D: Noooo dlaczego się do mnie nie odzywasz skarbie...
D: Chuu...?
D: Chuuyuś...?
D: ...
D: Co ja złego zrobiłem?...
D: *usiadł na ziemi przed kolanami rudzielca i położył głowę na jego kolanach*
D: Proszę...Ch: *w końcu nie potrafi wytrzymać bez odezwania sie do ukochanego wiec złapał za jego policzki*
Ch: Ty idioto... Dlaczego tak bardzo zależy ci na śmierci skoro masz naprawdę mnie...?D: *wreszcie zrozumiał wiec wstał z podłogi i usiadł na łóżku obok rudego*
D: Dokończ to zdanie...Ch: *zaczyna sie rumienić*
Ch: A-Ale jakie zdanie?D: O grze.
Ch: *zaczyna być jak pomidor*
Ch: A-Ale to już sensu n-nie ma! Już jest okej!D: *zbliza sie do twarzy rudego z wrednym uśmiechem*
D: Na blacie? Przy oknie żeby cię ujrzeli? Albo może jako kara, związany do łóżka?Ch: *jak pomidor popchnął bruneta i wstał żeby uciec z pokoju*