Akt II: Rozdział 25: "Akihiko Kittain"

532 40 149
                                    

Jak się okazało Inoyashi zamieszkiwał w niedużej, zniszczonej chacie znajdującej się na jednej ze skarp.

Na dworze zaczęło już porządnie lać, przybysze mieli szczęście, że udało im się uniknąć ulewy. Chociaż wszyscy poszli za nieznajomym do jego domu, było oczywistym, że ta decyzja była ryzykowna. Childe i Paimon byli do tego nastawieni bardzo sceptycznie, Zhongli i Aether starali się wyciągnąć z tego jakieś korzyści. Chcieli się dowiedzieć o co chodziło Inoyashiemu z klanem, o którym wspomniał. Znajdowali się na Kannazuce, wyspie, gdzie znajdowały się szczątki Orobashiego; przeczucie podpowiadało im, że czymkolwiek był ten klan musiał być z tym jakoś powiązany.

- Chwila moment! - odezwała się nagle Paimon.

Wszyscy spojrzeli na nią pytającym wzrokiem.

- Jakim cudem możesz tu przebywać bez electrograny, Inoyashi?

Białowłosa miała rację. Aether był tym nieco zdziwiony, od kiedy Paimon stała się tak spostrzegawcza?

Inoyashi wskazał na żyły na jego twarzy.

- To dzięki Niemu - powiedział - Mojemu przyjacielowi.

"Przyjacielowi?", przeszło Zhongliemu przez głowę. Ciężko było zrozumieć cokolwiek z tego, co powiedział starzec.

- Czyli w skrócie, te żyły są efektem działania Tatarigami? - upewnił się.

Nim Inoyashi cokolwiek odpowiedział musiał się chwilę zastanowić.

- Mniej więcej.

Dopiero kiedy wszyscy usiedli konwersacja zaczęła toczyć się dalej. Minęło zaledwie parę minut odkąd czwórka weszła do domu mieszkańca Kannazuki, a każdy już zdążył zauważyć, że chata ta była istnym zabytkiem. W powietrzu unosił się zapach mokrego i spróchniałego drewna, zaś na poniszczonych półkach leżała masa starych przedmiotów; od zwoi, przez wazony aż po zardzewiałe narzędzia.

Inoyashi uważnie przyjrzał się każdemu po kolei, po czym się odezwał:

- Kim wy właściwie jesteście?

Wszyscy na siebie popatrzyli. Prawdziwa odpowiedź mogłaby naprawdę wstrząsnąć starcem - w końcu właśnie zaprosił do domu jednego ze Zwiastunów, byłego Archona, przybysza z odległych światów i małą, humanoidalną istotę.

- Podróżnikami - odpowiedział bardzo ogólnie Aether. - Właściwie, czemu tak nagle zmieniłeś decyzję? Próbowałeś zabić jednego z nas, po czym nagle zaoferowałeś nam schronienie...

- A czemu wy się na to zgodziliście, debile?

Zapadła cisza. Inoyashi wygrał tym pytaniem.

- Wygląda na to, że ja zainteresowałem się wami, a wy mną - powiedział, po czym wskazał na swoje oko pokryte żyłami. - Dzięki Niemu jestem w stanie dostrzegać u ludzi ich intencje w postaci mgły; mimo tego, że jeden z was należy do Fatui wygląda na to, że rzeczywiście nie chcecie nic od tego terenu... Co do zaoferowania wam przyjścia tutaj to nie ja was zaprosiłem tylko On. Jeśli chodzi o mnie to mam was całkowicie w dupie.

- Wcześniej... - odezwał się Aether - Wspomniałeś coś o jakimś klanie. Czy to ma z tym jakiś związek?

Inoyashi westchnął ciężko.

- Ta... Coś w ten deseń.

Zapadła cisza, Inoyashi przymknął na moment oczy. Gdy je otworzył były już nieco inne - nie chodziło jednak o kolor czy ich kształt, fizyczne aspekty pozostały takie same jak przedtem. Tym, co się zmieniło było samo spojrzenie; stało się ono bardziej zimne i poważne.

"Tsaritsa" - Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz