Akt I: Rozdział 1: "Ruiny Cuijue"

1.5K 94 98
                                    

 Kolejny z nich upadł na ziemię, zatapiając się w swojej krwi.

 Childe stanowczym ruchem wyciągnął z ciała łowcy skarbów swój łuk przemieniony w włócznię i rozejrzał się. Było tu wiele ciał, ale prawie żadnych poszlak. W tej pracy nie było to niczym nowym, ale za każdym razem irytowało go to tak samo. Childe'a zawsze zastanowiło, dlaczego winni zawsze tak wszystko komplikują. Koniec końców i tak zostawali zabici, jednak wyglądało na to, że za wszelką cenę próbowali uciekać od śmierci. Gdyby tylko jeszcze im się to udawało.

 Po przeszukaniu kieszeni i obozowiska zamordowanych łowców skarbów Tartaglia znalazł małą, złotą kulkę.  Mimo niedużych rozmiarów była ona dość ciężka, a po dokładniejszym przyjrzeniu się,  Zwiastun* przypomniał sobie, że widział kiedyś coś podobnego. Było to kilka lat temu i Childe pamiętał to jak przez mgłę, jednak w jego głowie pozostało parę informacji. Bryła, którą trzymał była nazywana "kamieniem pamięci" i mogła ona przełamać bariery mogił. Ów konstrukcje znajdowały się koło zbocza Cuijue. Tuż przed śmiercią Rex Lapisa sama Ningguang mówiła, że jeśli ktokolwiek znajdzie jeden z dziewięciu kamieni ma go przekazać do władz Liyue. Childe zastanowił się czy kawałek skały, który trzymał należał do łowców skarbów, czy do samego Zixuana, którego szukał Zwiastun. Chociaż Tartaglia miał co do tego mieszane uczucia, postanowił wybrać się do Cuijue i być może natknąć się na ściganego. Jakby nie patrzeć kryształ pamięci był w tej chwili jedyną poszlaką.

***

 Było dziś pochmurno co nie ułatwiło sprawy, gdy Tartaglia dotarł do okolic Cuijue. Wokół tego zbocza zawsze było ciemniej niż gdziekolwiek indziej, jedynym światłem były mogiły ze złotymi elementami. Childe postanowił najpierw rozejrzeć się dookoła i dopiero później zacząć działać z kamieniem pamięci. Wiatr cicho świszczał, a z daleka dało dało usłyszeć ciężkie kroki lawachurlów. To miejsce zdecydowanie nie należało do bezpiecznych. Childe schował kamień pamięci do kieszeni i wyruszył na poszukiwania podejrzanych rzeczy.

Nie minęło parę minut odkąd Tartaglia chodził po Cuijue, aż chłopak zaczął się zastanawiać czy to tylko atmosfera tego miejsca, czy rzeczywiście coś było na rzeczy. Być może chodziło tylko o potwory, których tutaj nie brakowało, a być może o coś więcej...

 W grobowej ciszy Childe przechodził obok kolejnych mogił. Z każdym minionym słupem Tartaglia czuł, że ktoś coraz bardziej wierci go wzrokiem. Co jakiś czas rudowłosy kątem oka widział cienie migające między skałami i drzewami. Cokolwiek, lub ktokolwiek to był, wyraźnie chciał zwrócić na siebie uwagę, ale równocześnie nie zamierzał się pokazywać.

 Wtedy Childe gwałtownie się odwrócił. Usłyszał szelest, który okazał się być krokami spłoszonego Zixuana.

 - Zhongli, na co jeszcze czekasz?! - krzyknął mężczyzna.

 Zwiastun zupełnie zignorował to, co powiedział Zixuan i od razu przemienił swój łuk w włócznię z myślą, że to zabije jego ofiarę.

 Nic bardziej mylnego.

 Gdy krople wody opadły Childe ujrzał słup, którego chwilę temu tutaj nie było. Nie była to jedna z mogił Cuijue, chociaż kolorystka była podobna, ta konstrukcja była nieco mniejsza. W dodatku drgania, jakie powodowała sprawiły, że Childe zaczął odczuwać ból. Chłopak był już wystarczająco zdezorientowany, ale to był dopiero początek wrażeń.

 Zza filaru wyłoniła się czyjaś wysoka sylwetka. Mężczyzna, który stanął parę metrów przed Tartaglią miał na sobie w większości czarne ubrania. Bluzka, którą nosił wyglądała jakby była zrobiona z mocnego materiału - wyglądała jak element kombinezonu, głównie przez wysoki dekolt. Jednakże to co wprawiło Tartaglię obawę były ramiona i dłonie nieznajomego - całe jego ręce były ciemne, miały jedynie zlote elementy. Nie było to ani Złudzenie, ani zwykła Wizja - a więc co?

  Sądząc po wcześniejszych słowach Zixuana ktokolwiek to był, nazywał się Zhongli. Mimo że Tartaglia domyślał się, że bez Złudzenia nie będzie miał z nim szans postanowił spróbować swoich sił.

  Dopiero gdy Childe zaatakował zwrócił uwagę na to, jak bardzo oczy jego przeciwnika są puste i zimne. Tartaglia rzadko odczuwał tak dużą obawę co do rezultatów walki. 

 Kiedy chłopak myślał, ze uda mu się zadać cios, jego włócznia napotkała opór. Była to tarcza, która otaczała Zhongliego. Childe syknął z niezadowolenia i chciał znów szybko zwiększyć dystans, jednak mężczyzna mu na to nie pozwolił. Dynamicznymi i szybkimi ruchami zaczął atakować Tartaglię, który robił uniki i odpierał ataki "na ostatnią chwilę".

 Stal uderzała o stal, rudowłosy zauważył, że Zhongli wydaje się prawie w ogóle nie przykładać do tego, co robi. To nieco wkurzyło ale i zaniepokoiło Tartaglię. Cały czas napierąjac na Childe'a obydwoje walczyli za pomocą włóczni.

 Jednak czym byłaby ta walka, gdyby cały czas wyglądała w ten sposób?

 Childe odparł atak na tyle mocno, aby Zhongliemu zajęło chwilę ponowne zamachniecie się. W tym czasie Zwiastun użył swojego Złudzenia. 

 Chociaż na początku nic się nie działo, Zhongli szybko się cofnął i postawił przed sobą słup, tym samym odnawiając swoją tarczę. Zrobił to w ostatniej chwili, gdyż zaraz po tym rozbłysnęło fioletowe światło. Silna fala powietrza poruszyła prawie wszystkim na około, a po tym zapadł chwilowy spokój. Zhongli wyszedł zza filaru i spojrzał na błyszczące Złudzenie.

 - Jeśli oddasz mi Zixuana dobrowolnie, nie zginiesz - powiedział Tartaglia.

 - Kontrakty są po to, aby ich nie łamać - odparł lodowato mężczyzna. 

 Po tych słowach do jego nozdrzy dotarł zapach krwi, prawdopodobnie jego przeciwnika. Wynikało z tego, że moc, której używał jego wróg była obusiecznym mieczem.

 Od tamtego momentu walka stała się o wiele bardziej dynamizzna. Childe miał przewagę tylko przez chwilę, tuż po użyciu Złudzenia. Dalej, z każdą minuta dało się coraz bardziej odczuć,  że to Zhongli ustala zasady gry. Jednakże obydwoje byli pochłonięci walką tak samo mocno. Prawdopodobnie oboje zapomnieli, jakie są motywy tej bijatyki. Walczyli na terenie całego Cuijue, niszcząc przy tym florę, a nawet faunę.

 Chociaż całe zwarcie nie trwało zbyt długo, było bardzo wyczerpujące. Pod koniec dało się usłyszeć coraz więcej zgrzytów i brzdęku żelaza - Zhongli zaczął zmniejszać dystans między sobą a Tartaglią. Zapach krwi był bardzo intensywny, do tego wnioskując po ruchach Childe'a mężczyzna wiedział, że to już jest jego limit. Złudzenie zaczynało pękać, a jego pojedyncze fragmenty opadały na ziemię. Jednak Childe postanowił walczyć do ostatniej kropli krwi.

 Wtem tęczówki Zhongliego nabrały intensywniejszej barwy. Ziemia pod nimi zaczęła drgać. Kiedy Tartaglia poczuł, że grunt pod ich nogami z zabójczą prędkością pnie się coraz wyżej, całkowicie się zdezorientował, przez co Zhongli złapał go za szyję i przystawił ostrze włóczni do jego klatki piersiowej.

 Nie czekając na nic mężczyzna zepchnął Tartaglię ze szczytu i sam również skoczył, cały czas trzymając swoją ofiarę za szyję. Złudzenie powoli się rozpadało, a jego kawałki wydawały się lecieć w górę. Kiedy od całej zbroi oderwało się pół maski, Zhongli mógł ujrzeć wyczerpanego chłopaka. Czas jakby zwolnił, a w dotychczas pustych oczach mężczyzny pojawiła się iskra światła - wyglądało to tak, jakby wybudził się on z jakiegoś transu.

 Wtedy obydwoje zderzyli się z ziemią, a precyzyjniej z cienką, ale twardą płytą, która pękła.

Kawałki Złudzenia i betonu spadły z Tartaglią i Zhonglim do środka ciemnych ruin.

Były archon, który próbował złapać oddech popatrzył na twarz nieprzytomnego chłopaka. Powoli odsunął ostrze włóczni od jego klatki piersiowej i odłożył je na bok.

 "Dlaczego...

...nie potrafię tego zrobić?"

__________________

*Zwiastun - Harbinger.

//Szczerze mówiąc po przeczytaniu tego to się zastanawiam jakim cudem oni przeżyli ten upadek, w szczególności Childe XD

Słów: 1172

"Tsaritsa" - Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz