Akt I: Rozdział 7: "Wolność"

775 74 123
                                    

  Zhongli nareszcie dotarł na górę.

 Nie zajęło mu to powalająco dużo czasu, jednak pożarło wiele energii i mocy. Czasem Morax dochodził do wniosku, że ludzkie ciało jest zupełnie do niczego. 

 Kiedy mężczyzna złapał oddech od razu rozejrzał się dookoła. Na podłodze znajdowało się wiele porozrzucanych śrub - jak zauważył Zhongli niektóre z nich były nawet lekko przypalone. Wyglądało to tak, jakby ktoś rozwalił maszynę z ogromną siłą, a potem...

 Oczy byłego archona nieco się rozszerzyły. 

 Na ziemi znajdowały się ślady krwi, w dodatku były świeże. Zhongli kucnął przy jednej z małych kałuż i ostrożnie dotknął palcem szkarłatu. Poruszona krew wydobyła z siebie intensywny zapach - teraz Morax był pewny, że należała ona do człowieka. 

 Mężczyzna pospiesznie wstał i zauważył, że pojedyncze krople krwi prowadzą w stronę zniszczonej ściany. Zhongli wiedział, że nie ma wiele czasu, dlatego od razu ruszył pospiesznym krokiem za czerwonymi śladami. 

*** 

 Minęło parę minut odkąd były archon podążał krwawym szlakiem. Jego niepokój rósł coraz bardziej z każdym krokiem, jednak dynamiczny wzrost adrenaliny nastąpił w momencie, gdy Zhongli poczuł coś dziwnego na ręku. 

 Morax spojrzał na swoją dłoń - było tam sześć zadrapań. Z czterech wyciekała krew, jedno było otwarte tylko do połowy, a ostatnie było pokryte strupem. Zadrapania te reprezentowały sześć ścian, które Zhongli stworzył uciekając przed potworami z ogromnej sali. Cztery rany były otwarte, co oznaczało iż ściany zostały zniszczone. Piąte zacięcie było otwarte tylko do połowy, a więc potwory jedynie naruszyły mur. Szóste rozcięcie było zaś prawie zagojone, a więc ściana była zupełnie nienaruszona. 

 Jednakże ku przerażeniu Zhongliego coś zaczęło dziać się przy piątym skaleczeniu. Po jego dłoni ściekła kropla krwi. Nie był to jednak koniec, ponieważ zaraz po tym szósta rana również zaczęła się otwierać.

 Oznaczało to, że ktoś niszczy obie ściany od dwóch stron. Nie trudno było się domyślić kto był za to odpowiedzialny. Zhongli zaczął biec, a wręcz sprintować przez korytarze łapiąc poślizg na każdym zakręcie. W tej chwili liczyła się każda sekunda.

***

 Zwiastun nareszcie przebił się przez jedną z barykad stworzonych przez Zhongliego. Kiedy ostrze jego włóczni przebiło ścianę na wylot wszystkie złote kanałami jakie dotychczas znajdowały się w murze zniknęły. 

 - Childe!

 Tartaglia się obrócił. Kiedy na końcu korytarza ujrzał Zhongliego poczuł w klatce piersiowej dziwny uścisk. Miał wrażenie, że coś jakby opuściło jego ciało. Cokolwiek to było wraz z tym zniknęła cała jego siła. Mimo to chłopak wciąż utrzymywał swoją formę Złudzenia. 

 - Ty żyjesz? 

 Mimo ogromnej liczby pytań, które niespodziewanie pojawiły się w głowie Zwiastuna zadał tylko te. Chociaż odpowiedź na nie była banalna to w tamtej chwili do Childe'a powoli zaczęło docierać co właśnie się działo.

 - Tak - odparł pospiesznie Zhongli - Ale teraz musimy się stąd wydostać jak najszybciej, inaczej...

 Wtedy przerwał mu huk. Po dłoni mężczyzny spłynęła kolejna, czerwona kropla.

 - Po prostu wyjmij kamień pamięci i chodź.

 Po tym Morax zniknął w jednych z wielu wejść znajdujących się na korytarzu. Childe jak najszybciej ruszył za nim czując, że jego Złudzenie i ciało niszczeją coraz bardziej z każdą chwilą.

 Kiedy on oraz Zhongli stanęli tuż pod dziurą w suficie Childe trzymał w dłoni kamień pamięci. Gdy były archon wplótł swoje palce między palce Tartagli na korytarzu dało się usłyszeć kolejny hałas. Potwory przebiły ostatnią ścianę,  więc mogły się tu pojawić lada moment.

 - Ani mi ani tobie nie pozostało wiele mocy ani sił - rzekł Zhongli, a jego ramiona znów stały się ciemne i przeplatane złotymi elementami. - Jeśli nie uda nam się teraz, oboje zginiemy.

 Po tych słowach ziemia zadrżała, a grunt pod nimi zaczął się dynamicznie piąć w górę. Do sali wbiegły pierwsze monstra.

 Kamień pamięci uderzył o barierę. Childe i Zhongli trzymali go wysoko nad sobą, z całej siły dociskając bryłę do blokady. Wzniesienie, jakie pod nimi powstało wciąż powoli parło w górę zwiększając siłę nacisku. 

 Bariera zaczynała pękać o czym świadczyły jej lekko złotawe kawałki, które odpadały jeden za drugim. Tartaglia oraz Morax byli wykończeni, przed oczami Childe'a zaczęła pojawiać się czerowna mgła.

 Potwory, które wdarły się do sali zaczęły atakować. Przez ataki niszczyciela ruin ziemia zaczęła się lekko trząść, a ze ścian zaczął lecieć pył oraz odłamki tynku. W stronę Childe'a i Zhongliego zaczęły lecieć pierwsze pociski, które mogły ich zabić.

 Oboje wiedzieli, że nie ma czasu na zastanawianie się. Niemal jednocześnie naparli na przeszkodę z calej siły i właśnie wtedy rozległ się trzask.

 Bariera pękła. 

 Chwilę po tym obydwoje znaleźli się na górze. Stali na przeciwko siebie ciężko oddychając. Z twarzy Childe'a odpadały ostatnie fragmenty jego maski. Chłopak ostatkiem sił podszedł do Zhongliego i popatrzył mu w oczy.

 - Udało nam się - sapnął mężczyzna powoli łapiąc dech.

 Tartaglia nie odezwał się. Jego głowa znalazła się na klatce piersiowej Moraxa. 

 Były archon delikatnie położył dłoń na głowie rudowłosego i uśmiechnął się słabo. Zaraz po tym powoli uklęknął, ponieważ jego nogi same się pod nim uginały. Głowa Childe'a znalazła się na udach Zhongliego, który cały czas gladził go po włosach. Mimo wyczerpania dwójka była szczęśliwa, że mimo wszystko udało im się wydostać z tamtego piekła.

 Ani Childe, ani Zhongli nawet nie zauważyli, kiedy powoli utracili przytomność. Przez to tymbardziej nie mogli zauważyć Qiqi, która parę godzin później na nich natrafiła...


// WRESZCIE

 ZAKONCZYLAM TE JEBANE RUINY

 NAJPIERW MUSIAŁAM JE PISAĆ W ZESZYCIE 

 PÓŹNIEJ POŁOWĘ PRZEPISALAM I MIAŁAM SERDECZNIE DOŚĆ

 MIAŁAM Z TYDZIEŃ PRZERWY

 MUSIAŁAM CZYTAĆ TO W ZESZYCIE I NA WATTPADZIE OD NIE

 I ZNÓW SIĘ WZIELAM ZA PRZEPISYWANIE TEGO AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

 Cóż, wygląda na to ze to jednak nie koniec mojej mordęgi z tym ff, a właściwie dopiero jej początek. Myślę jednak ze teraz będzie ciekawiej chociażby ze względu na kolejne TW w którymś tam rozdziale (tym razem chodzi o torturowanie) i wpierdalanie wieworek.

 Dodatkowo bardzo chciałabym podziękować wszystkim czytajacym za ponad 200 odczytów <33 jesteście wspaniali <3333

Słów: 934

//Bruh przed opublikowaniem zapomniałam dodać za pierwszym razem nie dodałam tytuły rozdzialu a jak weszłam w edycje żeby to poprawic znów opublikowalam bez tego tytułu 🗿🗿🗿🗿

 Jednak ważne ze w końcu się udało to dodać XDABSVABBA

&quot;Tsaritsa&quot; - Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz