Aktualnie jestem w trakcie ogarniania się na imprezę halloweenową, na którą idę z Mią i Rose, naszą koleżanką z klasy. Stwierdziłyśmy, że w tym roku przebierzemy się tak, by nasze stroje pasowały do siebie. Dlatego też przebieramy się za wiedźmy!
Mój strój składał się ze skórzanych, wysokich kozaków, sięgających mi za kolano, obcisłej sukienki na cienkich ramiączkach, długich rękawiczek oraz wielkiego, spiczastego kapelusza. Całość była w czarnym kolorze, co dopełnił ciemny makijaż. Oko podkreśliłam mocną kreską, a usta pomalowałam bordową pomadką. Do konturów twarzy użyłam bardzo chłodnego bronzera, dzięki czemu wyglądałam bardzo mrocznie. Dokleiłam również sztuczne rzęsy.
Swoje brązowe włosy, które sięgają mi do połowy pleców wyprostowałam.
Ustałam przed lustrem i jestem w stanie stwierdzić, że wyglądam dość ... seksownie. Na ogół lubię swoją figurę i nie mam zbyt wielu kompleksów. Mój wzrost to około 170cm, mam dość długie nogi i wcięcie w talii. Moje piersi są w średnim, ale zdecydowanie wystarczającym dla mnie rozmiarze, tak samo jak tyłek.
Popryskałam się ulubioną perfumą, założyłam skórzaną kurtkę i wyszłam z domu, gdzie od razu trafiłam do samochodu Rose.
- Cześć, wiedźmy. - powiedziałam wesoło na przywitanie.
- Ty wcale nie musiałaś się przebierać, żeby nią być. - roześmiała się Mia. Po chwili śmiech wydostał się również z moich ust i Rose.
Droga na imprezę minęła nam szybko, a kilka razy zdarzało się nam płakać ze śmiechu.
Już na wejściu do ogromnego, bogato urządzonego domu przywitał nas organizator imprezy - Patrick. Znamy się z nim ze szkoły. Swego czasu spotykał się z Rose, ale nic z tego nie wyszło. Mimo wszystko mają ze sobą dobre stosunki.
Chłopak podał nam przywitalne szoty, które już po kilku sekundach zostały opróżnione.
Ciecz rozpłynęła się po moim języku, a potem gardle, pozostawiając po sobie uczucie niesamowitego gorąca.
Alkohol chyba był mi w ostatnich czasach potrzebny. Od kilku dni czuję się obserwowana, jakby ktoś śledził mnie na każdym kroku.
To niepokojące. Nie wiem, czy powinnam się tego bać. Może to po prostu wytwór mojej psychiki?Moje przemyślenia ulotniły się, kiedy Mia pociągnęła mnie za rękę, wgłąb domu.
Zrobiłyśmy sobie drinki i zajełyśmy rozmową ze znajomymi. Z każdą chwilą w moich ustach lądowały kolejne dawki alkoholu, co dodało mi niesamowitej pewności siebie.
- Wilson. - usłyszałam za plecami swoje nazwisko. Odwróciłam się i ujrzałam tam John'a. Uśmiechnęłam się i zeskoczyłam z blatu, na którym wcześniej siedziałam.
- Smith. - odpowiedziałam poważnym tonem, ale już po chwili utonełam w jego uścisku.
- Myślałem, że wiedźmy się nie przytulają. - powiedział kpiąco, po czym mocniej ścisnął moje ciało, ukazując swój śnieżnobiały uśmiech.
Kiedy wpadłam w ramiona John'a, gdzieś w oddali usłyszałam warczenie? Ktoś przebrał się za jakiegoś psa?
- A ja myślałam, że supermen nie lubi wiedźm. - powiedziałam wychodząc z objęć chłopaka.
- Jestem jego złym bliźniakiem. - powiedział puszczając do mnie oczko.
- Zdecydowanie. - pokiwałam głową.
- Idziemy zapalić? - zapytał John.
- Jasne. - powiedziałam. Skierowaliśmy się do tylnego wejścia i usiedliśmy na tarasie domu. Był on cały ozdobiony dyniami, pajęczynami oraz pomarańczowymi światełkami.
Spaliliśmy papierosa na rozmowie o wszystkim i niczym, po czym wróciliśmy do domu, ale Mii nie było już tam gdzie wcześniej. Pewnie flirtowała już z kimś. To norma.
Kolejną godzinę spędziłam ze znajomymi. W tym czasie zdążyłam już naprawdę sporo wypić, co można było zauważyć.
Nie jestem mocno pijana, ale już wstawiona. Czuję lekkie zawroty głowy lecz zdecydowanie nie przeszkadzają mi one w zabawie.
Wraz z Rose ruszyłyśmy na parkiet. Tanczyłyśmy razem, ale nie długo, bo odbił ją Tom - kolega z klasy. Alkohol w mojej krwi dawał już o sobie wyraźny znak, przez co nie wstydziłam się tańczyć sama, co na trzeźwo nie miałoby miejsca.
Ruszałam się w rytm muzyki, tym samym zwinnie kręcąc biodrami. Niespodziewanie poczułam na nich czyjeś dłonie, a po chwili delikatne mrowienie w tym miejscu.
Kojarzę to uczucie.
Odwróciłam się w stronę osoby, która dołączyła do tańca ze mną, ale kiedy ujrzałam jej twarz, chwilowo zaniemówiłam.
- Dlaczego nie masz przebrania? - zapytałam po chwili zastanowienia, tego przystojnego chłopaka, który wczoraj ustał w mojej obronie.
- Ja nie potrzebuję przebrania, słońce. - powiedział, przez co miałam wrażenie, że moje nogi są jak z waty, a moje policzki przyozdobiły rumieńce. Jego głos przyprawił mnie o falę podniecenia, a słowa o gulę w gardle. Nigdy nie zdarzyło mi się, by ktoś potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu jak on. Ma coś w sobie, przez co czuję słabość do jego osoby.
- Twój dotyk... - powiedziałam rozkojarzona, kiedy brunet ułożył swoją dłoń na mojej talii.
- Jest uzależniający, wiem. - uśmiechnął się zadziornie. Jego słowa wpędziły mnie w osłupienie.
Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, popijając drinka. W sumie jak za mgłą pamiętam, o czym rozmawiamy. Chyba spożyłam już zbyt dużą ilość alkoholu, bo zawroty głowy stają się coraz mocniejsze i chce mi się spać.
- Odwiozę cię do domu. - powiedział, po czym ruszyliśmy do jego auta. Chwiejnym krokiem trafiłam do niego i zajęłam miejsce pasażera. Kiedy samochód ruszył moje powieki samoczynnie zamknęły się i straciłam kontrolę nad własnym ciałem.
CZYTASZ
You Are My Weakness
WerewolfWilkołak? To ta postać z horrorów tak? Życie Charlotte wyglądało dość schematycznie. Szkoła-praca-dom. Wszystko zmienia się, kiedy dziewyczynę zaczyna ktoś lub coś śledzić. Jak poradzi sobie z mroczną i okrutną rzeczywistością? FRAGMENT z książki:...