22. Stolarz

96 11 1
                                    


Snape miał dziwne wrażenie, że coś mu umykało. Nie spuszczał dziewczyny z oka, a w nocy pilnowała jej Ginewra Weasley tak jak i portrety zawieszone w ich sypialni. Nastawił nawet lustro aby śledziło dziewczynę. Nie wspominając nawet o fakcie, że pod osłonami Dumbledora rozciągniętymi nad Norą żadne zaklęcie nie mogło zostać rzucone bez wiedzy dyrektora. A mimo to, to nieprzyjemne uczucie kumulujące się w jego żołądku, pozostawało. A widok zadowolonej, uśmiechniętej dziewczyny tylko go w tym upewnił. Coś było nie tak.

- Masz dziś wyjątkowo dobry humor, Hermiono. - zauważyła Tonks.

Jej bezmyślność to już chyba zakrawa na poziom klątwy. Momentalnie dziewczyna speszyła się, wracając pod osłonę włosów. Jej uśmiech znikł, tak jak blask z oczu. Dawno nie widziany blask spokoju. On, tak jak i Moody, posłał jej ostre karcące spojrzenie. Brawo.
Kobieta uświadomiła sobie swój błąd, ale było za późno. Granger odgrodziła się już murem.

Westchnął. Czy w tym domu nie było nikogo, kto nie byłby kompletnym idiotą???

Nagle przez kominek wypadł Syriusz. Był cały w piasku i pyle. Nie słyszeli o nim od paru miesięcy, niemniej jego wygląd zaskoczył domowników. Nie żeby Pan domu Blacków dbał w jakimkolwiek stopniu o wygląd i styl. Ale wyglądał jakby stoczył walkę z toną piasku.

- Syriusz! - zawołał Potter.

Biegnąc w kierunku swojego ojca chrzestnego, potrącił Granger przez co ta oblała się kawą. Nikt z wyjątkiem jego i Moody'iego tego nie zauważył. Jednooki podał jej chustkę. Ta magicznie usunęła wilgoć i plamę. Skinęła w podzięce. Moody skinął w stronę podwórka.
Gdy wyszli, Moody wyciągnął paczkę papierosów.

- Od kiedy ty palisz?

- Od czasu gdy zmuszono mnie do nauki tej miernoty Weasleya.

Obaj wiedzieli, o którym dziecku Molly mowa.

- Chcesz jednego?

Po chwili namysłu chwycił jedną z fajek. Wypuściwszy dym z ust, spytał.

- Brak postępów?

- Nie jest tak źle, ale proces przywracania sprawności umysłu jest niemal niemożliwy. Sam dobrze o tym wiesz. Próbowaliśmy już. - powiedział wspominając nieudane próby wyleczenia Longbottomów.

- Nie można pomóc wszystkim na świecie. - powiedział Moody.

- Im jednym akurat miałem nadzieję pomóc.

- Neville, huh? Kiedy zamierzasz mu powiedzieć?

- To nie przejdzie i wolę tego nie robić. On nienawidzi mnie, ja jego, tak niech pozostanie.

- Nah. Młody się tylko ciebie boi. Nie ma w tym nienawiści. Nigdy nie było.

- Od kiedy zmieniłeś się w terapeutę?

- Skutek uboczny przebywania z Poppy. Nie ważne. Masz jakiś pomysł? Pełnia coraz bliżej, a Granger jak panikowała tak panikuje.

- Nie mam pojęcia. Mnie jak i tobie w miarę zaufała. Ale to i tak za mało. Toleruje naszą obecność, ale nic więcej w tym nie ma. Boi się, każdego. Czy to kobieta, czy mężczyzna. Nie ma co się jej dziwić.

- A co z tym pasożytem?

- Ona tylko to wszystko utrudnia. Mam wrażenie, że dodatkowo rani jej umysł. Widziałeś jej sporadyczne spięcia i drgnięcia. Jakby próbowała pozbyć się niewygodnej myśli.

- Ta, widziałem. Nie podoba mi się to wszystko. Mam wrażenie, że Albus tylko wszystko skomplikuje. To rytuał starszy niż sami założyciele! Na Merlina, on nawet nie wie do końca co ten rytuał ma robić!

Harry Potter: Severus Snape VS Hermione Granger: Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz