16. Skupienie.

235 23 3
                                    

Czas. Tak banalna a jednocześnie tak zawiła rzecz. Bo niby nic nie jest od niego zależne, ale nie można w sumie określić bez niego najmniejszych rzeczy. Zabawne jest to, że również on sam jest na tyle rozbudowany, że może być różny dla wielu, a w tym samym czasie być tym samym czasem dla wszystkich.
Jedni liczą wszystkie możliwe setne sekundy, a inni nawet nie potrzebują zegarka. Każdy traktuje czas po swojemu. A inni lubią na niego patrzeć. I to robiła od trzech godzin, Hermiona...

Siedziała w pokoju wspólnym i zamyślona wpatrywała się w zegar. Słuchała jak biegnie życie dookoła, a ona wbrew upływowi czasu pozostaje w tym samym miejscu. Zupełnie jakby zamrożona w czasie. Głębokie.

- Hermiono?

Spojrzała leniwie na Nevilla. Słodki chłopiec. Od zawsze był i nadal będzie.

- Hm?

- Pomożesz mi z Alchemią?

Spojrzała na niego w szoku. Nie wiedziała, że poszedł w alchemię.

- Zamierzasz zostać ważycielem?

- Cóż... Profesor Snape wybiłby mi to z głowy, ale runy, zielarstwo i wzorce pentagramiczne to dla mnie pestka! Dlatego postanowiłem, że zdam eliksiry za jednym podejściem ale jako ostatnie.

- To spory wyczyn. Zwłaszcza, że twój kociołek wybucha na wszystkich eliksirach jakie mamy.

Chłopakowi drgnęły usta. Zamarłam.

- Nie gadaj...

- Tylko nikomu nie mów!

- Ty cwana bestio! Nawet mnie oszukałeś! Jak?

- To ci się nie spodoba... Pomogła mi trochę czarna magia.

- Jak? Czego użyłeś?

- To... Skomplikowane... I długo by gadać.

Poprawiłam się i powiedziałam.

- Znam dobre miejsce. Umówmy się tam jutro na wieczór. Dzisiaj mam szlaban u Snape'a.

- Współczuję. Jest dzisiaj strasznie zdenerwowany. Chyba nie śpi za dobrze.

- Tak sądzisz?

- Tak. Ma okropne wory pod oczami. Chodzi i mruczy do siebie. Chyba zdziczał od tego wszystkiego.

- Zdziczał?

- Tak mi się wydaje. Bo o wiele szybciej traci cierpliwość. Wybucha bez powodu. I mam wrażenie, że wini mnie za coś czego jeszcze nie zrobiłem. Czasem mam wrażenie, że robi to dla sportu.

Hermiona spojrzała na niego skupiona. Powoli ukazała się aura chłopaka, która była jasna i miała miękkie brzegi. Samą swoją osobą pokazywał naturę swojej magii i osobowości. Miły i dobry. Nic dziwnego, że Snape go nie trawi. On jest niemal zupełnie mrokiem. A istoty mroku nie trawią istot światła. Niestety oznacza to, że Neville i Snape nigdy się nie dogadają. I chłopak też ewidentnie dotarł do tego samego wniosku co ja.

- Profesor Snape nie lubi nikogo, więc nie musisz się zadręczać. - powiedziałam.

Neville uśmiechnął się, na co poczułam swoistą nostalgię. Przypomniałam sobie jak zaledwie rok wcześniej siedzieliśmy tutaj i razem studiowaliśmy zioła i rośliny. Lubiłam te wieczory. Neville nigdy nie udawał. Lubiliśmy się. Był jak taki ciapowaty braciszek. Szkoda. Bo gdy pozna prawdę, znienawidzi mnie jak reszta.

- Hermiono?

- Tak?

- Pomożesz mi potem z Transmutacją Florystyczną?

Harry Potter: Severus Snape VS Hermione Granger: Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz