Posłowie

215 13 20
                                    

Dotarliśmy do końca, choć wciąż nie potrafię w to uwierzyć. Przez trzynaście długich i krótkich, spokojnych, lockdownowych i szalonych, szkolnych i wakacyjnych miesięcy to opowiadanie niejako prowadziło mnie, wyznaczało pisarskiemu życiu rytm, pozwoliło odnaleźć trochę nadziei w tym pokręconym świecie. Mając dziwną chęć do pisania o swoim pisaniu, odzywam się do Was, kochani czytelnicy, już w osobnym rozdziale, żeby nie psuć (mam nadzieję) nastrojowego zakończenia całej książki.

To byłą dłuuuga droga. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie planowałam pisania tej historii, która ostatecznie okazała się moim dosyć dużym, wattowym sukcesem. Prolog miał być początkiem spontanicznego RP z @Nagmerries, które, jak się pewnie domyślacie, nie wyszło. Ale sam prolog wydawał się mieć tak duży potencjał, że poszłyśmy za ciosem i go opublikowałyśmy.

Cała dalsza historia to zupełna improwizacja, kwitnąca w mojej głowie jak duszącoeteryczna lawenda - myślałam o fabule codziennie, uwielbiałam odcinać się od realnego świata i przebywać w tym fikcyjnym - lecz tę improwizację, mimo wszystko, dosyć widać. W braku spójności, pomijanych wątkach, niewykorzystanym potencjale. 

Pomysłów, które ostały się w głowie, starczyłoby jeszcze na trzy, cztery rozdziały, po długim wahaniu stwierdziłam jednak, że to idealny moment, by skończyć, by niepotrzebnie nie rozwlekać fabuły na całe życie bohaterów; by nie miotać się na siłę w historii, której, tak jak wspominałam, nigdy nie planowałam pisać; by zająć się wreszcie czymś innym. To znużenie mogliście zauważyć we wstawionych w międzyczasie dwóch innych książkach - nowe pomysły tak szalały w mojej głowie, że chyba bym zwariowała trzymając się tylko Romione.

Mimo ogólnego niezadowolenia z tego, jak wygląda to opowiadanie, jestem świadoma, jak wielkim krokiem pisanie go było w moim pisarskim życiu. Bo na jego stronach (stronach? mogę tak napisać) doskonale widać mój rozwój - jak od pisanych z trudem 900 słowach na rozdział doszłam do 5000, z jeszcze sporym zapasem. Jak ewoluował mój styl, umiejętność, może jakaś lekkość, którą osiąga się tylko dzięki nużącej praktyce. To też najdłuższe, co do tej pory stworzyłam. Liczy jakieś 130 stron w wordzie (razem z tymi wielgachnymi wattpadowymi interliniami), co jest może dowodem, że jednak potrafię napisać coś większego, a nie tylko niedokończone opowiadania na 300 słów xD.

I jejku, nie wiem w jakim miejscu byłabym, gdyby nie ta książka.

Dlatego chciałabym z całego mojego pisarskiego serduszka podziękować Wam, moi kochani, za Waszą obecność i dobre słowo. Szczególnie chciałabym podziękować  @Atramentova , @justinemariem, @person_xD i oczywiście @Nagmerries - bardzo doceniam Wasze zaangażowanie, to, że czasem przełamywałyście się w swojej niechęci do Rona i dałyście mu szansę, że towarzyszyliście mi prawie od początku, a Wasze liczne komentarze i wyczekiwanie nowych rozdziałów utwierdzały mnie w poczuciu, że to ma sens <33. Mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam (upomnijcie się), ale naprawdę, dziękuję za każdy komentarz i każdą gwiazdkę - to dzięki Wam ciągle tu jestem.

*autoreklama* tych, którzy jeszcze nie widzieli, bo może mnie nie obserwują, ale czytają tę historię, serdecznie zapraszam na mój profil - w międzyczasie pojawiły się na nim dwie nowe historie: o Cho  https://www.wattpad.com/1119648394-zwi%C4%99d%C5%82e-magnolie-cho-chang-harry-potter-fantiction  i Narcyzie Black https://www.wattpad.com/1055944214-et-cupio-et-nequeo-narcyza-black-harry-potter (mój najlepszy do tej pory tekst).

Jeszcze raz dziękuję, mam nadzieję, że mimo końca tej książki zostaniecie ze mną na dłużej, bo już szykuję coś nowego! Dlatego, tradycyjnie, stay tuned, trzymajcie się ciepło, korzystając z tych pięknych westchnień złotej jesieni, którą ciągle, całe szczęście, możemy oglądać za oknem i do uroczego zobaczenia!


Wszystko w porządku, Hermiono | RomioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz