4. Nie możesz wrócić do domu.

77 6 0
                                    

Czuję okropny ból głowy, przez co umieszczam na niej swoje ręce i zaczynam delikatnie masować skronie. Postanawiam otworzyć oczy, a pierwsze co widzę, to biały sufit. Przekręcam się w prawą stronę i zauważam przystojnego bruneta, śpiącego obok mnie.

- Kurwa. - powiedziałam chyba za głośno, bo chłopak otworzył oczy.

Cholera, ja z nim spałam? Gdzie ja jestem i co tutaj robię? I w sumie to skąd on się wziął?

Wiem, że moim marzeniem było mieć tak przystojnego chłopaka w łóżku, ale to nie może być to, bo ostatnie co pamiętam, to jak razem tańczyliśmy.

- Mm, jak cudownie jest słyszeć tak piękne słowa o poranku. - roześmiał się. Położył się na bok, opierając na łokciu, przez co kołdra odsłoniła jego idealnie umięśniony tors. Podświadomie zagryzłam wargę.

- Co ja tu robię? - zapytałam podnosząc się do siadu, ale po chwili pożałowałam swojej decyzji, bo poczułam jakby głowa miała mi za chwilę eksplodować. Instynktownie pochyliłam ją w dół, co nie umknęło uwadze chłopaka, bo po chwili usłyszałam jego śmiech.

- Śpisz. - powiedział jakby to była najbardziej oczywista odpowiedź.

- Czy my... - zapytałam niepewnie, starając się nie patrzeć w jego stronę. Jego wygląd mnie onieśmiela, zwłaszcza teraz, gdy jestem zawstydzona całą tą sytuacją.

- Nie, nie lubię uprawiać seksu z nieświadomymi tego kobietami. - puścił mi oczko, wstając z łóżka.

On jest w samych bokserkach.

- Um, możesz zamówić mi taksówkę? Muszę wrócić do domu, a nie znam twojego adresu, a jakbym znała to sama bym...- powiedziałam zakłopotana, odkrywając się. Zauważyłam, że jestem w samej bieliznie. Cholera. Obcy, bardzo przystojny facet widział mnie prawie nago. Co ja odpierdalam...

- Nie możesz wrócić do domu. - powiedział spokojnie zakładając na siebie spodnie.

- Słucham? - powiedziałam zdezorientowana sięgając po swoją sukienkę leżącą na podłodze.

- Nie wracasz do domu. - powtórzył, odwracając się do mnie tyłem.

Dopiero kiedy powtórzył, dotarło do mnie co powiedział. Uprowadził mnie jakiś obcy mężczyzna. Kurwa.

Najpierw ratuje mi życie, kiedy atakuje mnie jakiś pijak, a teraz uprowadza?

- Uprowadziłeś mnie... ja nie byłam pijana, prawda? Dosypałeś mi coś do drinka! - krzyknęłam zdenerwowana. W szybkim tempie nałożyłam na siebie sukienkę, po czym zaczęłam szukać butów.

- To teraz nie ma znaczenia. - jego ton głosu nadal się nie zmienił. Był opanowany i spokojny, jakby uprowadzenie kobiety było dla niego czymś normalnym.

Matko, co ja teraz mam robić. Jakiś szaleniec nie chce wypuścić mnie z domu. Cholera jaka ja jestem głupia! Sama się o to prosiłam! Jak mogłam zaufać komuś obcemu?

Moje serce bije w zabójczym tempie, kiedy kszątam się po jego pokoju w poszukiwaniu swoich rzeczy. Znalazłam jedynie czapkę wiedźmy, która w tym momencie jest najmniej potrzebna.

- Ma ogromne! Jesteś jakiś nienormalny! - krzyknęłam.

Mam tego dość. Pójdę boso.

Chwyciłam za klamkę, ale kiedy postawiłam stopę na korytarz zostałam ponownie wciągnięta do środka. Te cholerne uczucie, kiedy chłopak mnie dotykał, zaczynało mnie powoli denerwować.

- Zostaw mnie! - krzyknęłam zła, a w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Łzy, które zaczęły oznaczać moją bezradność i strach. Te emocje zaczęły mnie zżerać od środka. Po chwili dołączył do tego atak paniki.

Co ja mam robić.

- Uspokój się! - pierwszy raz podniósł głos, przez co na chwilę osłupiałam, ale niezbyt pomogło to w powstrzymaniu paniki.

- Nie gwałć mnie, proszę. - powiedziałam, kiedy poczułam jak zaciska ręce na mojej talii.

- Charlotte, nikt nie zrobi ci krzywdy. - powiedział, odwracając mnie przodem do siebie. Złapał za mój podbródek bym na niego spojrzała.

- Uprowadziłeś mnie. - powiedziałam na jednym wdechu. W sumie to skąd on wie jak się nazywam? Nigdy się przedstawiłam.

- Tak, ale to dla twojego bezpieczeństwa. - powiedział, a ja miałam ochotę się roześmiać.

- Bezpiecznie czuję się w domu! Gdzie ja jestem, co? Po co? Dlaczego najpierw mi pomagasz, a teraz robisz na odwrót? Skąd znasz moje imię? - zalałam go falą pytań, które w tym momencie krążyły po mojej głowie.

- Wytłumaczę tobie wszystko, ale najpierw się uspokój. Jesteś w niebezpieczeństwie, a na dodatek zagrażasz osobom w swoim otoczeniu. - powiedział, a coś we mnie pękło. Ktoś może być przeze mnie w niebezpieczeństwie?

Zastanawiam się nad tym czy powinnam mu zaufać. Nie znam go, cała ta sytuacja jest taka popaprana.

Typ mnie porywa, opowiada jakieś historyjki o niebezpieczeństwie, a ja mam mu uwierzyć.

- Usiądź. - powiedział, wskazując ręką fotel w kącie pokoju, tym samym wypuszczając mnie ze swojego uścisku.

W sumie to nie pozostało mi nic innego, niż się jego posłuchać. Jest dwa razy taki jak ja, dużo silniejszy, a ja na dodatek jestem w środku jakiegoś lasu, co mogę stwierdzić po widokach za oknem. Nie mam szans.

Usiadłam we wskazanym miejscu, zakładając ręce na piersi. Spojrzałam na stojącego przede mną bruneta. Jego włosy były w nieładzie, a broda stała się dłuższa niż ostatnio. Wydawał się być spokojny i poukładany, ale widziałam, że nie wie jak zacząć rozmowę.

- Słucham. - powiedziałam zła, zażenowana, zdezorientowana. W sumie w mojej głowie mam mieszaninę emocji.

- Nie jesteś tym kim myślisz. - powiedział kucając przede mną, na co zmarszczyłam brwi.

- A kim jestem, jeśli mogę wiedzieć? - zapytałam kpiąco.

- Wilkołakiem. - rzekł na co roześmiałam się, ale jego wyraz twarzy był niezmienny, poważny.

- To absurd. Coś takiego nie istnieje! - powiedziałam nie dowierzając, że ktoś próbuje wcisnąć mi takie bzdury.

- Nie przemieniałaś się, ponieważ twój wilk jest uśpiony. Nie robiłaś nic, by go aktywować, bo nie wiedziałaś o jego istnieniu. - brnął w to dalej, nadal mając poważny wyraz twarzy.

- Czy ty siebie słyszysz?! - powiedziałam głośniej, na co ustał na proste nogi. Poszłam w jego ślady, bo nie potrafiłam tego wytrzymać siedząc.

- Jeśli w pełnię niebieskiego księżyca, która odbędzie się za 60 dni, nie obudzisz wilka, to prawdopodobnie przemienisz się w niego i przejmie nad tobą kontrolę! Będziesz błądzić! Nigdy nie staniesz na ludzkie nogi. Stanowisz niebezpieczeństwo dla siebie i innych. Nie kontroluszesz niczego! Zrozum! - krzyknął.

- Nawet jeśli, to dlaczego cię to interesuje, co? I skąd ty tyle o mnie wiesz?

- Bo jesteś na moich terenach, a więc jako alfa jestem za ciebie odpowiedzialny! Wiem, bo zainteresowałem się historią twoich rodziców. - powiedział, ale jego wypowiedź była błędem. Nie powinien poruszać tego tematu.

- Nie mieszaj ich w to. - powiedziałam ostrzegawczo, po czym spojrzałam w sufit.

- Przez ten cały czas żyłaś w kłamstwie. Twoja ciotka o tym wie. Wiedziała, że kiedyś ciebie znajdę. - powiedział szczerze, patrząc na mnie z góry.

- Nie. Nie wierzę ci. To jakaś bajka. - odpowiedziałam, a poziom mojego zażenowania był tak duży, że roześmiałam się.

- Mogę ci udowodnić, tylko nie krzycz. - powiedział, po czym odszedł na kilka metrów, ale już po chwili złamałam jego rozkaz.

*********
Akcja się rozkręca xoxo

You Are My WeaknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz