbledore.

Harry Potter: Severus Snape VS Hermione Granger: Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz