8. Docisnąć poduszkę do twarzy.

74 4 0
                                    

Charlotte Pov'

- Cześć, jestem Amber. - powiedziała wysoka blondynka, wchodząc do mojego pokoju. Jej niebieskie oczy delikatnie zabłyszczały, kiedy skrzyżowałyśmy wzrok. Kolejny wilkołak. Jak mogłabym pomyśleć, że jest człowiekiem...

- Charlotte. - podałam jej rękę uśmiechając się przyjaźnie. Cóż, muszę się zaklimatyzować.

- Przyszłam ci to wszystko wytłumaczyć. Wiem, że masz mętlik w głowie. William nie jest zbyt dobry w wyjaśnieniach. - powiedziała.

- Jasne. Może porozmawiamy gdzieś indziej? Mam dość siedzenia w tym pokoju. - powiedziałam błagalnym głosem do dziewczyny.

- Pewnie, ale nie wiem czy Alfa mi nie odetnie głowy. W końcu masz chorą kostkę - westchnęła - cóż, zaryzykujemy. Chodź. - złapała mnie delikatnie za rękę i po cichu skierowałyśmy się na niższe piętro. Jak się po chwili okazało, wylądowałyśmy w pokoju Amber, a dokładnie na jej balkonie.

- Wiem, że nie jest to może najlepsze miejsce, ale jedyne w jakim Will nie wyczuje, że nie ma cię w domu, a w rzeczywistości pooddychasz świeżym powietrzem. - powiedziała.

- Nikt tu nie przyjdzie? - zapytałam po chwili zastanowienia, kiedy zobaczyłam w pokoju męskie ubrania.

- Nie. Mój przeznaczony jest betą Will'a. Raczej rzadko jest o takiej godzinie w pokoju. - wzruszyła ramionami.

- Rozumiem. - powiedziałam, ale w rzeczywistości nie rozumiałam nic. Beta? Przeznaczony?

- William wspominał ci coś o naszej hierarchii? - zapytała przyglądając mi się.

- Chyba nie. Wiem tylko, że jest jakimś tam alfą. - powiedziałam, na co oczy dziewczyny wyglądały jakby miały wyjść na wierzch.

- Jakimś tam alfą?! - krzyknęła, po czym szybko zasłoniła usta dłonią - dziewczyno! W tym miejscu on jest najważniejszy, to głowa naszego stada. Gdyby nie to kim jesteś, mógłby nawet zamknąć cię w więzieniu, jeśli by tego chciał. - powiedziała zszokowana, brakiem mojej wiedzy.

- A kim jestem w waszych oczach w takim razie? - zapytałam lekko zmieszana. Skąd miałam widzieć, że alfa jest aż tak ważny?

- Um, miałam opowiedzieć ci o hierarchii - westchnęła głośno nabierając powietrza w płuca. Sprytnie wyminęła niewygodny dla niej temat - jak już wcześniej wspomniałam, alfa jest najważniejszy, odpowiedzialny za stado. Każdy wilkołak go chroni i oddaje mu cześć. Jeśli jest inaczej, alfa może takiego osobnika wydalić, zamknąć czy zabić. Cokolwiek mu się tylko podoba. Najczęściej takie osoby wyrzucane są ze stada i skazane na bycie wygnańcem, czyli osobą, która nie należy do żadnej watahy. Błąka się. Alfa, w naszym przypadku Will, ma największą siłę. Alfa ma swoją lunę. Często jest to przeznaczona jemu wilczyca, ale czasem zdarza się, że wilk nie może jej znaleźć i paruje się z najsilniejszą osobniczką w stadzie. Luna opiekuje się stadem. Alfa, który posiada lunę jest silniejszy, co tak samo oddziałowuje na całe stado. Kolejny w hierarchii jest beta. Prawa ręką alfy. Zastępuje alfę, w razie konieczności. Na kolejnych miejscach są omegi i delty. Często zajmują oni stanowiska wojowników, czy inne funkcje w stadzie. - powiedziała. Spojrzała na mnie, by upewnić się czy na pewno wszystko uważnie wysłuchałam.

- O co chodzi z tą przeznaczoną i przeznaczonym? - zapytałam marszcząc brwi. Te ich zasady są cholernie dziwne.

- Księżyc przydziela każdemu wilkołakowi bratnią duszę. Problem w tym, że ta druga połowa może znajdować się nawet na drugim końcu świata. Czasem wilk w ogóle nie znajduje swojej drugiej połówki.
Najgorsze jest, kiedy przeznaczona nam osoba umiera. Ból jaki w tym momencie czuje wilkołak jest nie do opisania. Zdarza się, że również umiera, bo kochał ją tak, że nie potrafi bez niej żyć. Wilkołaki są strasznie zazdrośni i zaborczy jeśli chodzi o ich mate. Nie znoszą, kiedy ktoś przeciwnej płci zbliża się do ich przeznaczonego/przeznaczonej. - powiedziała.

Huh, jakie to wszystko skomplikowane. W mojej głowie dzieje się już zbyt dużo.

- Skąd wiecie, że dana osoba jest tym mate? - zapytałam.

- Czujemy jej zapach. Kiedy jesteśmy blisko, po prostu wiemy, że to ona. Czasem zdarza się, że już po kilku minutach zaczynamy proces parowania. - powiedziała.

- Parujecie ...?

- Tak. Partner gryzie nas w obojczyk, a potem uprawiamy seks. - wzruszyła ramionami, jakby to było zupełnie normalne.

- Fuu... To okropne! - krzyknęłam zniesmaczona.

- Wilkołaki to bogowie seksu. Najbardziej aktywni jesteśmy w pełnię księżyca.

- Ja chyba już chcę pominąć ten temat - powiedziałam przecierając twarz dłońmi - wytłumacz mi tylko dlaczego tu jestem.

- Sama dokładnie nie wiem wszystkiego. To najlepiej wytłumaczy ci Will - westchnęła - wiem tylko, że to szczęście, że się tu znalazłaś. Musisz się przemienić w wilka do pełni niebieskiego księżyca. Pełnia ta jest bardzo ważna. Wyjątkowa. Niebieski księżyc jest wtedy, gdy pełnia występuje drugi raz w ciągu jednego miesiąca. Zdarza się to naprawdę rzadko. Przed nią będzie jeszcze jedna, zwykła pełnia. Będziesz mogła się w tym czasie zaklimatyzować. Być może jej niesamowita energia pomoże twojemu wilku. On musi się obudzić, bo w innym przypadku będziesz skazana na niebezpieczeństwo - powiedziała dokładnie lustrując moją twarz.

- Ja... nadal nie rozumiem, dlaczego mnie tu sprowadziliście. Skoro alfa jest tak ważny to równie dobrze mógł mnie zabić, zamiast robić sobie problem z jakimś szkoleniem mnie. - powiedziałam zamyślona.

- Will każdemu daje szansę. Cóż, być może widzi w tobie potencjał. - uśmiechnęła się lekko.

- To chyba za dużo jak na jeden raz, głowa mi eksploduje od natłoku myśli - westchnęłam ostatni raz rozglądając się po otaczającym nas lesie - wrócę już do pokoju. Muszę pobyć z tym sama. Przyswoić rzeczywistość. - powiedziałam wstając z miejsca.

- Jasne. Odprowadzę cię.

**

Przez resztę dnia rozmyślałam nad tym wszystkim. Całe życie wilkołaków i ich tradycje to pogmatwana sprawa. Ciężko jest mi pojąć coś, co wydaje się tak bardzo nierealne. O takich rzeczach nie słyszałam nawet w najlepszych horrorach, a teraz każdy wokół mnie pokazuje mi, że jestem jedną z nich.

Nie czuję tego.

Różnie się od nich. Oni są odważni, władczy, dumni i niesamowicie mocno bronią tego co jest ich. Ja jestem ich totalnym przeciwieństwem. Zazwyczaj wolę stać w cieniu, nie lubię zwracać na siebie uwagi, nie można powiedzieć o mnie jak o szarej myszce, ale nie należę do odważnych osób. Czasem brakuje mi pewności siebie, którą ma każdy ostatnio poznany przeze mnie wilkołak. Ja za to jestem towarzyska i potrafię dogadać się z każdym lub dostosować się tak, by z każdym znaleźć temat do rozmowy.

Cóż, nasze różnice prawdopodobnie wynikają z wychowania. Ja od zawsze byłam wśród ludzi, a oni w stadzie.

Kolejną nurtującą mnie sprawą jest moja relacja z Will'em. Bardzo chciałbym mieć go w tyłku, za to że niszczy mi życie, ale kiedy pojawia się obok, mimowolnie mam ochotę na flirt i jego elektryzujący dotyk.

Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje.

Normalnie, gdybym była w takiej sytuacji, to nie dałabym się komukolwiek dotknąć, a teraz sama pcham się w jego ramiona. To głupie i nielogiczne. Możnaby pomyśleć, że to syndrom sztokholmski, ale to wszystko trwa zbyt krótko, by mogło tak być.

Mam ochotę teraz docisnąć poduszkę do twarzy i pożegnać się ze światem.

Ciekawe, co dzieję się u Mii. Mam nadzieję, że Will wcisnął im taką wymówkę, że się o mnie nie martwi. Tęsknię za nią. Zawsze gdy miałam mętlik w głowie, ta czarnowłosa układa moje myśli z psychicznego punktu widzenia, dzięki czemu wszystko stawało się dla mnie łatwiejsze, bardziej racjonalne. Wiedziałam, że z każdego problemu jest wyjście, jednak to działało chyba tylko w świecie ludzi. Stąd gdzie jestem nie da się uciec. Nie można zrezygnować. Muszę się słuchać, jeśli nie chcę przepłacić życiem.

You Are My WeaknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz