Akt I: Rozdział 19: "Rewolucja"

581 61 69
                                    

Wrócił do miejsca, które powinien nazwać "domem".

Jednak ono nigdy nim nie było, nawet jeżeli przyszedł tam na świat.

Komnata była stworzona z lodu, jak większość zamku, którego część była ukryta w jednej z największych gór w Snezhnayi.

Na środku pustego, zimnego pomieszczenia znajdowało się ogromne łóżko z lekko błękitnym, półprzezroczystym baldachimem. Na materiale były wyszyte drobne, srebrzyste płatki śniegu. Kobieta od zawsze uwielbiała takie drobne, kojarzące się z zimą dodatki.

Mężczyzna podszedł do łóżka, chcąc sprawdzić jak miewa się jego ukochana, jednak przed rozsunięciem baldachimu powstrzymał go czyiś głos.

- Anastazja nie żyje.

W komnacie zapanował chłód większy niż przedtem.

Mężczyzna powoli odwrócił się do tyłu, skąd pochodził głos. Jego oczom ukazała się Agripina, kobieta o białej skórze, rzęsach oraz lekko błękitnych włosach ozdobionych wieńcem z piór. Była to jedna z doradczyń archona.

- Nie żyje? - wyszeptał mężczyzna. Jego głos drżał, a z jego ust wydobywała się para wodna.

- To nie twoja wina, Kristal - mówiła lodowatym głosem Agripina - Królowej nie mogłaby już uratować nawet Łza Orobashiego. Zmarła około doby temu.

  Kristal ciężko przełknął ślinę i z trudem obejrzał się na łóżko, w którym wciąż leżała sylwetka jego ukochanej.

- Więc czemu nadal tu jest? - zapytał drżącym głosem.

  - Chciała się z tobą pożegnać.

Gestem dłoni Agripina dała Kristalowi znak, aby ten podszedł do zwłok Anastazji. Mężczyzna spełnił jej wolę, a gdy ostrożnie odsunął baldachim ledwo powstrzymał swoje łzy.

Wyglądała tak spokojnie i pięknie nawet kiedy już nie żyła.

W jej dłoniach lodowatych bardziej niż zwykle znajdowała się nieduża kartka. Kristal wziął ją do ręki i otworzył zagięty papier.

"Pokazałeś mi, że nawet stanowczy Bóg może otworzyć się na piękne uczucia. W ramach mojej wdzięczności przekazuję ci moje Gnosis, moc oraz władzę. Nie każę ci wypełniać mojej woli - skoro zginęłam, oznaczało to, iż moja wola oraz cel były zbyt słabe, by trzymać mnie przy życiu aż do końca. Wyznacz własną drogę, prowadź naszych ludzi tak, aby z każdym dniem Snezhnaya stawała się lepszym miejscem.

                                                                          ~Anastazja"

  Czytając to w serce Kristala zaczęło wstępować kolejne uczucie - strach.

- Stałeś się władcą Snezhnayi oraz całego Fatui'a - rzekła zimno Agripina, wykonując ukłon - Teraz jesteśmy zależni od ciebie, Wasza Wysokość.

"Wasza Wysokość?", pomyślał przerażony Kristal. Nie chciał tej władzy. Nie chciał mieć doczynienia z Fatui'em.

- Nie nadaję się na... - zaczął Kristal, jednak głos Agripiny mu przerwał.

- Skoro sama Tsaritsa wybrała cię na swojego następcę nie możesz odmówić. Według niej jesteś godny tego stanowiska.

Zapadła chwilowa cisza.

- A według ciebie? - zapytał powoli Kristal.

Agripina przez moment nie odpowiadała.

- Śmiertelnicy nie powinni rządzić śmiertelnikami, jednak potrzebujemy władcy.

"Tsaritsa" - Zhongli x ChildeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz