5. Let's start the game.

408 33 0
                                    

Gdy dotarł do niego sens jej słów, zerwał się na równe nogi i rozpaczliwie rozglądał dookoła. Szukał najmniejszej oznaki jej obecności, ale po za wszechobecną ciszą nie słyszał nic. Spojrzał na głowę Lucjusza i poczuł coś na podobieństwo współczucia. Mimo tego kim był Lucjusz, był jego przyjacielem. Wziął jego głowę i ciało, po czym zabrał go do Malfoy Manor.

Gdy dotarł do sali konferencyjnej, Czarny Pan czekał na wyjaśnienia.

- Panie...

- Wytłumacz się, Severusie... Co to jest? - spytał wskazując na duży przedmiot na środku sali.
Był to stół do szach. Szachownica była czerwono czarna a pionki były z kryształów. Jeden z białych pionków był przesunięty.

- Nie mam pojęcia, mój Panie. Ale ten, który nas rozgromił, zostawił wiadomość.

Podał Czarnemu Panu głowę Lucjusza. Wtedy jego ciało zmieniło się w krwawą miazgę, która podpełzła przed oblicze czarnoksiężnika. Lucjusz przemówił.

- Rozczarowujesz mnie Riddle. Spodziewałam się po tobie czegoś więcej. Pokazałam co potrafię. Pora na twój ruch. Mam nadzieję, że tym razem będzie on na WYŻSZYM poziomie.

Po tym, również głowa zmieniła się w papkę. Czerwona plama uformowała się w postać... Granger. Ta spokojnym krokiem podeszła do szachownicy i tam zastygła.

- CO TO MA ZNACZYĆ?!

- Mój Panie... To chciałem ci właśnie powiedzieć... Osobą, która nas rozgromiła, była właśnie Granger.

- Miałeś mi o wszystkim donosić...

- Wszyscy myśleliśmy, że zginęła. Nie dawała znaku życia. Jeśli pojawi się na rozpoczęciu, będzie w pułapce.

- CRUCIO!!!

Ból wgniótł go w marmurową posadzkę. Musiał czymś zająć myśli. Spojrzał ukradkiem na figurę dziewczyny. W dziwny sposób przyniosło mu to ulgę. Czarny Pan przestał i wysyczał.

- Możesz odejść.

Wyszedł. Posąg Hermiony nie poruszył się. Stała po drugiej stronie stołu i wzrokiem godnym królowej patrzyła na szachownicę. Wyszedł i teleportował się do Hogwartu. Od razu popędził do gabinetu Albusa. On musi wiedzieć.

Tymczasem...

Pewna siebie, szczupła, piękna w swej oziębłości kobieta szła przez korytarze kryjówki łowców. Chociaż teraz nazywają ich Skrzatami. Sprzątają brudy. Wrogowie, zbędny najemnik, zazdrość. Sprzątają brudy innych. Weszła do gabinetu Lorenzo, zastając go w dość... kontrowersyjnym towarzystwie. Kobieta, a raczej nastolatka na jego biurku nawet nie zwróciła na nią uwagi. Była zbyt zajęta mężczyzną, który właśnie odbierał jej dziewictwo.

- Hermuś! I jak misja? - spytał nie przerywając.

- Po sprawie. Jak chciałeś. Snape żyje i doniósł wszystko Dumbledorowi i Riddlowi. Reszta nie żyje. Bella i Narcyza mi uciekły. - powiedziała nie kryjąc obrzydzenia zaistniałą sytuacją w jakiej przyszło jej zdawać raport.

- Nie dobrze... Muszę to przemyśleć. Możesz iść.

Była bardziej niż wdzięczna za możliwość opuszczenia tego pomieszczenia. Tylko jej stalowa wola powstrzymała ją przez zwymiotowaniem. Lorenzo, jej szef, jest pieprzonym Nocnym*.

*Nocny - hybryda człowieka i wampira. Posiada wampirze moce na znacznie wyższym poziomie. Je ludzkie jedzenie i nie musi pić ludzkiej krwi, ta jednak wyleczy u nich śmiertelne rany. Krew dziewic wskrzesi*

Harry Potter: Severus Snape VS Hermione Granger: Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz